Electro chyba nie sugerujesz że można odzyskiwać bity - stracone w obróbce nagrania - za pomocą kabelka ???
Jeśli kabelki po te 15 zotych/mb tak ograniczałyby brzmienie, to chyba większe znaczenie miałyby drogie kable w studio nagraniowym przy obróbce gdzie w zapisie jest znacznie więcej informacji które można stracić zanim dojdzie do przekształcenia w rozdzielczość 16 bitową ;)
Poza tym prawdopodobne, że era gęstych formatów zepchnie dyskusje o wpływie na brzmienie z kabli na domenę cyfrową - wymagającą przynajmniej doktoratu do jej zrozumienia... Choć tu nie do końca można przewidziec trend, bo czytałem już recenzje przewodów IDE, Cooler Mastera, w której autor stwierdził "poprawienie transferu" danych ;) ...
Kabel np. PRO-AUDIO za 15 złotych jest już wystarczająco doskonały żeby nie czuć różnicy w poprawie jego jakości wraz ze wzrostem cen. W studiach nagraniowych nie stosuje się zastraszająco drogich kabli, anie tylko dlatego że realizator sły\\ucha gestych formatów.
Tym niemniej droga "biżuteria kablowa" nie przeminie dopóki produkowany będzie hi-endowy sprzęt audio (czyt. absurdalnie drogi) wymagający odpowiednio do niego drogiej oprawy.
W takich eksperymentach uczestniczyłem kilka razy. Pamiętam raz podłączone węże za kilka tysięcy Marek Niemieckich do drogich wzmacniaczy amerykańskich i Magnepanów, które po prostu nie potrafiły wydobyć z siebie dźwięku. Kable mające być nadzieją demonstracji, pachnące kskluzywnością, przyniesione w specjalnym dla nich ekskluzywnie wyglądającym opakowaniu transportowym, nie pokazały z siebie kompletnie nic więcej niż przeciętnej jakości sznurki (powiedzmy te do 60 zł/mb)... Przynajmniej kompromitacja była spektakularna....
Pomijając co było tego winą, właściciel hi-endowego kabla postanowił go pociąć na dwa i sprzedać w Berlinie, bo nie miał szans na odzyskanie pieniędzy wrzuconych w kawałek miedzi, który w żaden sposób nie mógł niczego poprawić w brzmieniu. Bo kabel ma jedynie niczego nie pogarszać i ten warunek spełniały już np. Monstery, z którymi Magnepany sobie doskonale pogrywały (co było oczywiście zasługą Magnepanów zasadniczo, a nie Monsterów ;)
Jeśli na domowym sprzęcie ta różnica w brzmieniu po przełączeniu kabli jest wyraźnie słyszalna, nalezy przypuszczać że z kablem albo z resztą sprzętu cos jest nie tak jak być powinno - że nie jest taki dobry jak przypuszczaliśmy wydając na jego zakup cieżko zarobione pieniadze. Choć stawiam dolary przeciw orzechom, że w przytłaczającej większości przypadków coś jest nie tak ze słuchającym ;)
A tym, którzy twierdzą, że kabel ma coś wnosić do brzmienia zalecam podłączenie - zamiast takich hi-hi-endowych kabli - korektora graficznego albo jakiegoś DSP. Będzie to o wiele bardziej skuteczne rozwiązanie i zapewne pozwoli usłyszeć znacznie więcej :)
Nie można jednak wymagać od ludzi zbyt wiele – zwłaszcza rozumienia tego co słyszą ze sprzętu grającego. Spotkałem już zawodowców - sprzedawców - słyszących poprawę brzmienia Bose Companion po podłożeniu pod kolumienki laminatu z magicznym nadrukiem - czyli płytek Holfi :)))
W ramach generowania potrzeb rynkowych za chwilę dowiemy się o działaniu magicznych płytek podstawianych pod każde kolumienki Creative za 49.89 PLN, a magiczne stożki Totema będą poprawiały brzmienie zintegrowanej karty na AC97 naszych laptopów :)
PS. Zydelek - ty się o kablach dowiedziałeś dopiero na uniwersytecie trzeciego wieku (kiedy z racji wieku nie mogłeś już z nich zbyt wiele usłyszeć), bo wcześniej jedynie sznurówki w rękach trzymałeś - specjalisto od młotka do małych gwoździków :)))