No, przeczytałem.
Martwi mnie praktyczny zanik mody na dobry dźwięk w odniesieniu do ogółu społeczeństwa.
- A kiedy była, taka moda?
Nie oszukujmy się: nie jesteśmy typowymi przedstawicielami naszego społeczeństwa.
- Jesteśmy hobbystami. Uwielbiamy dobre głośniki, krystaliczny dźwięk, doskonałe koncerty.
Dawniej każdy miał czy to gramofon, czy magnetofon. Sporo ludzi miało wieżę a większość chciała mieć. Powszechnie słuchało się audycji muzycznych w radio.
- Tylko w pewnych kręgach, do których należeliśmy. To, że ktoś chciał mieć "wieżę" i pulsować swoim nowobogactwem, sąsiadom po uszach w żaden sposób nie przekładało się na kulturę muzyczną.
Dzisiaj nie dość, że tych audycji nie ma, to nie ma parcia na słuchanie muzyki. Ja nie mam na myśli zwyczaju "słuchania muzyki przez troglodytów w postaci ściśniętego w spoconej i brudnej łapie ajfona".
- Nie słucham dzisiaj radia, więc nie mam pojęcia jakie są audycje. Kiedyś był Kaczkowski itp. Nawet nie potrafię powiedzieć kiedy przestałem słuchać Wiernika, Kaczkowskiego czy doskonałych audycji Metza.
Niestety ogół społeczeństwa głupieje w zastraszającym tempie i razem z tym idzie obojętność na prawie wszystko - od dobrej jakości dźwięku po potrzebę zachwytu nad przyrodą...
- Tz. ogół, był zawsze ogłupiały - nie słucha, nie czyta. Musisz się pogodzić, że należysz do 5% elity społeczeństwa.
I wykształcenie nie jest żadną wykładnią. Wykładnią jest wrażliwość.
Współczesne 20 latki na pytanie czego słuchają w 99% odpowiedzą "co leci w radio" czy tam innym internecie. Nie ma co mówić o jakimś wyrobionym guście - słuchają to co modne i tyle. Bardzo niewielu młodych ludzi szuka muzycznych perełek czy czegoś ciut ambitniejszego.
- Ależ ja zachowywałem się tak samo. To, co leciało w radiu. Tylko, ze wtedy gust kształtował Kaczkowski, Mann, Jan Ptaszyn Wróblewski, nawet Niedźwiedzki, a teraz radiowe prostactwo zgwałcone pieniędzmi i reklamą.