Hempy to trochę inne granie niż do tej pory. Jest zdecydowanie więcej basu, góra też łagodniejsza. Grają też dobrze już prosto z pudełka, nie ma tutaj tego wielogodzinnego wygrzewania. Najfajniej moim zdaniem grają na Flatsach, które są firmowo założone. Na początku rzuciłem się oczywiście ze zmianą gąbek na moje ulubione bowlsy, ale to zdecydowanie był błąd, bo Hempy straciły całą swoją magię. Natomiast po jakimś miesiącu albo się jednak wygrzały, albo moje uszy przyzwyczaiły bo na L-cush jest bardzo dobrze. Lżej, z górą bardziej w stylu starszych modeli. W tej chwili u mnie bowlsy do jazzu i flatsy do metalu.
Hempy są też dużo głośniejsze od serii I, ale to głównie zasługa F-cush. Na L już jest ciszej.
Zrobione są w połowie z Hempwood, czyli coś w stylu MDF, prasowane włókna konopne z klejem sojowym. Druga połowa, ta w której osadzony jest driver jest z klonu.
Poza tym to nadal Gradogranie, szybkie, z fajną średnicą.
Impedancja taka jak w serii X - 38 omów, czyli trochę więcej niż do tej pory.
Kabel grubaśny, jeszcze w starym stylu (cięższy od słuchawek), ale podobno nowe Hempy mają już kabel z oplotem. Chodzą słuchy, że zamiast Limited Edition, mają wejść na stałe do oferty. Zobaczymy.