Kolejne wieści z "frontu". Tym razem potrzebuję "odsieczy".
Przypomnę, bo przewija się sporo wątków tutaj. Mój D800 (CD w tubie) gra przy podziale ok. 990Hz, zwrotka 2-rzędu Linkwitz-Riley, bez "zobli" (kompenasacji impedancyjnych).
Początkowo tuba grała tłumiona L-padem złożonym z dwóch rezystorów 6.8ohm i 1.3ohm (CD wpięty równolegle do opornika mniejszej wartości). Taki dzielnik dawał impedancję wejściowa ok. 8ohm (czyli tyle ile było liczone dla zwrotki) i tłumienie ok. 17dB
Pomiary pokazywały, że jest w miarę poziome SPL ale w odsłuchach (pomiar na ucho :D) doszedłem do wniosku, że kolumna gra za jasno co złożyłem na karb braku kompensacji baffle-step. Ponieważ podział jest nisko i zwrotkami o małym nachyleniu zboczy pomyślałem, że tą kompensację zrobię tłumiąc "ciut" bardziej tubę.
Ponieważ eksperymenty polegające na doborze tłumienia i odsłuchach są dość żmudne (w L-pad trzeba zmieniać dwa oporniki by zachować impedancję inaczej filtr "dziwnie" się zachowuje) postanowiłem, że wywalę L-pada i tłumienie (pojedynczy szeregowy opornik) przeniosę _przed_ filtr górnoprzepustowy.
Szybkie szacunki pokazały, że musi to być opornik rzędu 20-25ohm. Zastosowałem 21,8 (15+6,8). Rzeczywiście balans przechylił się w stronę niskich tonów ale... góra kompletnie straciła swoją fenomenalną stereofonię, która była wcześniej.
Moje pytanie jest takie. Czy sposób tłumienia (opornik szeregowy przed hi-filtrem vs. L-pad za filtrem) może być przyczyną innego odbioru stereofoni? Ma ktoś doświadczenie w tym względzie? Zdaję sobie sprawę, że sposób zasilania filtra i wartość obciążenia impedancyjnego wpływają na jego działanie ale symulacje nie pokazywały zasadniczych różnic. A może po prostu ciut ciemniejsza kolumna gra mniej przestrzennie?