Opiszę teraz swoją metodę pomiaru. Do pomiaru potrzebny jest komputer, mikrofon (wkładka) oraz program RMAA. W programie wybieramy źródło oraz odbiornik. Następnie umieszczamy wkładkę w padzie, najlepiej jak najbardziej centralnie. Zatykamy pad (ja to robię dłonią). Uruchamiamy test "loop". Najpierw włącza się kalibracja. Ustalamy odpowiednią głośność wejścia mikrofonowego i głośność wyjścia słuchawkowego. Odpalamy pomiar. Trwa to ok 2,5 sekundy. I tyle. Metoda prosta i dająca dobre rezultaty przy dobrej wkładce i prawidłowym umieszczeniu. Karta dźwiękowa w zasadzie nie gra roli (no chyba, że ma wyjątkowo dziadowskie wyjście na mikrofon).
I teraz dlaczego uważam, że ta metoda jest lepsza niż wcześniej proponowany pomiar na słuch.
@Corvus5
"Ta wkładka to nie ucho. Nie złapiesz nic poza częścią charakterystyki przetwornika. A pady? Objętość? Kształt ucha i wpływ małżowiny na kształtowanie się sygnału względem konstrukcji padów? A zmienna kierunkowość w zależności od przetwornika, która ma wpływ na dźwięk? Jest dużo cech. Sam stosowałem taką technikę, ale tylko do badania zmian w dźwięku po modyfikacji po stronie muszli."
Tu mamy widocznie całkiem inne poglądy. Bo ja bym powiedział odwrotnie. Ucho to nie wkładka. Mikrofon jest przede wszystkim bardziej obiektywny. I wszystko co wymieniłeś idzie właśnie na niekorzyść obiektywizmu ucha. Bo każdy ma inny kształt i wielkość ucha. To samo wielkość głowy z czym wiąże się docisk itp. itd. Dodatkowo stosując metodę tutaj proponowaną można zgubić takie "piki" częstotliwości jak pokazałem wcześniej. Za duże odstępy między częstotliwościami pomiarowymi. Zresztą wzmocnienie mogło by być też precyzyjniejsze (co 1dB). Do tego dochodzi sprawa różnego słuchu u różnych osób. Wady oraz uszkodzenia słuchu. Proponowany przez was pomiar jest wg. mnie pomocny jest bardziej gdy ta sama osoba zbiera sobie swoje wykresy. Ale z drugiej strony skoro ktoś miał słuchawki na uszach to już mu są nie potrzebne pomiary bo wie z czym ma do czynienia i czy mu się podoba to co słyszy czy nie. Ja na przykład nie toleruję wszelkich ostrości w dźwięku. Oglądając takie mocno uśrednione charakterystyki mogę wpaść na minę bo okaże się, że gdzieś miedzy częstotliwościami jest górka która została uśredniona.
Jeśli chodzi techniki pomiarowe "na słuch" to polecam pomiar generatorem (np. program komputerowy). Można mierzyć co 1Hz. I teraz co to daje. Oprę się na przykładzie. Słuchawki akg k-99. Kupiłem taki model i pierwsze co mi się "rzuciło w uszy" to jakaś dziwna sycząca zapiaszczona góra. Przemierzyłem i wyszła jakaś niewielka górka w jednym miejscu (ok 10kHz już nie pamiętam ile dokładnie). Myślę sobie "kurde to nie może być to". Odpaliłem generator i dokładnie na tej niewielkiej górce, w zakresie ok 150-200Hz (czyli przy częstotliwościach rzędu 10kHz bardzo wąskie pasmo wręcz ciężkie do rozróżnienia) dźwięk był okropny. Zamiast zadanej częstotliwości brzmiało to jak szum biały z częstotliwością przewodnią.
Co do tego jaką charakterystykę powinny mieć słuchawki aby brzmieć naturalnie to przytoczę to co jest napisane na stronie
www.headphone.com (moje koślawe tłumaczenie ale oddaje sens):
Naturalnie brzmiące słuchawki powinny mieć nieco podbity bas (około 3 lub 4 dB) pomiędzy 40Hz i 500Hz. Jest to rekompensata tego, że słuchawki nie pozwalają fizycznie odczuć basu i nie generują odbić od ścian pokoju tak jak kolumny. Głośniki w słuchawkach są bardzo blisko ucha oraz są skierowane centralnie względem ucha. Dlatego też powinny mieć opadającą charakterystykę od ok. 1kHz do 8-10dB przy 20kHz.