wiadomokto,
muzyka jest dla wrażliwych ludzi
ale nie mówię o francuskich pieskach
tylko ludziach wrażliwych na innych, na emocje
różne, a nie tylko skok adrenaliny przed ustawką
do mnie nie trafia muzyka prosta, banalna, nudna...
jakby w disco polo się coś naprawdę działo, to bym słuchał
jak ktoś przez pięć minut powtarza 20 razy to samo do znudzenia
to mnie to... nudzi
(w dodatku te same grepsy, co w tysiącu innych kawałków, tylko w innym zestawieniu albo kolejności)
to tak jak z opowiadaniem historii
jedni umieją z najbanalniejszej sytuacji wychwycić niesamowite rzeczy
a potem jeszcze je opowiedzieć
a inni albo tego nie widzą, albo nie potrafią przekazać
oczywiście trzeba też samemu być na różne rzeczy otwartym
no i drążyć, rozwijać się - słuchać nie tylko muzyki, która fajnie wchodzi przy śniadaniu
ale również tej, która potrafi cię zainteresować, ale za chwilę pojawia się w niej coś drażniącego, albo nawet potrafi cię zgubić
trzeba przede wszystkim przestać szukać (podświadomie) w muzyce rzeczy, które się zna
wyrosnąć z podejścia, że znam jakąś wersję utworu i żadna inna już mi nie podchodzi
bo .... jest inna
ja potrzebuję nowych (zupełnie świeżych :) ) wrażeń, przeżyć, emocji
do Mahlera miałem kiedyś stosunek love-hate
aż zrozumiałem, że to co mnie drażni (zresztą to samo co w walcach Straussa)
to pewna konwencja, która choć z jakiegoś powodu jest mi obca, nieprzyjemna
to pod nią kryje się jakiś przekaz
i jak do niego dotarłem, to ... przestał mnie drażnić
(to tak jak film kostiumowy - jeśli nie przebijesz się przez zewnętrzną formę i konwenans, to się zamęczysz oglądając)
to przychodzi samo, szybciej lub pożniej - nagle jest click, i już słyszysz
a w efekcie sprawia, że zaczynasz otwierać się muzycznie, że coraz mniej rzeczy przeszkadza
odblokowujesz się
i zaczynasz nadążać za coraz bardziej zmienną, coraz szybszą muzyką
jeszcze raz - trzeba przestać oczekiwać w muzyce , na rzeczy, które się zna
a zacząć oczekiwać na nieznane