CAL pewne aspekty mają posunięte daleko, co czyni je cenionymi, natomiast poszły sobie w cień właściwie nie dlatego, że ktoś się pokapował, że są be, ale z powodu znudzenia, przejedzenia i zainteresowania się czymś innym nowym. To jak z przebojami w radio. Najpierw się podoba i cieszy np. refren, a potem już jest znudzenie i przeszkadza głupie intro i nieudana solówka, a popis wokalny i linia melodyczna idzie w zapomnienie, bo się przejadła. Taki los czeka każde nierówne słuchawki, którym wychodzi to, a nie wychodzi tamto.
Naturalnym jest sięganie po coraz wyższą półkę jakościową, czy też cenową. Co kto z czym i na ile kojarzy to inna sprawa, ale chodzi o zasadę. Z muzyką jest to samo. Zaczyna się od łatwo dostępnych i prostych gatunków jak pop i folk, bo to wszędzie zapodają, nawet w PR I, potem przychodzą cięższe brzmienia, ambitna elektronika albo jazz, klasyka, i dalej w awangardę albo operę. To samo ze sprzętem - klasa popularna przestaje być interesująca, bo człowiek szuka wyższej próby doznanie niż odtupanie rytmu, odgwizdanie melodii albo wykrzyczenie refrenu, a za miesiąc echo po utworze przepada bo jest następne takie cudo na fali.
Sennheiser PX100, Koss Porta Pro, AKG K518, CAL, Sennheiser HD595, Shure SRH840, Audio-Technica ES7, itp. - dla mnie to klasa sprzętu, w której następuje permanentny przemiał, i to widać na forach. Dlatego ja w tej klasie sprzętu dałem sobie spokój, podobnie jak z poszukiwaniem najlepszego grajka mp3. To już jest tylko zmiana smaku, a jakości iRiverów serii H100/300, ifp lub E10 nic już nie przeskakuje, co najwyżej dostajemy nowy typ prezentacji, a potem czytamy jak to "zmiażdżył" wszystko, co było do tej pory, i tak do czasu kolejnej nowej zabawki, ostatni hit idzie do komisu. Tak więc mogę napisać, że od czasu zakupu HD438 osiadłem ze sprzętem przenośnym - E10, EX700, HD438, finito.
Natomiast tam, gdzie jest cień nadziei na nowe wrażenia - trzymam rękę na pulsie. Nie gromadzę sprzętu, raczej wybieram na daną chwilę najlepszy. W segmencie domowego audio pewnie też mi się w końcu znudzi. Nastąpi to wtedy, kiedy wiara w progres zaniknie, i nie wiem czy nie jestem bliski tego - ale to nie ze zrezygnowania i rozgoryczenia tylko z poziomu satysfakcji.