Po pierwsze - nie o kształt prądu z sieci chodzi przy listwach. Jak ktoś nie wierzy, to niech weźmie oscyloskop, zobaczy co jest w gniazdku, a co wychodzi z listwy. Znajdź 10 różnic. :D To ma chronić przed przepięciami zasadniczo oraz zatrzymywać przepływ zakłóceń, co działa... w obydwu kierunkach. :(
Dlatego ja mam listwę bez filtra, zwaną przedłużaczem, własnej roboty z kablem solid core i porządną wtyczką. Puszkę wziąłem z Castoramy na 6 gniazd. Co się dzieje z filtrem na listwie? Na przykład to, że zwiększenie widzianej impedancji sieci przez wpięte urządzenia powoduje wzajemną wymianę zakłóceń między nimi. Tych, które one same produkują. To "wzbogaca" przekaz i audiofil melduje poprawę, jak zawsze w pierwszych chwilach, kiedy usłyszy jakąś zmianę. ;)
Filtr ma sens, ale tylko równoległy, o dobranym paśmie działania, bo co jest jest największym problemem? Śmietnik w. cz. Sieć energetyczna jest taką ogromną anteną zbierającą sygnał sieci komórkowej, Wi-Fi i co tam się jeszcze nawinie. Z drugiej strony, taki filtr równoległy połknie też skutecznie to, co urządzenie chce wpuścić do sieci. I tego typu rozwiązania stosuję czasem w urządzeniach, a ostatnio zrobiłem sobie pod zasilacz laptopa, gdzie mam pliki.
Typowy filtr sieciowy kładzie nacisk na common mode, sygnały wspólne. Wymuszają to np. normy dla urządzeń. Tyle że taki filtr, w urządzeniu czy listwie, nie poprawia osiągów. On jest potrzebny jak katalizator w aucie. Ma zatrzymać syf wewnątrz. Głównym problemem dla systemu audio są zakłócenia różnicowe, równoległe do napięcia sieci, bo takie produkują urządzenia i takie widzi ich sekcja zasilania. Blokowanie przepływu common mode tylko zmuli system, bo przecież urządzenia audio, wraz ze swoimi wielkopowierzchniowymi obudowami z metalu, też zbierają ten cały elektromagnetyczny śmietnik, więc jeśli nie będzie różnicy między tym, co jest w sieci, a tym, co na urządzeniu, to nawet lepiej.
Co do UPSów - one najczęściej działają na zasadzie PWM. To jest znakomita droga do generowania szerokiego widma zniekształceń. Dławik wyjściowy coś tam wytnie, ale nie do zera i nie w całym paśmie. Zawsze jakiś syf przejdzie dalej. No chyba, że ktoś zrobi urządzenia na mostku Wiena, z analogową generacją sinusa, o architekturze wzmacniacza audio o dostatecznej mocy i możliwości podania 230V z zacisków.
Takie coś nawet robiłem w laboratorium kiedyś, gdy pracowałem przy podzespołach indukcyjnych. Mieliśmy wzmacniacz estradowy o mocy 2x 2kW przy 4 omach, który zmostkowany w mono dawał 4kW, na wyjścia miał zapięty transformator podnoszący napięcie, który przy okazji robił separację galwaniczną. Na wejścia był podpięty generator sygnałów arbitralnych, więc mógł to być np. sinus 50Hz. W stosunku do sieci taki przebieg był prześliczny jako zasilanie. I teraz, jak to wyjdzie na pieniądze.
- generator arbitralny, może być analogowy i używany, pewnie się dorwie za kilka stówek
- wzmacniacz audio dużej mocy z trybem pracy mostkowej - pewnie też kilka stówek za używkę
- trafo separujące na 2kW na przykład - myślę kilka stówek za ładny toroid, może nawet zalany.
Jak ktoś nie chce tanio - są generatory cyfrowe, multum opcji nastawnych nawet za kilkanaście tysi (HP/Agilent/Keysight), a trafo w wypas wersji na zamówienie wyjdzie ponad 1000zł.