Rozebrałem niezliczoną rzeszę Staxowych przetworników i starych i nowszych - nigdy nie spotkałem się ze śladami uszkodzenia na membranie innymi niż fizyczne z powodu zalania, uderzenia, wystawienia na długotrwałe nagrzanie itp.
Membrany Staxowe są pokryte w taki sposób, że śladów na membranie z powodu zwarcia membrany ze statorami nie pozostawią negatywnych skutków.
Rozumiem opis teoretyczny powstawania uszkodzeń, o których pisał Kolega whero2, ale nie wiem skąd wziął swoją praktyczną wiedzę w tym temacie?
Ja mogę się podeprzeć praktyką w otwieraniu i naprawie przetworników Staxa. One się od tych okazjonalnych zmian ciśnienia przy zakładaniu nie psują, chociaż z pewnością efekt nie jest przyjemny dla uszu.
W zdecydowanej większości przypadków efekt w ogóle nie pochodzi od membrany, która jest dosyć mocno napięta, a od luźnej, ekstremalnie cienkiej i wiotkiej folii zabezpieczającej, którą przetworniki są osłonięte na ogól z dwóch stron.
To ona ma tendencję do "szeleszczenia" i jest podatna na duże zmiany ciśnienia.
Jeśli ktoś ma takiego pecha, że zawsze mu się to dzieje, to jeśli chce dodatkowo jeszcze dmuchać na zimne i boi się o membranę, to niech zakłada/zdejmuje przy niskim poziomie głośności albo nawet niech sobie ścisza do zera muzykę na ten moment.
A zwarcie, o którym pisałem, jest akustyczne, nie elektryczne.
Co do efektów moda - jeśli się nie spodoba, to jest łatwy do usunięcia, ponieważ nie wprowadza żadnych zmian permanentnych.
Ot taka modyfikacja, która w wersji Mk1 jest fabryczna w Mk2 już tego brakuje. Nie demonizowałbym akurat tej modyfikacji ani też jej nie przeceniał. Uważam, że warto spróbować, jeśli ktoś nie ma dwóch lewych rąk i duszy na karku ani nie musiał sprzedać nerki by zdobyć te słuchawki :)