Mnie się wydaje właśnie, że po przygodach z hi-endem, który pozostawiał i tak jakiś niedosyt, wraca się do znanego dobrze modelu z niższej półki, który się lubiło. DT880 mogą być jednymi z takich słuchawek, zwłaszcza, że opcja manufakturowa z inną impedancją kusi dla samej ciekawości. Inne słuchawki, których brzmienia czasem mi brakuje, to Grado RS2. Wczoraj słuchałem Orbitala, czyli elektroniki w nowszym stylu, i to co wyprawiały RS2 z taką muzą, albo z Prodigy, to GS1000 nawet w nieco lepszym torze nie chcą. Słucha się bez ujmy, ale nie ma tego odlotu. One dają odlot w operze, klasyce, no i powiedzmy w rocku.
Wracając do tematu toru Rolanda, to ja pamiętam, że jego wzmacniacz mi się dobrze zgrywał z DT880 Pro, które wtedy miałem, i był to dźwięk przyjemny nawet z iRivera ifp i plików mp3 128kb/s. Przy tym zdolności analityczne DT880 Pro były wystarczające, bym słyszał wszystkie niuanse nagrania łącznie z przejściami przestrzennymi we wszystkich trzech wymiarach - to już oczywiście z CD stacjonarnego. Interkonekt jednak miał sporo do powiedzenia w kwestii np. jasności dźwięku. Sprawdzaliśmy to z Rafaellem u Wiktora, bo tam miałem wtedy swój tor stacjonarny sprzed półtora roku.