Dorzucając swoje zdanie pragne zwrócić uwagę na kilka szczególów.Po pierwsze facet wyraznie stwierdza,że kieruje swoje wyroby ,tylko do specyficznego gremium odbiorców.A dokładnie, do super bogatej klienteli.Z nimi trzeba zupełnie inaczej rozmawiać.Są jak dzieci.Muszą się pysznić.Bardziej zwracają uwagę na to ,czy to co kupią jest na topie,niż czy to rzeczywiście jest najlepsze technicznie.
Kiedyś na pokazach samochodów marzeń na zachodzie europy miałem okazję porozmawiać dłużej z inżynierem ferrari.
Dowiedziałem się ciekawych rzeczy.Jak ktoś miał okazję zobaczyć wnetrze klasycznego ferrari,to musiał zwrócić uwagę na specyficzną osłonę pod drążkiem skrzyni biegów.Jest to błyszcząca płytka z wyfrezowanymi kanałami,w krórych porusza się drążek zmiany biegów.Spytałem ,go o genezę tego rozwiazania.Odpowiedz mnie zupełnie zaskoczyła.Spodziewałem się jakiejś super myśli technicznej,a rozwiązanie było bardzo prozaiczne.Po prostu takie samochody kupują ludzie bardzo bogaci i wpływowi,co nie oznacza automatycznie,ze nie ma wśród nich zwykłych patałachów.I ci właśnie poprzez nieumiejetną zmianę biegów doprowadzali właściciela firmy do rozpaczy.
No bo jak tu powiedzieć komuś,kto wyłożył taką kasę,że po prostu nie umie jezdzić.Obrazi się i co najgorsze pusci farbę wśród innych.Już sam fakt dość częstych awarii skrzyń był powodem do bólu głowy.No i ktos wpadł właśnie na tak prosty pomysł.Zróbmy to tak,aby nie dało się przesuwac dzwigni zmiany biegów po skosie.Pomogło od razu.Trzeba było jeszcze to sprzedać ,jako wspaniały pomysł i udało się.Podchwycili ,to i inni producenci,a do tej pory przeważająca wiekszość właścicieli tych aut ,nie ma o tym pojęcia.
Podobnie jest z bogatymi audiofilami.Uwierzcie mi,bo sam takiego spotkałem,są wśród nich ludzie chyba głusi.Inaczej nie mogę zrozumieć,jak można zachwycać się stereofonią,gdy jedna z dwóch kolumn jest odłączona od wzmacniacza.
Zrobiła to sprzątaczka,a facet nas z kolegą zaprosił na odsłuch.Gdy zaczeliśmy mieć obaj wątpliwości,czy wszystko jest ok,to myślałem,że nas zagryzie.W końcu wyszło na nasze,ale gość już ani mnie ani kolegi nigdy nie zaprosił.
Rozumiem ,więc faceta,który usiłuje sprzedać własną konstrukcję w cenie tysiaka za kilogram.
Musi dobrze prawić,aby móc to sprzedać i to niezależnie ,czy te kolumny rzeczywiście są tak dobre.Nie wiem,nie słuchałem.
Drugą sprawą jest aspekt techniczny.Buduje się kolumny już od wielu lat i dalej nikt nie wie,do końca jak to zrobić najlepiej
Na zdrowy rozum,powinno być w każdej książce do fizyki napisane,że tak i tak i będzie grało idealnie.
A tu pan Klipsch stosuje z bardzo dobrym skutkiem tuby,a ten twierdzi stanowczo,że tyby to bee.Wiekszość kolumn to skrzynki i są wśród nich i złe i wspaniałe,a ten twierdzi,że skrzynka pod żadnym pozorem grać nie może.I kto ma rację? Niewiadomo.Niewiadomo też dalej,jak zbudować idealną kolumnę.Uda się to chyba dopiero wtedy,gdy ktoś wpadnie na pomysł,jak zmusiś same powietrze do drgań ,bez pomocy membrany.
Co mi się w nim podoba,to fakt ,ze robi wszystko sam i chyba się niezle przy tym bawi.Zostaje mu życzyć sukcesu na świecie.Ja jednak zostane przy swoich skrzynkowych sansui.Kosztowały mnie dokładnie tyle ,ile kosztuje kilogram tamtych,a i tak jest to najwyższy model z roku 1982.