Sluchalem dzisiaj przez chwile tego M-DACa, co prawda nie byl grany setki godzin (pewnie z parenascie), bo go ludzie za szybko wykupuja i biora nawet modele prezentacyjne. Porownywalem go na szybko z odtwarzaczem 8200 CDQ (ten byl wygrzany) sluchajac z dziurki sluchawkowej obu urazdzen na moich GS-1000, tak bylo najlatwiej i najsprawiedliwej (upewnilem sie tez, ze w obu grajkach sa te same filtry \'Optimal Transient bla bla\'). Transportem dla plyt CD byl oczywiscie CDQ.
Charakter brzmienia obu playerow jest niemalze identyczny, czyli bardzo wiernie, neutralnie, bez zadnego docieplania, a zarazem z gladka gora, choc moze minimalnie szarawo jak na moj gust.
MDAC wydal mi sie odrobine bardziej otwarty, czystszy i z nieco lepsza separacja instrumentow, nie byly to absolutnie miazdzace przewagi (jak to niektorzy lubia sobie bajkowac), a raczej subtelne roznice, ktore jednakze natychmiast sie wylawialo (wystarczylo kilka sekund). Bywa jednak, ze nawet male przewagi nabieraja z czasem wielkich rozmiarow psychologicznych, zatem trzeba to liczyc na duzy plus tanszego DAC-a (roznica w cenie jest moim zdaniem olbrzymia, wyglada, ze te ekstra 2tysiaki placimy tutaj za mozliwosc grania plyt cd). Oba urzadzenia nie mialy (jak juz kiedys zauwazylem) okazalego basu, zwlaszcza najnizszych czestotliwosci, bas jest tu jednak bardzo transparentny i na swoim miejscu, slychac go, ale nic ponad to, co nie jest niczym zlym (bo ten jest bardzo dobrej jakosci), chcialo by sie jednak wiecej, czy tez raczej, ja bym chcial, jesliby to mial byc moj docelowy DAC.
Gdybym mial wybierac, bralbym jednak M-DACa (40% tanszy, a dzwiek o pol gwiazdki lepszy), mimo ze nie byl na tym etapie grania tak samo dociazony i soczysty jak CDQ (ktory wcale soczystym playerem nie jest, na tle takiego DACa Regi chociazby, podkreslam tu tylko proces wygrzewania), a mimo to wydal mi sie ciekawszy, brzmienie bylo bardziej wiarygodne (zwlaszcza akustycznie), namacalne przestrzennie, latwiej bylo sie tu skupic na muzyce, bo ta skuteczniej sie do nas przedzierala, niknal dystans (mysle, ze to dzieki owej znakomitej separacji MDACa, instrumenty mialy lepiej definiowane ksztalty i lokalizacje na scenie). CDQ troche przynudza w tym porownaniu, wszystko jest w nim ok, slychac wysoka klase, ale do dlugotrwalego obcowania z muzyka jakos mnie nie przekonal. MDAC wydaje sie miec ciut wiekszy potencjal, i to juz na samym starcie, zwlaszcza za swoj realizm. Tak wiec, podsumowujac jakos, CDQ jest moim zdaniem na takiej wirtualnej krawedzie pomiedzy hi-endem a dobrym hi-fi, a MDAC, wyglada jakby juz jedna noga stanal w tej najwyzszej klasie.
Do Staxow (nizszych od Omegi) jednak nie wiem czy nie wolalbym wlasnie DACa Regi, chyba by sie lepiej wpasowal ze swoim sposobem grania, takim faktycznie miesitym, barwnym i lekko cieplym (choc nie tak transparentnym).
ps. na koniec dodam, ze w czasie tego odsluchu dobitnie wyszla przewaga GS-1000 nad nizszym bratem 325i, sam ich wlasciciel podkresli ze zostaly zwyczajnie \'destroyed\'.