Pewnie nie odkryję ameryki uważając, że to do niczego nie prowadzi? Nigdy nie prowadziło i nigdy nic nie nie wyjaśni.
Samo spełnienie wymaganych warunków wiarygodnego testu jest tak trudno realizowalne, że piewcy teorii spiskowej mogą spać spokojnie. Mimo, że same warunki są śmieszne, żalosne i niewykluczone, że celowe.
Skoro wg tej teorii, urządzenia brzmią "lepiej", bo głośniej i przez to takie tylko odnosimy wrażenie, dlaczego zamiast pałowania się nad sposobem wyrównania poziomów, nie pozwolimy testującym na swobodne operowanie wzmocnieniem? Ja np w czasie testów wolałbym pokręcić gałką, posłuchać ciszej, głośniej, jak tylko mam ochotę. W czym problem? Nie można tak?
Co nie zmienia faktu, że zawsze znajdzie się powód na niezaakceptowanie wyników jakiegokolwiek testu. Dowiemy się np, że oto jeden ze wzmacniaczy był 4-ohmowy, drugi 8-ohmowy, a kolumny jakieś tam i dlatego były niewielkie różnice...
To śmieszne pałowanie się z ludźmi pokroju XYZ to walenie głową w mur, a przeciez jest tyle fajniejszych sposobów wykorzystania wolnego czasu, można np posłuchac sobie muzyki... ))