Wpierw należy ustalić i zdefiniować, oraz uzasadnić, który ze zmysłów ludzkich jest najważniejszy podczas słuchania. Odpowiedź niby jest prosta, że słuch bo przecież słuchamy. Ale w mojej ocenie tak nie jest i nawet zasugerowałem, dając przykład występu grupy żeńskiej z Japonii, że zupełnie inaczej odbiera się muzykę (uszami) jednocześnie oglądając Ich poczynania na scenie.
&feature=emb_logo
Proszę sprawdzić moją teorię jeszcze raz, bo okazuje się, że jednocześnie oglądając i słuchając mózg zaczyna gubić pewne niuanse muzyczne, mimo tego że one występują i to występują wyraziście, ale gdy tylko się słucha.
Ten test porównawczy (audio z wideo i samo audio) potwierdza moją teorię, że ludzie jednak "słuchają oczami", a nie uszami.
Bardzo często podczas podejmowania decyzji zakupu sprzętu ma wygląd urządzenia i nie chodzi o to, że produkty komercyjne wyglądają jakby ich elektronika była wstawiona w "pudełko po butach" - bo tak nie jest. Jednak wygląd urządzenia jest dla wielu czynnikiem decydującym - kupić, nie kupić.
To jak "czarowanie" i zaklinanie rzeczywistości w reklamie jednego z Banków, gdzie już na początku twierdzi się że - "choć to zaskakujące, kolor naczynia wpływa na nasze wrażenia smakowe, na przykład, gorąca czekolada w beżowym kubku może smakować intensywniej, niż ta w białym..." - o garnkach i całej masie niepotrzebnych akcesoriów kuchennych, sprzedawanych na pokazach emerytom nie trzeba chyba wspominać - siła perswazji i marketingu.
O "ślepych testach", a nawet "podwójnie ślepych" napisano już nie jeden artykuł -
https://tonskladowy.pl/artykuly/testy-audio-dlaczego-nie-zawsze-warto-wierzyc-wlasnym-uszom/W podsumowaniu arta zawarto dość zaskakującą tezę - "A jeśli obiektywnie przeprowadzone testy audio czegoś nie wykazują, no cóż… może jest to wytwór wyobraźni?" - którą to tezę przyjmuję, ale jednocześnie staram się ją zanalizować, czy jest poprawnie sformułowana.
Tym bardziej że... a w tym miejscu swojego wpisu odniosę się do tytułu tego tematu, który brzmi - " Spojrzenie normalnego człowieka?? :)" - filozoficznie rzecz ujmując, normalnych ludzi nie ma, są tylko niekompetentnie zdiagnozowani, lub jeszcze nie byli poddawani diagnozie.