Audiohobby.pl

200 lat urodzin Fryderyka Chopina

marcow

  • 1045 / 5559
  • Ekspert
07-10-2010, 17:51
Szostakowicza wybrałem celowo bo jeszcze żyje dużo ludzi którzy go słyszeli.
Ja nigdy nie słyszałem jego nagrań ale pewnie są i kiedyś je usłyszę.
Ostatnio interesują mnie stare nagrania i mimo takiej sobie jakości dają mi dużo radości.
Można zobaczyć jak zmieniała się moda na granie różnych utworów. Między innymi Chopina.
Granie różnych kompozytor bardzo zależy od modnego w danym czasie sposobu grania.
Bardzo ładnie można to obserwować na poszczególnych nagraniach z Konkursów Chopinowskich
XVI konkurs to już szmat czasu i kilka epok w życiu naszym i świata.
A kobiet z wyobraźnią muzyczną nie brakuje chociażby Bjork.
I na pewno nie powiedziały ostatniego słowa a raczej nie napisały ostatniej nuty.
Dzisiaj koniec pierwszego etapu ciekawe kto przejdzie.Jest kilku dobrych pianistów.
Emocje pewnie dopiero się zaczną

  • Gość
07-10-2010, 18:02
co do kobiet, to statystycznie mają niższe iq, ok. Tylko, że krzywa rozkładu rozchodzi się szerzej, czyli mają w porównaniu do mężczyzn większe szanse na ekstremalnie wysokie iq (takie, które naszego filozoficza Rykę zjada z butami). Chyba panie Ryka, żeś w Mensie (zupełnie wątpię). Inaczej się nie wypowiadaj, bo się ośmieszasz. Raczej z powodu niskich wyników w testach jesteś kontestatorem tego wskaźnika :)

Poza tym, kobiety mają dużo większą podzielność uwagi no i organizm ukierunkowuje je na odbiór uczuć.

violett

  • 786 / 6094
  • Ekspert
07-10-2010, 21:00
Być może chodzi o Koreańczyka Sung Jae Kim? W Dwójce "rozpływają się" nad nim. O 23.00 ogłoszenie wyników pierwszego etapu. Mam nadzieję, że nasi Kortus i Koziak przejdą dalej.

GrzgrzK

  • 37 / 6089
  • Użytkownik
07-10-2010, 21:32
W ostatnim przesłuchaniu bardzo dobrze wypadł też Gracjan Szymczak.

Vinyloid

  • 2470 / 5318
  • Ekspert
08-10-2010, 01:16
@Piotr Ryka,

>>Pierwsza rzecz, to znamienny fakt, że w obronie kobiet nie wystąpiła żadna kobieta. Nie ma ich tu. Nie interesują się.


Zgadza się, hobby to domena mężczyzn. Może z wyjątkiem seriali, ciuchów i łażenia po sklepach ;)  Obie strony mają swoje dziwactwa więc (teoretycznie) nie powinno być wojny o kasę. Poza tym nie wyobrażam sobie kłótni z żoną o wyższość Grado nad Denonami ;)


>>Co do ich wyzysku przez samców na przestrzeni dziejów. Proste pytanie. Czy gdyby były bardziej inteligentne, dałyby się wyzyskiwać?


Nie zgadzam się. Inteligentne narody i państwa nieraz cierpiały wyzysk lub były pod okupacją tych silniejszych ale niekoniecznie rozumniejszych. Niejeden inteligent został też obrabowany przez zwykłego bandziora.


>>Jakie jest genetyczne podłoże tego społecznego wyzysku? Jeżeli sama brutalna siła, to dlaczego nie ludzie są niszczeni przez słonie, tylko odwrotnie, a garstka konkwistadorów podbiła miliony Indian. Ja wiem - brutalizuję i upraszczam, ale w porównaniu z moimi uproszczeniami to o kobietach jako ofiarach wyzysku jest monstrualnej wielkości. Panowie, nie bądźcie śmieszni. Na przestrzeni dziejów miliony kobiet miały niezmierzone hektary wolnego czasu, a żadna nie napisała dzieła filozoficznego godnego uwagi.


Wnioskuję, że inteligencja ma być tym czynnikiem, który stanowi o wyższości mężczyzn, najlepiej białej rasy nad
pozostałymi gatunkami z kobietami włącznie. Dlatego umieściliśmy Indian i słonie w rezerwatach, pożeraczom wielorybów spuściliśmy na głowy dwie bomby atomowe (cywilnym - nie wojskowym i to mimo, że ich rząd chciał rozmawiać o kapitulacji) oraz zrobiliśmy "porządek" w Wietnamie i Korei przy pomocy napalmu i środka chemicznego o smakowitej nazwie Agent Orange. W Afganistanie walczymy o prawa człowieka od końca lat 70-tych. Murzynom dla ich własnego komfortu i bezpieczeństwa największa demokracja świata do niedawna fundowała osobne toalety i miejsca w środkach transportu zupełnie jak przesympatyczni naziści Żydom. Wszystko to bez użycia przemocy i za zgodą zainteresowanych.
Z tym wolnym czasem to bym też nie przesadzał bo kobiety zawsze miały dużo obowiązków, szczególnie kiedy mężczyźni bawili się w pokojowe szerzenie demokracji wśród dzikich barbarzyńców. Nawet jeśli któraś coś wymyśliła to nikt (z innymi kobietami włącznie) nie chciał jej słuchać, bo baba od rodzenia i wychowywania dzieci jest i basta ! Wszystko inne to fanaberie zakompleksionego podgatunku.



>>Deficyt kobiet w muzyce, nauce a nawet literaturze był i bywa przedmiotem wielu analiz. Ale tego się nie nagłaśnia, to jest teras passe. Mamy powszechnie obowiązującą wykładnię i sprawa rozwiązana. Kobiety były wyzyskiwane. Ciekawe kto wyzyskiwał murzynów zanim w czarnej Afryce pojawili się biali i dlaczego Indianie amerykańscy mieli tak prymitywną kulturę, bo samo stawianie kamieni jednego na drugim to trochę mało. Oni nawet nie wynaleźli rolnictwa i dlatego ich miasta upadały. Ale wszystko to, to są teraz tematy tabu. Obowiązuje powszechna równość. W ramach tej równości kobiety uprawiają boks i okładają się pięściami po biustach. Samo to jest już dowodem głupoty. Tak nawiasem, nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę, ale sport w wydaniu kobiet jest zupełnie bez sensu, bo kobieta jest tym lepszym sportowcem, im bardziej upodobni się do mężczyzny. Są oczywiście dyscypliny-wyjątki, ale mówię ogólnie.
W ramach tej powszechnej równości kobiety mają teraz parytety na stanowiskach naukowych w amerykańskich uniwersytetach. Rektor Harvardu nie zdzierżył i kilka lat temu na inaugurację roku akademickiego wypalił, iż powoduje to spadek poziomu intelektualnego uczelni. (Najlepszy uniwersytet na świecie według rankingów.) No i jak myślicie, czym się to dla niego skończyło? (Oczywiście w ramach wolności słowa, swobody badań i wszystkich takich najwyższych wartości, którym teraz w najwyższym stopniu hołdujemy.)


Ci prymitywni indianie są prymitywni z dzisiejszego punktu widzenia. Wtedy były to jedne z najbardziej rozwiniętych cywilizacji świata. Wtedy, tzn w czasach, kiedy w Europie ziemia była jeszcze płaska a na stosach palono czarownice (czarowników jakoś rzadziej). Wynalezienie rolnictwa być może nie było im specjalnie potrzebne, bo mieli pod dostatkiem, tego co dało się upolować i pozbierać w lasach. Poza tym uprawy nie były im wcale obce, tyle, że na mniejszą skalę. My z kilkoma tysiącami lat tradycji agrarnej mamy obecnie żywność bez smaku za to z całą tablicą Mendelejewa w środku i co drugim dzieckiem chorym na alergię. No ale głodni nie chodzimy spać ! Nie ma co - postęp jak cholera, Egon.
Boks w wydaniu żeńskim też mi się nie podoba, tak samo jak wszelkie parytety. To przeginanie pały w drugą stronę. Tu jednak pojawia się pytanie - skoro (my mężczyźni) jesteśmy tacy inteligentni to dlaczego do tego dopuszczamy ? Czy nie powinniśmy trzymać krótko za mordę tych, co się wychylają z takimi pomysłami ?



>>Co do przeżywania muzyki przez kobiety. Oczywiście, potrafią ją przeżywać. Oczywiście, niektóre potrafią nawet komponować, choć nie przypominam sobie żadnego sławnego przeboju, ani żadnej wybitnej symfonii skomponowanej przez kobietę. Czy Szostakowicz była kobietą?
Ale kiedy podejdziemy do sprawy statystycznie, okaże się, że przeciętna pianistka kładzie w większym stopniu nacisk na pilność niż na przeżywanie dzieła. Dlatego mamy do czynienia z masą nijakich duchowo a poprawnych technicznie wykonań. Oczywiście, połączenie aspektu duchowego z perfekcją techniczną to wielka rzadkość i dlatego tacy pianiści jak Arturo Benedetti Michelangeli albo Glenn Gould nie zdarzają się często.


Jeśli chodzi o wokalistykę, to moim zdaniem w muzyce jazzowej i popowej obecnie jest wśród kobiet o wiele więcej talentów niż wśród mężczyzn. Natomiast instrumentalnie czy kompozycyjnie nadal są w mniejszości, to prawda. Z przeżywaniem muzyki przez kobiety byłbym ostrożny. Być może nie skomponowały wielkich przebojów jednak wykonawczo potrafią zawstydzić niejednego faceta. Do tego potrzeba dużej wrażliwości, nie sądzisz ?

Odsyłam do artykułu - Kobiety w muzyce:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kobiety_w_muzyce

lub bardziej obszernych opracowań w jęz angielskim z podziałem na kategorie:
http://en.wikipedia.org/wiki/Category:Women_in_music



>>Co do kwestii najlepszej interpretacji. Nie sądzę, by było coś takiego. Wprawdzie u Platona i Arystotelesa spotykamy koncepcję najdoskonalszej z możliwych form, ale w przypadku dzieła muzycznego nie wydaje mi się to możliwe ani potrzebne, aczkolwiek kiedy słucham interpretacji symfonii Beethovena przez Furtwanglera, zaczynam mieć wątpliwości. W każdym razie Chopin zazdrościł Lisztowi kunsztu technicznego i tu nie musicie się zastanawiać, czy własne interpretacje cenił najbardziej.


Koncepcje to jedno, praktyka drugie. Strona techniczna wykonania jest bardzo ważna ale sama wirtuozeria nie wystarczy. Popisy są dobre w cyrku ale na estradzie trzeba mieć to niedefiniowalne coś, co sprawia, że dreszcze przechodzą nam po plecach. I nie mówię tu wcale o szalonych tempach jak u Paganiniego czy monumentalnych orkiestrowych tutti (w wydaniu forte fortissimo) jak u Wagnera. Dlatego też muzyki Chopina w dobrym wykonaniu słucham  z przyjemnością a Liszta prawie wcale, choć bez wątpienia muzykiem był bardziej wszechstronnym. Chopin - lebiega - nawet własnych koncertów fortepianowych porządnie zorkiestrować nie potrafił :)



>>Co do mięsa, to zabijanie żywych istot celem ich spożycia jest naszym tragicznym przeznaczeniem. Ale fakt, że Japończycy pałkami mordują co roku tysiące delfinów, zaganiając je wcześniej kutrami w krąg śmierci, gdzie się w szale przerażenia kotłują, to w dzisiejszych, wolnych od głodu, czasach wyraz skrajnej bezduszności i braku empatii. Dla mnie nie różni się to zbytnio od kanibalizmu.


Nie przeznaczeniem a raczej przyzwyczajeniem. Można bez tego żyć a chodzące dowody mamy zarówno w świecie ludzi jak i zwierząt. Mięsożerców jest siłą rzeczy mniej niż ich ofiar. Gdyby było inaczej, to gatunki zżarłyby się na wzajem w bardzo krótkim czasie.
Nie rozumiem dlaczego mordowanie delfinów miałoby być czymś gorszym od hodowli kurczaków w ciasnych klatkach tylko po to, żeby je po kilku tygodniach (humanitarnie ?) zakatrupić prądem z głową zanurzoną w wodzie ***. Fajne życie i piękny zgon - nie ma co. Chyba jednak wolałbym być na miejscu delfina, przynajmniej miałbym szansę zakosztować trochę wolności przed śmiercią. Żeby nie było wątpliwości - nie krytykuję ludzi (ani tym bardziej zwierząt) jedzących mięso, zwłaszcza, że sam je spożywałem przez ponad 30 lat. Zanim jednak zaczniemy wytykać innym ich barbarzyństwo czy wręcz kanibalizm radzę spojrzeć na własne podwórko.
A najlepiej wybrać się na wycieczkę do rzeźni.

***Zainteresowanych odsyłam do artykułu z Wyborczej:

http://wiadomosci.gazeta.pl/kraj/1,34308,2668484.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f2562e86d7434d8&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=19&width=120

marcow

  • 1045 / 5559
  • Ekspert
08-10-2010, 09:00
Mi się podobał reprezentant Austrii Ingolf Wunder.
Trochę nam z Chopina zrobiły się pogaduchy

cin157

  • 2243 / 5309
  • Ekspert
09-10-2010, 19:26
Moje trzy grosze.
Chopin był jak każdy dobry kompozytor i sobie coś wziął aby był
dobry. Ta wiadomość to nic takiego, ale był też niegłupi i dla tego
całe swoje życie był jak na wygnaniu z dala od swojej rodziny, a
tak bardzo chciał mieszkać z swoją rodziną i z wszechmocnym
Tytusem Wojciechowskim. Powodem tragedii Chopina był fakt
nic za darmo w kosmosie i nie mógł korzystać z drugich ludzi i
dlatego każdy mógł go zabić i tak się z nim stało i wiedział o tym
że zginie na zrobioną jemu chorobę i sam wybrał moment swojej
śmierci. Specjalnie przemęczył swój chory organizm na gruźlicę
aby za parę dni normalnie umrzeć jak na przeziębienie. Chorobę
zrobiła jemu znana dla niego kobieta. Powiedział: nie che umierać
aby jemu ciało gniło cały czas i woli umrzeć i dbał aby na koniec
życia mimo choroby miał dobrą głowę aż do samego końca,
może to zostało jemu spełnione. Przed śmiercią zdecydował się
aby jego prywatne dzieła, które nie zrozumią ludzie, po jego
śmierci nie były udostępnione ludziom przez jego rodzinę i zrobił
to w ostatniej chwili przed swoją śmiercią.  Te informacje wiem
osobiście na zasadzie: jakby to nie było ale jest prawdą.

Vinyloid

  • 2470 / 5318
  • Ekspert
09-10-2010, 21:48
??? Sklepy z dopalaczami znowu otworzyli, czy co ?

  • Gość
09-10-2010, 22:13
sobota wieczór, pewnie nachlany...

marcow

  • 1045 / 5559
  • Ekspert
11-10-2010, 09:19
Konkurs się rozkręca.
Wczoraj wczoraj urzekła mnie japonka Rina Sudo za sympatyczny wygląd i piękną interpretację.

Komentuje się, że azjatom trudno grać mazurki, polonezy bo nie słyszeli ich wersji ludowych prostych. I się z nimi nie wychowywali. Ja się zastanawiam kto dzisiaj wzrasta wśród takiej muzyki?
Chopin będąc na wsi mógł to usłyszeć a my na wiejskiej zabawie czy weselu usłyszymy disco-polo albo "Jesteś szalona"
Prawdziwej starej polakiej Ludowej muzyki słucha garstka ludzi a skąd ma to znać japończyk czy chińczyk?

Prawdopodobnie z tego też biorą się różnice w ocenie interpretacji.
Nam się podobają inne interpretacje niż ekspertom bo oni znają twórczość starych artystów ludowych.

Max

  • 2204 / 5600
  • Ekspert
11-10-2010, 14:16
"Prawdopodobnie z tego też biorą się różnice w ocenie interpretacji.
Nam się podobają inne interpretacje niż ekspertom bo oni znają twórczość starych artystów ludowych."

Marcow, chodzi raczej o to, iz wykonawcy z Azji nie mieli zadnego kontaktu z nasza sztuka ludowa. Dorastali w innych klimatach, nie powachali mazura, czy kujawiaka - to ludowa estetyka kompletnie im obca. A, ze u nas prawdziwej, ludowej muzyki slucha garstka ? Z wyboru - tak. Ale mozliwosci zetkniecia sie z tworczoscia ludowa jest wbrew pozorom cala masa. Radio, telewizja, festyny, imprezy, regionalne knajpy. Nie ma mozliwosci by wrazliwie muzycznie osoba nie nastawila ucha na muzyke, ktora co jakis czas jednak gdzies sie tam w tle pojawia. Klopotów z odróznieniem polskich klimatow ludowych od obcych, muzyki slaskiej, góralskiej, naszych tancow - oberka, mazura, kujawiaka, tez byc nie powinno. Po prostu czuc, ze nasze:) A juz przecietny polski pianista podczas swojej muzycznej edukacji, z rodzima muzyka ludowa zapoznaje sie na pewno.

Mozliwosc odsluchu przesluchan w samochodzie na "dwojce", rzeczywiscie bardzo atrakcyjna. Slyszalem dzis pieknie wykonane mazurki. Chyba Bułgar, ale nie mialem tyle czasu, zeby czekac az skonczy swoj blok :)

GrzgrzK

  • 37 / 6089
  • Użytkownik
11-10-2010, 17:53
Podejrzewam, że w głównej mierze to wyczucie swojskości przez pianistów mazurków, polonezów czy walców nie wynika z osłuchania w naturalnych okolicznościach, ale o czym wspomniał Max, głównie z kanonu edukacyjnego w szkołach muzycznych, tylko ja bym stawiał w tej mierze głównie na edukacje. Pewnie to pedagodzy gruntownie wskazują i uczulają na różnice i niuanse pomiędzy dajmy na to polonezem a mazurkiem. Sądzę, że nawet wieloletni pobyt dalekowschodnich artystów (w ogóle artystów z krajów, gdzie nie kładzie się takiego nacisku na polską muzykę) u nas w kraju i chłonięcie polskiego ducha nie dałoby im tyle w kwestii poznania specyfiki mazurków, czy polonezów, co po prostu edukacja u polskich pedagogów (albo może rosyjskich, jak usłyszałem od komentatorów moskiewska szkoła mocno Chopinem stoi). Krótko, moim zdaniem, to kwestia edukacji. Jak tak spojrzeć po legendarnych nazwiskach kojarzonych z Chopinem, to gros pianistów wywodzi się z polskiej lub rosyjskiej szkoły. I tu pojawia się konkluzja marcowa, że nam się podobają wykonania niekoniecznie akceptowane przez ekspertów. A to może właśnie wynikać, nie z deficytu polskiego ducha u nas, ale z braków profesjonalnej edukacji, gdzie podoba się nie podoba się to coś innego od zagrane poprawnie nie poprawnie.

Wracając do Konkursu, bardzo podobał mi się wczorajszy występ Fei-Fei Dong. A ciekaw jestem dzisiejszego przesłuchania Pawła Wakarecy, bo pierwszy etap mnie nie zachwycił, o wiele bardziej podobała mi się gra Gracjana Szymczaka, który nie znalazł się w drugim etapie.

marcow

  • 1045 / 5559
  • Ekspert
11-10-2010, 18:40
Moja ocena jest oceną kompletnego laika. Nie mam żadnego wykształcenia muzycznego i piszę jakie są moje odczucia.
Ja po prostu kocham dobrą muzykę ale nie wyniosłem tego z domu. Od dziecka miałem wewnętrzną potrzebę słuchania i wolałem radia niż oglądać telewizję.

Na pewno macie rację co do edukacji w szkołach muzycznych ale przeciętne polskie dziecko nie ma pojęcia co to muzyka ludowa czy muzyka poważna a jazz to jakiś iazgot. Oczywiście są  w Polsce regiony gdzie kultywuje się tradycje muzyczne i chwała im za to! W Poznaniu muzyki się słucha, jednak żeby posłuchać muzyki ludowej to trzeba gdzieś pojechać. Na południu Polski jest znacznie lepiej!

Zmieniając temat. Przyszła mi do głowy śmieszna myśl, tak sądzę. Gdyby transmisja z Konkursu dotarła do jakiejś cywilizacji
pozaziemskiej to po głębokiej analizie stwierdzili by, że w dobrym tonie jest wyrażenie w przerwach swojej aprobaty pokasływaniem a na koniec oklaskami.

magus

  • 20990 / 6106
  • Ekspert
11-10-2010, 19:28
Też widziałem kilku Azjatów, a także Kanadyjczyka

Nie chcę wchodzić w dywagacje, czy oni są w stanie czy nie - bo i po co?
Jak dla mnie uderzająca była jedna rzecz - grali lepiej, gorzej, bardziej i mniej finezyjnie, z mniejszym lub większym rozmachem. Ale żaden z tych pianistów nie włożył prawdziwych emocji w grę. Pal sześć, czy trafionych, czy zgodnych z duchem danej formy, epoki czy zamierzeniem kompozytora. Ja nie odnalazłem tam prawie nic własnego, płynącego z serca. Jak dla mnie, jedyne uczucia, jakie przebijały się z tych dźwięków to były raczej uczucia płynące z samej kompozycji, od Chopina - takie które przebijają z samych nut na papierze.


Ale nie widziałem wszystkich - bodajże 3 Azjatów i Kanadyjczyk.

p.s. Widziałem też Ukrainkę i tam emocje były (chyba, że to moje własne emocje były, bo dziewczę było całkiem całkiem... :) )
Odszedł 13.10.2016r.

GrzgrzK

  • 37 / 6089
  • Użytkownik
11-10-2010, 19:53
marcow
Nie mam żadnego przygotowania muzycznego, jestem z tych co to nie odróżnią fortepianu od pianina. Muzyka klasyczna, pianistyka, przygoda od kilku lat.

Pokasływanie to tradycja, nie tylko na Konkursie :) Jak słucham nagrań koncertowych Sławy Richtera, to tam to jest dopiero kasłanie. Nie ograniczają się do momentów pomiędzy utworami, od początku zawody z pianistą kto głośniej, on czy publiczność. Polecam nagranie z Sofii z 1958 roku.