Przepraszam, że tak długo trzymałem kolegę w oczekiwaniu na odpowiedź.
Czuję przez skórę, że pytanie było niezwykle istotne dla Ciebie.
Dlatego jeszcze raz przepraszam, że musiałeś czekać prawie 4 godziny.
Na usprawiedliwienie mam tylko to, że są Święta.
Poszliśmy rodziną do kościoła, później spotkaliśmy znajomych i trochę pogadaliśmy.
Pogoda u nas piękna, to wybraliśmy się na długi spacer po mieście, a później jeszcze ze 2 kilometry nabrzeżem rzeki.
Teraz mam trochę czasu bo właśnie, "szykuje się" jakiś obiad.
W oczekiwaniu na dalsze obżarstwo zerknąłem na forum.
A tu, kolega ma do mnie tak istotne pytanie, które zadaje publicznie.
Rozumiem, że powodem jest to, że bardzo cenisz moje zdanie i moja odpowiedź na pewno przyda się jeszcze przynajmniej paru osobom.
Zatem już bez zbędnej mitręgi.
Tydzień temu w niedzielę byłem na koncercie zespołu Bernard Dornowski ex Czerwone Gitary.
Salka ze sceną na jakieś 250 osób. Weszło ze 100 więcej.
Zespół miał swojego akustyka z konsolą z paroma monitorami.
Nagłośnienie niezłe, ale może to pestka nagłośnić taką salkę.
Przy pierwszym utworze było niemrawo, ale ludziska pomału się rozkręcali i już przy trzecim kawałku co nie którzy zaczęli się wydzierać.
Mnie było stosunkowo łatwo wejść w atmosferę, bo siedziałem koło jakiegoś starego repa, który śpiewał od początku i o dziwo znał teksty.
Przy tym wydawał z siebie jakieś chyba indiańskie okrzyki typu: juuuuu, juuuuuuuu, ijuuuch!
Bernard po każdej pinesce snuł swoje bardziej lub mniej dowcipne wspominkowe gadki.
Czasami wydawało mi się, że brakuje mu skali.
Nabrałem szacunku gdy sam zacząłem śpiewać np. "Trzecia miłość żagle" czy "Anna Maria".
Razem szło nieźle, ale gdy zespół wstrzymywał śpiew i czekał na publiczność, już tak łatwo nie było.
Wiem, że to nie koncert na Wembley, ale na usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że bawiliśmy się dobrze.
Zespół chyba też. Dal nawet całą i kawałek piosenki na bis.
Almagra, jakbym mógł Ci jeszcze jakoś pomóc, lub potrzebne były jeszcze jakieś szczegóły, o których nie pomyślałem - daj znać.
Jak zwykle dołożę wszelkich starań. ;-)