Zasadniczo zgadzam się z Tomkiem i almagrą. To może chodzić o charakterystykę impedancji słuchywek. Z tym podwojeniem amplitudy to oczywista oczywistość, ze zniesieniem parzystych harmonicznych też prawda, tyle że nieprawdą jest jakoby parzyste harmoniczne dawały korzyść brzmieniową. Każde zniekształcenia mogą tylko zepsuć dźwięk, obiektywnie i subiektywnie. Parzysta harmoniczna to stereotyp wiązany z miłym brzmieniem lampy, a sekret grania lamp po lampowemu poruszyliśmy już gdzie indziej - mikrodrgania modulowane amplitudą sygnału to powodują. Parzysta harmoniczna w czystej postaci psuje realizm dźwięku, robi się słodko, ale płasko i dziwnie, testowałem to na specyficznie polaryzowanych tranzystorach JFET, żeby grały w nienasyceniu. To jest fajne przez chwilę, ale szybko się nudzi, bo słychać, że jest dziwnie.