Dobra bedzie szybko.
Estetyke pomijam, jak wygladaja kazdy wie, pady naturalnie mega krzywasno wyciete, tak, ze niektore krawedzi nacgodza na siatke chroniaca przetwornik, ale pal to licho. Z wygladu bezposredniego to Kokobolo jakos mnie nie wzielo, wygladaja ok ale nic wiecej.
Zaraz po L5000, siadla z deczka ogolna otwartosc, a glebia sceny (i wszelkie plany) niemalze zniknela, za to jej szerokosc jest calkiem okazala, no i gradowskie poczucie dosc duzej przestrzeni (blizej nieokreslonej, choc nie az tak chmurkowej jak w starych GS-ach), jednak bez super precyzji, wysokie tony nie daja o sobie znac, ale to az tak nie boli, o ile nie robi sie porownan z AT.
To co sie rzuca w uszy od pierwszych sekund to niezwykle efektowne granie srednica, swietnie wypelniona i dociazona (ale to naprawde mocno), do tego brak najnizszego basu i nieco podbity wyzszy, monstrualnych rozmiarow jak na moj gust ale idzie sie przyzwyczaic, a w sprzecie przenosnym moze to byc blogoslawienstwem.
Dzwiek jest bardzo spojny, calkiem przejrzysty ( zlaszcza biorac pod uwage jakie ma wypelnienie), bez przypadlosci zupelnie nowych GS1000 (zamglenia nikich tonow), z mocno skupionym basem. uderzajacym przepoteznie. Wokale (Bryan Adams) maja glebie/mase(!), takie troche nauszne Harbethy. Nie jest to na pewno wielce neutralne granie, ale jest czyste, bez znieksztalcen, pierdzenia itp, no i w 100% nakierowane na fun, do tego bez popadania w przesade, jest zachowana wymagana kultura muzyczna, to nie Denony AHD2000.
Jesli idzie o podawanie barw (posluchalem szybko jakies kwartety), smyczki brzmia soczyscie, jest to bardzo nasycony przekaz, jest tez dzwiecznosc, najmniejszych suchot. Brak tylko takiej zlozonosci harmonicznych jak w zamknietych AT, to najbardziej doskwiera teraz, bo brzmi w sposob dosc ujednolicony, nagrania nie bede chyba tak roznicowane.
Calosciowo delikatnie jasne granie ale w sensie naslonecznienia, pozytywnosci, bez sybilacji (nawet tam gdzie sie jej spodziewalem) dosc gladko, plynnie no i z pierdolnieciem, no i chyba najwazniejsze, jest rytm, dzieki niskim czestotliwosciom (po 10min juz tego podbicia tak bardzo nie odczuwam, za godzine byc moze zaczne sie dziwic ze mialem uwagi jakies).
Jak na sluchawki za 2k PLN to jest masa konkretnej muzyki w pakiecie, byc moze ich dzwiek sie jeszcze z czasem poprawi/zmieni, pytanie w jaki sposob.
Uwaga dodatkowa nr1, jednak na nagraniach bogatych w bas, jest tej niskiej dobroci dla mnie nieco za duzo, brzmi to zbyt efektownie, wole raczej bardziej stonowany bas, no chyba, ze ma jednoczesnie wszystkie faktory, ktore naturalizuja ten efekt, tutaj chyba zejdzie mi troche aby sie przyzwyczaic, choc na stacjonarnym sprzecie nie bede ich na dobra sprawe wcale sluchal, a na mp3 playerze bas pewnie sie mocno zlagodzi.
Zaraz zapodam EQ i ujme mu kilka dB ;D
Uwaga dodatkowa nr 2. Tak, GH2 lepiej sie spisuja z przenosnym sprzetem, wowczas basu jest wyraznie mniej, tak juz blisko pod moj gust, do stacjonarnego (ktory niskich nie obcina) sie srednio nadaja, no chyba ze jako muzyczny przerywnik na 30min, wowczas moze byc.