Dziś spędziłem chyba pół godziny z Samsung Galaxy nr nie pamiętam, platforma Android. Po 10 minutach znalazłem zakładkę, do której się wchodzi, by ujrzeć klawiaturę. Dużo szybciej (przypadkiem zresztą) dotarłem do opcji update firmware czy wersji jądra. Bluetooth jest czysto teoretycznie. Słuchawka telefonu nie widzi i vice versa, a wszystko zawsze robię tak samo. Na jakimś forum wygóglałem, że w niektórych sztukach telefonu system jest źle wgrany i trzeba iść do salonu - Niebieskiego Zęba bez tego nie będzie.
Wnioski - parę dni temu śmiałem się w rozmowie, że niedługo będą takie urządzenia (kieszonkowe), które potrafią dosłownie wszystko, tylko nie znajdzie się człowiek, który będzie potrafił owe urządzenia do tego zmusić. Równie dobrze będzie można nosić w kieszeni swój szczęśliwy kamień. Samsung z Adroidem coś tam jeszcze robi, tzn. to co normalny telefon, tylko znacznie mniej wygodnie, a pozostałe 95% telefonu to nazwijmy "junk apps". Poznałem wiele ich nazw, ale na szczęście już prawie żadnej nie pamiętam. Niektóre wołały o akceptację licencji, do czego oczywiście nie doszło.
Android to typowy wykwit szalonego informatyka z odchyleniem open source, który się brzydzi ergonomią i zapomniał, że soft pisał pod telefon, ale nie zapomniał o opcjach konfiguracji parametrów nie dostrzegalnych gołym okiem czy uchem. Przykładowo - w żaden graficzny sposób nie wynika, że zakładek jest więcej niż ekran pokazuje. Wiele rzeczy trzeba wiedzieć, że są, bo nie ma spojlera do nich. Rozmieszczenie kropek linkujących do stron menu jest w sam raz dla palców dwulatka. Pasek przewijania jest, ale trzeba wiedzieć, że to tylko wskaźnik i niczego się nim nie przewinie. Obraz się przewija, co akurat ma sens.
Telefon ten jest ogromny jak na swoje możliwości telefonu, mniejsze od mojej nokii z odsuwaną klapką i klawiaturą. Tzn. możliwości deklarowane są te same, tylko że od Samsunga się ich wszystkich nie wyegzekwuje, a od nokii owszem.