Ja nie mogę się nadziwić jak DOBRZE grają słuchawki Philips SHP 1900, które na allegro.pl chodzą po... 30 zł (słownie: trzydzieści złotych)
pchnięty audiofilską sraczką kupiłem sobie niedawno Sennheiser PX 100(ii) przez Amazon.de, do fantastycznego DAP Shozy Alien (takie cuś bez wyświetlacza, co gra wyłącznie pliki WAV, ale gra te WAV naprawdę dobrze). Wygrzewam jak głupi te Sennheiser`y za jedyne 200 zł już chyba czwarty tydzień, grają co dzień po 10 godzin, łącznie już chyba z 300 godzin pograły i... ilekroć przełączę na te taniutkie Philipsy SHP 1900, jest po prostu LEPIEJ, w każdym audiofilskim i praktycznym sensie tego słowa.
Philipsy SHP 1900 to słuchawki zamknięte, wokółuszne, lekkie, z 3 metrowym kabelkiem, które na allegro.pl widuję już za 30 zł z przesyłką.
Długi 3 metrowy kabelek jest bardzo wygodny przy słuchaniu muzyki z komputera jak i przy domowym odsłuchu z DAP nie przeszkada, wystarczy zwinąć i do kieszeni.
Słuchawki otwarte mają teoretycznie wyższą jakoś dźwięku względem zamkniętych, brak interakcji tylnej strony membrany z obudową powinien skutkować wyższą szczegółowością i oddaniem barw. Okazuje się jednak, że w domu cały czas coś brzęczy i szumi, akwarium, lodówka, komputer i te szumy bardzo dobrze przez otwarte słuchwki słychać ! Te szumy nakładają się na dźwięk i brudzą go w sposób większy, niż owe teoretyczne odbicia od obudowy słuchawek zamkniętych. Na ulicy jest jeszcze gorzej, szumi wszystko, wiatr, auta, gwar. Wychodzi na to, że aby skorzystać z teoretycznej przewagi słuchawek otwartych, należało by się w jakiejś komorze bezechowej zamknąć!
Sennheiser PX 100 (ii) to słuchawki typu otwarte, ultra portable, uznane i poważane w audiofilskim półświatku, za jedyne 190 zł na allegro, które kupiłem bo miałem dobre wspomnienia po pierwszej wersji.
Shozy Alien to odtwarzacz WAV bez ekranu i systemu operacyjnego, za około 800 zł, który gra tak , że moje płyty które po 10 latach zabawy w audiofilię znam na pamięć, słucham jak by na nowo i jestem wręcz przeładowany informacją o grymasie twarzy i pochyleniu głowy wokalistów, liczbie osób w chórkach, jak i dokładnym położeniem i szczegółową artykulacją jakiejś przeszkadzajki którą słyszę pierwszy raz w życiu ! ! Ta przeszkadzajka nie dość że w ogóle jest, to jeszcze w ramach swojego krótkiego dźwięku ma jeszcze takie szczegóły jak modulację, chrobot i wygaszanie!!!!
Po czterech tygodniach intensywnego wygrzewania dobrym materiałem nowozakupionych PX 100 zacząłem wczoraj i dzisiaj porównywać je z Philipsam SHP 1900, bez sentymentów i uprzedzeń.
SHP 1900 izolują lepiej od szumów otoczenia, są trochę mniej efektywne od PX 100 więc grają trochę ciszej, ale bez problemu da się ich posłuchać z przenośneego odtwarzacza mp3.
PX 100 mają silniejszy i bardziej dynamiczny bas. I to by było na tyle.
Na ich tle SHP 1900 grają przyjemniej, naturalniej, szczegółowiej, basu jest wprawdzie mniej w bezpośrednim porównaniu, ale ten który jest gra ładną melodię, nie brudzi średnicy, narasta, stąpa i w ogóle kontrybuje do ogólnomuzycznej satysfakcji, zamiast ją zastępować.
Średnica w SHP 1900 swoją szczegółowością i naturalnością zabija te sześć razy droższe PX 100(ii) - przynajmniej po pierwszych 300 godzinach wygrzewania Sennheiserów.
Czy to A M Jopek, czy to Lech Janerka, czy Formacja Nieżywych Schabuff, czy Kombi, za każdym razem połączenie Shozy Alien z SHP 1900 to jest autentyczna audiofilska uczta (poza relatywnym niedostatkiem basu), zaś PX 100 brzmią na tym tle sztucznie, nieprawdziwie, syntezatorowo, apokryficznie, jak by nie saksofon grał, tylko keyboard Casio nastawiony na dźwięk saksofonu.