Nie jestem jakoś szczególnie zakręcony na winyl, chyba heeh.
Bardziej z ciekawości zakupiłem w cenie złomu dwie wkładki MC z ułamanymi dźwigarami żeby sprawdzić czy coś z tym zrobię. Czy dowiem się czegoś nowego. Trzeba odpowiedzieć że tak. Gramofony to pasjonujący temat dla kogoś kto ma już jakieś odchylenie od normy. W końcu można powiedzieć, ileż można magnetofonów naprawiać, albo lepić jakieś wzmacniacze czy inne takie hehe.
Na pierwszy ogień poszedł Denon DL 110. Fajna wkładka, nawet udało mi się ten słynny retip przeprowadzić. Sukces.
Ale nie byłem zadowolony z roboty jak onegdaj w PGR i podczas poprawek wkładkę zabiłem. Zrobiłem jiga żeby trzymać wspornik przy modernizacji i uszkodziłem bardzo delikatne uzwojenie cewek. To wkładka HO i bardzo cienki drut nawojowy na cewkach, poza granicami rozdzielczości mojego wypasionego mikroskopu , za dyche z amazona. W sensie że nawet nie udało mi zmierzyć jego średnicy. Kreska na przymiarze mikroskopowym o grubości 0,01 mm wyglądała jak słup.
Nic to, w planach przewijanie jakimś normalnym drutem typu 0,01 mm a nie takiego którego w zasadzie gołym okiem można nie zobaczyć.
Drugie podejście do wkładki Ortofon X3 zakończone sukcesem. Wkładka ma się dobrze i gra świetnie.
Jednak jakiś niedosyt pozostawał. Zacząłem czytać o wkładkach, tipach, dźwigarach i materiałach na nie. Gdzieś tam w necie nawinęła się notka że gdzieś ktoś zrobił levera z kolca kaktusa. W pierwszej chwili uśmiech , ale po chwili otrzeźwienie.... ej misiek, nie śmiej się jak głupol do sera albo pierwszy z brzegu ignorant. Zacząłem zatem wnikać w temat kaktusów i ich kolców od strony własności mechanicznych.
Powiem z miejsca hehehe. Stałem się kaktusianym czubem normalnie.
Okazało się że kolec kaktusa to nie w kij dmuchał zwykły kolec. Można powiedzieć że to arcydzieło mikro inżynierii popełnione przez naturę. Może niekoniecznie mikro bo są kaktusy które zapuszczają prawie 40cm kolce hehehee.
Z fizycznego punktu widzenia kolce kaktusa to kompozyt celulozowo-arabinowy o fenomenalnych właściwościach fizycznych. Można z góry powiedzieć że przewyższa dowolne stopy aluminium - 70 do 700 Mpa. Normalny zdrowy kaktus to ma kolce o wytrzymałości min 700 Mpa hahahaha. Znany Iron Cactus ma kolce o wytrzymałości ponad 850Mpa , zdaje się bo już zapomniałem i musiałbym w ściągę patrzeć.
I tak wyszło mi na żywca i własne oczy. Kolec katusa normalnie niszczył i miazge robił ze standardowego aluminiowego wspornika.
Warto jeszcze zaznaczyć że masa właściwa 1,3-1,4 g/cm3 jest zdecydowanie mniejsza niż aluminium.
No i tam jeszcze kilka tomów można napisać o kolcach kaktusów. Ja tam ledwie liznąłem temat dzięki Jorge Armando Martinezowi który jest jednym z pozytywnych czubów i przeprowadził laboratoryjne badania i pomiary katusianych kolców hehehe.
Dla mnie w tym wszystkim największym w sumie odkryciem było to że taki kolec kaktusa można i należy obrabiać jak metal.
Daje się piłować, szlifować, wiercić. Wiercić nawet wzdłużnie robiąc wprost w nim gniazda do mocowań i nie trzeba żadnych wzmocnień.
No bo niby z czego? Ze słabszego aluminium ?
Wlepię poniżej kilka fotek z dokonań w ostatnich dniach. Tak dniach, bo nie szukałem informacji jak dokonać retipu. Wykorzystałem umiejętności z dawnego, powiedzmy hobby, którym było zegarmistrzostwo.
Gdyby nie stara wiedza to nie dotknąłbym tego tematu palcem. Wczoraj i przedwczoraj wykonałem dwa wsporniki w celach badawczych, akurat do wkładek MM ale i tak się cieszę. Po drodze gdzieś w necie zobaczyłem wkładki ze wspornikami Cactus za jedyne 7 kilo euro za sztuke. Czyli zarobiłem 14 koła w dwa dni hehehehehe, powiedziałby agent Amwaya.
Z tym że ja posunąłem się dalej. Tipy obsadzałem wprost w kolcu a nie na dodatkowych tulejach. Jeden w otworze a drugi metodą zegarmistrzowską na kamienie wychwytu. Uważam że zegarmistrzowski chwyt kamienia jest zdecydowanie lepszy. Chociaż wbrew pozorom trudniejszy niż wiercenie dziury w kolcu.