Audiohobby.pl

Klub miłośników klasycznej muzyki XX wiecznej

dong

  • 541 / 6073
  • Ekspert
12-12-2015, 19:29
A dlaczego wczesne utwory góreckiego uważam za arcydzieła? Uzasadnienie jest proste-Górecki współtworzył tzw,polską szkołę kompozytorską", zjawisko w krajobrazie muzyki XX wieku bardzo odrębne i wyraziste oraz -co wyraźnie widać dzisiaj- inspirujące młodsze pokolenia twórców.W sztuce tego rodzaju zjawiska nie są tworzone przez dzieła miałkie, banalne czy nawet przeciętne (zresztą sztuka nie toleruje przeciętności a banalność wyrzuca poza swoje ramy). Ot cała tajemnica...arcydzieł Góreckiego.
W całym powyższym akapicie nie ma ani słowa na temat I symfonii (potraktujmy ją jako przykład). Więc proszę o konkrety - co w tej kompozycji jest takiego wyjątkowego, że uważasz ją za arcydzieło?

Max dość jasno wyjaśnił, co w niej ceni, a co go irytuje. W Twojej wypowiedzi nie ma ani grama jakiejkolwiek charakterystyki dzieła.

Max

  • 2204 / 5601
  • Ekspert
12-12-2015, 21:15
Zaś Britten sorry, ale to najlepszy przykład antymuzyki, kiczu, filharmonicznego letniego muzaka dla niewyrobionych słuchaczy.. Zresztą czy osobnik chory-sodomita i pedofil mógł zaoferować światu coś wartościowego. W jego antymuzyce nie doszukuję się żadnej subtelności. To tandetna brzydota, to obrzydliwość, to obraza rzucona cywilizacji białego człowieka. Pfu, pfu, pfu......po stokroć!!!!!!!

Powyższe to nie opinia, to szkalowanie człowieka, uznanego twórcy z wielkim dorobkiem. No i zwyczajny brak szacunku dla tych, dla których ta muzyka jest ważna. A przecież wielu uznaje Brittena za najważniejszego brytyjskiego twórcy XX wieku, albo nawet czasów wszystkich.
Preferencje seksualne zaś, takich twórców jak Szymanowski (Borysa Kochno poznał jako 14-letniego chłopaczka), Poulenc, Copland, Cage, Berstein, Tippett, czy współcześnie Ades, a kiedyś Czajkowski, Schubert, Haendel czy Corelli, to kwestia kompletnie dla muzyki drugorzędna, i w dyskusji o niej zwyczajnie nie powinna się pojawiać.

Jest na tym forum pewien ukryty dział, myślę, że mógłbyś w nim robić za gwiazdę. Tam się właśnie nieustannie i intensywnie pracuje nad obroną "cywilizacji białego człowieka".

Max

  • 2204 / 5601
  • Ekspert
13-12-2015, 00:28
Z cyklu, czego teraz słuchacie:
Ano fajnie i wesoło, że przed snem ułożył mi się taki zabawny anglosaski zestawik płytowy.
Najpierw Percy Grainger "An introduction to" - czyli całe mnóstwo uroczo przetworzonych pieśni ludowych i motywów folkowych. Takie to wtórne, banalne, kiczowate i ogólnie "pfu". Ale mnie bawi i cieszy :)
Potem jeszcze bardziej nieznośna bo udająca poważną, muza Sir Michała Tippetta - "Child of Our Time". Właśnie zapuściłem. Oratorium dyryguje sam autor. Super muza.
Na koniec "Kantata na Boże Narodzenie", kolejnego kiczmana XX wieku, Honeggera. Ostatnio sobie przerobiłem kompletną symfonikę, a kantatę zostawiłem na czas przedświąteczny.
Tyle kiepskiej muzy na raz. Normalnie wstyd i ambaras ! :))
« Ostatnia zmiana: 13-12-2015, 00:41 wysłana przez Max »

Gustaw

  • 3920 / 3525
  • Administrator
13-12-2015, 01:03

Max

  • 2204 / 5601
  • Ekspert
13-12-2015, 15:49
Henri Dutilleux

"Metaboles"
"Mystere de l'instant"





Ekspresyjna ale klimatyczna, bardzo ciekawa brzmieniowo i ogólnie frapująca muzyka.
"Metaboles", to naprawdę piękny kawałek jesiennej muzyki.

Pastwa, u Ciebie Henryk dalej króluje, czy fascynacja osłabła ? :)
« Ostatnia zmiana: 13-12-2015, 15:53 wysłana przez Max »

dodekafonix

  • 51 / 3445
  • Użytkownik
13-12-2015, 19:03
Dong, skoro uważasz moje tu wypowiedzi za besserwisserstwo i obrażanie innych to ja ci bardzo współczuje. I jeszcze to pitolenie o granicach dobrego smaku.... ajajaj... zesrała się bida i płacze. Jakie to wszystko teraz się delikatne zrobiło. Poza tym jeśli Ci inni mają tak miękką skóre, że czują się obrażani to może potrzebna jest im jakaś pomoc psychoterapeutyczna?
Masz również problem z racjonalnym myśleniem i wnioskowaniem dedukcyjnym, bo w moim opisie wyraźnie napisałem za co cenie sonorystycznego Góreckiego. Sapienti sad, ale jeśli tego nie pojąłeś  to odpowiedź też jest prosta- jest to dzieło po prostu oryginalne.Nowa forma symfonii, poszukiwanie nowej faktury i barwy również poprzez zastosowanie instrumentów perkusyjnych, no i rzecz niezwykle ciekawa a mianowicie  wyraziste operowanie kontrastami.Zresztą II symfonia z formalnego punktu widzenia jest oparta na dwóch silnie z sobą skontrastowanych częściach, choć to dzieło pochodzi z okresu przejściowego, zapowiadające  jego późny styl.Poza tym Górecki w I symfonii chyba jako pierwszy polski kompozytor zastosował technikę serialną ( i proszę nie mylić dodekafonii i serializmu, bo to nie to samo). I jeszcze jedno-mam gdzieś czy będziesz mnie traktował poważnie czy nie. Po prostu mi to zwisa i powiewa.
Zaś co do Brittena to jego twórczość spełnia dość wyraźnie  kryterium 4 i 5 definicji kiczu Molesa i śmiało może być za takową uznana! I niestety ale to samo odnosi się do Tippeta i grupy Sześciu (choć wyłączyłbym z tego wczesne, eksperymentalne jak na tamten czas dzieła z lat dwudziestych.
A jeśli chodzi o pedrylstwo to MUSI ONO BYĆ napiętnowane w każdym aspekcie i wymiarze społecznym. A tak na marginesie to Schubert był miłośnikiem wiedeńskich burdeli i złapał tam zresztą syfilis więc pedałem na pewno nie był. Sodomickie skłonności Corellego zostały już dawno obalone, podobnie jak Cagea,gdyż był on zamężny z Ksenię Andrejewną Kaszewarow, a jego ewentualny sodomicki związek z Cunninghamem
to propaganda lewackich środowiski LGTB, podobnie jak szerzenie poglądu o pederastii Szymanowskiego- tu z kolei do powstania tego kłamliwego poglądu przyczynił się arcy pedał PRL-u czyli Waldorf-obrzydliwa persona!
Czajkowski tez miał żonę więc jego pedalstwo to ściema środowisk LGTB.To samo dotyczy Haendla-tu  w propagowaniu tej kłamliwej tezy swój wkład wniosła lesba  i czynna aktywistka LGTB niejaka Ellen Harris.I na koniec watku sodomickiego to,  pedalstwo uważa za swojego również Hitlera...ha, ha, ha...
I na koniec jeszcze jedna uwaga Max o rzekomym moim  szkalowaniu twórców i braku szacunku dla odbiorców- garść cytatów z Twoich komentarzy:
04-04-2012
A wracając do Cecila Taylora....
Jego występ oceniam jako żenującą błazenadę starego zblazowanego capa. (free jazz)

2-04-2012
 Otóż wczoraj wreszcie dorwałem się do muzyki eksperymantalnej Bogusława Schaeffera (DUX - Electronic Symphony, Assemblage, Heraklitiana i inne). Dwupłytowy album z muzyka preparowaną w studiu eksperymantalnym Polskiego Radia.
To dopiero jest muza, albo raczej - to dopiero muza nie jest ! Żadko mi się zdarza, zebym nie dał rady przesłuchać całości. Tym razem nie dałem. Wydumany, syntetyczny, spreparowany, nienaturalny dzwiękowy bełkot.

10-01-2013

Ów sceptycyzm bierze sie z braku akceptacji dla wszelkiego typu muzycznych wynaturzeń  i jałowej hochsztaplerki awangardowej lat 50-70 ubiegłego stulecia

17-01-2013
dotyczy Warszawskiej Jesieni
Bo treści proponowane na w/w festiwalu to często happening/performance/eksperymet - a bywa, ze po prostu zwykla prowokacja, albo najzwyklejsza ściema.
(co ciekawe pisze to osoba, która nigdy na W.J nie była-komentarz mój)

Wystarczy ku...a czy jeszcze trochę. Pomijając już fakt, że powyższe cytaty to manifestacja nie tyle głupoty, co zwykłego konformizmu (o braku znajomości ortografii języka ojczystego nie wspominając), to są one Max również dowodem na Twoją totalną hipokryzję. Po raz trzeci więc zacytuje stare powiedzenie- DRZAZGĘ W OKU BLIŹNIEGO WIDZISZ A BELKI W SWOIM NIE DOSTRZEGASZ! 

A Cywilizację Białego Człowieka to zaczniesz szanować jak musli zgwałci Twoją żonę a synowi obetnie łeb.

 Ku....miałem coś napisać o  wczesnym Kilarze...może innym razem.
 

Max

  • 2204 / 5601
  • Ekspert
13-12-2015, 21:45
to propaganda lewackich środowiski LGTB, podobnie jak szerzenie poglądu o pederastii Szymanowskiego- tu z kolei do powstania tego kłamliwego poglądu przyczynił się arcy pedał PRL-u czyli Waldorf-obrzydliwa persona!
Czajkowski tez miał żonę więc jego pedalstwo to ściema środowisk LGTB.

:-))))))
No i co tu komentować..., z kim i o czym gadać ?
Wychodzi na to, że przychodzi mi udowadniać pedalstwo Symanowskiego, czyli fakt, który mi zwisa niżej pępka, ale który jest powszechnie znany i dla wszystkich oczywisty.
To, że nie miał przez całe życie kobiety, że się bujał w tancerzu Kochno (który był również chłopakiem niejakiego Diagilewa) czy aktorze Contim, że napisał homoseksualną "Efebos".... itp., itd. To wszystko jest winą obrzydliwego Waldorffa....   :-)))))

Zmieszać z błotem Brittena i zwyzywać od zboczeńców , bo Ci się muza nie podoba, jest ok, ale Cage'a czy Szymanowskiego już nie ok, bo pisali muze, która Ci pasuje. Zwyczajnie szkoda czasu na takie durne gadki, zwłaszcza, że łóżkowe sprawy wielkich kompozytorów tyle mnie obchodzą, ile zeszłoroczny śnieg.
Tym niemniej pisanie o Brittenie "chory - sodomita i pedofil" to zwykle, prymitywne chamstwo, i odpowiednio świadczy o autorze takich słów.

Co do cytatów przez Ciebie wklejonych, identyfikuję się z każdą postawiona literką, no może poza "ż", które wymieniam na "rz".

Zaś Twoje opinie na temat muzyki "Grupy Sześciu" lub Brittena, są warte dokładnie tyle, ile arbitralne i oderwane od rzeczywistości oddzielanie gejostwa szlachetnego od zwykłego pedalstwa..... :-)))
« Ostatnia zmiana: 13-12-2015, 22:05 wysłana przez Max »

Max

  • 2204 / 5601
  • Ekspert
13-12-2015, 22:03
Ku....miałem coś napisać o  wczesnym Kilarze...może innym razem.

Może....
Wklej to dźwiękowe cudo z "beczkami po benzynie". Chętnie posłucham i skomentuję
Zresztą już się przygotowałem i powiem Ci, że suszarka włączona przez żonę w łazience bardzo zgrabnie się w odsłuchiwane "Generique" wkomponowała, podobnie jak lodówka w kuchni.

A co tam, wkleję ja:

http://ninateka.pl/kolekcje/kilar/audio/generique-na-orkiestre-1

Sam Kilar mówi, że to wydumane i że nie był szczery pisząc powyższe, i że tego rodzaju dźwiękotwórstwo nie leżało w jego charakterze, jawnie się od tego odżegnując. Ale co tam autor może wiedzieć o swoich utworach ?!. Generique arcydziełem jest i basta !

Powiedzmy, że momentami da się wyłapać jakiś muzyczny nastrój. Całościowo mało dla mnie strawne.

Riff62
http://ninateka.pl/kolekcje/kilar/audio/riff-62-na-orkiestre-dyr-antoni-wit
Próbuję "wykrzesać" z siebie jakąś sympatię do owego serialno - sonorystycznego utworu. Da się słuchać - jak prawie wszystkiego :-) No może oprócz koncertów fortepianowych Kilara. Te są nie do słuchania :-))
Riff - kolejne arcydzielo ! :-))

Diphthongos
http://ninateka.pl/kolekcje/kilar/audio/diphthongos-na-chor-mieszany-i-orkiestre
No ale po wysłuchaniu Diphthongos doznałem prawdziwego olśnienia ! Taki utwór zmienia myślenie o muzyce.
Bisowane na Warszawskiej Jesieni !


« Ostatnia zmiana: 13-12-2015, 23:30 wysłana przez Max »

Max

  • 2204 / 5601
  • Ekspert
13-12-2015, 23:55
Uff... Późno już, ale przed snem jeszcze trochę, po kołtuńsku przyjaznej muzyki, takiej dla mało rozgarniętych.

"Sechs Monologe aus Jederman" Frank Martin.
Dobranoc :)
« Ostatnia zmiana: 13-12-2015, 23:57 wysłana przez Max »

colcolcol

  • 925 / 5492
  • Ekspert
14-12-2015, 09:45
Wasze pełne entuzjazmu, pokory i wnikliwości komentarze napawają optymizmem bezimienny tłum tego forum.
Gdzież nam do takiego poziomu intelektualnej dysputy, ileż trzeba jeszcze wysłuchać nędznego Bacha, aby zrozumieć wyalienowanie solidnie osłuchanego w najlepszych kompozycjach świata słuchacza zmuszanego do odpowiedzi: jaki element muzyki powoduje taki poziom chamstwa i agresji w zdawałoby się mało kontaktowym sporcie jakim jest audiohobby?

Max

  • 2204 / 5601
  • Ekspert
14-12-2015, 09:47
I jeszcze słowo o sonorystycznym Kilarze.
Rzeczywiście, "Generique" słuchany rano po przebudzeniu wydał się utworem jakby przyjaźniejszym. Kilka przesłuchań oczywiście robi swoje. Sonorystycznych "wprawek" z lat sześćdziesiątych można więc słuchać z zainteresowaniem a nawet pewnego rodzaju przyjemnością. To jednak nigdy nie może być muzyka po którą będę regularnie sięgał, ponieważ nosi ona znamiona eksperymentu, a nie sztuki kierowanej wprost do słuchacza.
Należy pamiętać jakiej presji ulegali wówczas twórcy, jak awangardowa moda na nowy język i radykalną oryginalność wpływała na pisanie muzyki w tamtych czasach. Nie można też, bo to niepoważne, pomijać deklaracji samych kompozytorów, którzy zgodnie twierdzili, że wczesne, sonorystyczne utwory z lat sześćdziesiątych były poszukiwaniem nowego brzmienia, próbą wzbogacenia języka, rozwijaniem własnego warsztatu kompozytorskiego, z którego można potem w dojrzałej twórczości skorzystać (Penderecki). 
« Ostatnia zmiana: 14-12-2015, 09:50 wysłana przez Max »

dodekafonix

  • 51 / 3445
  • Użytkownik
14-12-2015, 23:42
Propaganda LGTB jest ogłupiająca- ja tylko wspomnę o tym, że niejaka profesor Płatek, komunistka, działaczka LGTB i feministka stwierdziła niedawno, że w rodzinach homoseksualnych rodzi się więcej dzieci niż w rodzinach hetero.
https://youtu.be/Kv1gdZCeigI
I tyle o propagandzie sodomicko-lewackiej, której niestety można łatwo ulec...Sapienti sat.
Nazwanie Brittena sodomitą i pedofilem jest zgodne z prawdą więc gdzie tu chamstwo?! Czy jeśli bym kłamał i twierdził, że Britten nie był chorym człowiekiem to wówczas byłbym cool? Hmmm.....dobra ale dajmy już spokój tej połajance.
Kilka przesłuchań robi swoje....no proszę a jednak....
I jeszcze jedna uwaga - otóż jakiś czas temu pisałem już, że awangarda i eksperyment to immanentna cecha nie tylko muzyki ale sztuki w ogóle.Gdybyśmy je odrzucili, to chyba nadal byśmy trwali w muzycznym świecie XIII wiecznego organum.
A z drugiej strony należy też pamiętać, że wszelkie muzyczne awangardy miały swoich przeciwników.W średniowieczu walczono ze stosowanym w szkole Ars Nova dysonansem ( diabolus in musica), w baroku eksperymenty  Monteverdiego były nazwane przez współczesnego mu Artusiego jako skrajne naruszenie obowiązujących norm komponowania, III symfonia Beethovena przez część słuchaczy była odrzucona jako niezrozumiała (vide opinia słynnego amerykańskiego muzykologa Haralda C. Schoenberga '' "Musical Vienna was divided on the merits of the Eroica. Some called it Beethoven's masterpiece. Others said that the work merely illustrated a striving for originality that did not come off."Mocno krytyczny był w stosunku do niej również Spohr. Takich przykładów można by mnożyć więcej (w I połowie XX wieku muzyka uwielbianego przez Ciebie Ivesa była uznawana za antymuzykę, do tego niewykonalną) bo po prostu ludzie zawsze boją się nowości...
Następna rzecz to Twoja teza głosząca, że muzyczny eksperyment poszukujący nowych rozwiązań jest przeciwstawny sztuce, która rzekomo ma być skierowana do ludzi...hmm, widzisz uwzględniając postwittgensteinowskie i w zasadzie antyesencjalistyczne podejście do rozumienia sztuki należy po prostu uznać jej definicje za otwartą, a więc taką, która w jej ramy jest w stanie włożyć zjawiska nowe, nie funkcjonujące w niej poprzednio (w dziedzinie muzyki odnosi się to nie tylko do stosowania nowych technik np serializm, sonoryzm czy spektralizm ale do powstawania nowych gatunków np. teatr instrumentalny czy collage). I właśnie ten nowatorski, eksperymentalny aspekt podkreślał zarówno w swojej alternatywnej definicji sztuki Włodzimierz Tatarkiewicz jak i na bazie tzw the cluster definition Berys Gaut wskazując na jej indywidualizm (pkt.6) oraz oryginalność (pkt. 7). Trudno więc odmówić indywidualizmu i oryginalności dziełom Cagea, Stockhausena, Xenakisa, Bouleza,czy polskich sonorystów, natomiast dziełom Brittena można zarzucić, posługując się definicją Molesa kicz czyli  przeciętność oraz komfort  - unikanie tego, co trudne i niewygodne -czyli eksperymentu- kryterium 4 oraz 5 definicji kiczu Molesa. Muzyka Brittena nie jest więc ...sztuką a tylko próbą podszycia się pod nią.
Warto również podkreślić, że dziś eksperymenty z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych można uznać spokojnie jako kanon i klasykę, z tej prostej przyczyny, że stały się one podstawą inspiracji dla wielu nowych kompozytorów. Również sonorystyczne dokonania polskiej szkoły kompozytorskiej były ważną inspiracją dla takich kompozytorów  młodego i średniego pokolenia jak Salvatore Sciarino, Mark Andre, Beat Furer czy nestora moderny- Helmuta Lachenmanna, nie wspominając już o młodych polskich twórcach-Agacie Zubel, Aleksandrze Gryce, Wojciechu Ziemowicie Zychu,Dobromile Jaskot czy Jagodzie Szmytce.   
I już na sam koniec sztuka zawsze kieruje się ku ludziom, lecz ze względu na swój jednak elitarny charakter nigdy nie kieruje się ku ogółowi.Amen

sandacz

  • 268 / 4558
  • Zaawansowany użytkownik
23-12-2015, 12:00
Britten pisał m.in. na chór chłopięcy - coś jest na rzeczy, he he...

Ktoś wspomniał o serii Young Composers w DUX. Mam dwupłytowy album-prolog z utworami kilkunastu młodych. Najbardziej podoba mi się Przytomność Marcina Tomasza Strzeleckiego. Neoklasycyzm z jajem i nieoczywistą, niejednoznaczną narracją. Świetny także Zamuszko w swoim Events. Mistrzowska gra motywów, w tym także dwudźwiękowych (tzn. dwunutowych), barwna instrumentacja, klarowna forma.

A co do wątku o awangardzie... Lubię ją, dopóki nie jest ideologiczna, o ile eksperyment nie jest celem samym w sobie. Muzyka bez słuchaczy (i, co należy podkreślić: takich, którzy ją akceptują estetycznie) jest niczym - bezwartościowym ciągiem dźwięków. Sam słucham m.in. rzeczy trudnych w odbiorze, dla niektórych niemuzycznych. Podziwiam jednak ich chropowate piękno, a nie fakt, jak bardzo jest to oryginalne czy jakie kolejne elementy estetyki muzycznej "dekonstruuje".
SunDutch

Max

  • 2204 / 5601
  • Ekspert
29-12-2015, 13:43
Dzisiaj mija druga rocznica śmierci Wojciecha Kilara.
Właśnie wysłuchałem ciekawego wywiadu z twórcą w radiowej dwójce.
Przy okazji skomponowania "Krzesanego" padły cytowane przez kompozytora słowa Jana Krenza o "wpuszczeniu powietrza do pokoju dusznej awangardy" oraz samego kompozytora o poczuciu wolności po odrzuceniu awangardowych ograniczeń.

Plus ciekawostki związane z "hulaszczym" okresem paryskim (studia u Nadii Boulanger), fascynacji corridą :), własną celą na Jasnej Górze, czy współpracą z wielkimi twórcami kina.

dodekafonix

  • 51 / 3445
  • Użytkownik
04-01-2016, 18:51
W Nowym Roku życzę wszystkim dużo dobrej Nowej Muzyki!

https://youtu.be/RTOX36JxSYQ