Audiohobby.pl

PASS INT-150

Gustaw

  • 3856 / 3317
  • Administrator
08-01-2024, 19:28
Po wielu latach grania na wzmacniaczu hybrydowym, z lampami 6N30P, przyszedł czas na zmiany.
Bardzo długo szukałem dla siebie odpowiedniego wzmacniacza. Nie chciałem zbytnio ekperymentować skupiłem się na markach i wzmacniaczach, które znam. KRELL (szczególnie seria FPB), Accuphase, PASS, Jadis i McIntosh. Myślałem również o chińskiej lampie CAYIN 845 ale, ogólnie, pomysł lamp ostatecznie upadł. Jestem zbyt leniwy na zastanawianie się czy lampa akurat zdycha czy tylko prąd podkładu ma być ponownie wyregulowany itp, itd.
Chciałem jednak czegoś co gra jak lampa ale lampą nie jest. Klasa D odpadła bo nie mam z tymi wzmacniaczami dobrych doświadczeń. Klasa średnia? OK ale czegoś lepszego nie miałem okazji posłuchać z klasy D.

Po zastanowieniu się się nad tym jaki wzmacniacz jest mi faktycznie potrzebny, oraz po kilku nieudanych próbach kupna, stałem się posiadaczem wzmacniacza zaprojektowanego przez sterego wyjadacza z branży audio - Nelsona Pass-a -  model PASS Lab INT-150.

Wzmacniacz steruje moimi starymi Focalami, których chyba nigdy nie zmienię na nic innego, szczególnie po tym co słyszę z nich obecnie :-). Głównym źródłem jest mój leciwy Benchmark DAC-1Pre, z Volumio, lub z transportem CD (NAD541). Do tego podłączony Thorens TD 320 z Goldringiem 1042 i klonem EAR-a 834P.

Pierwsza myśl, która mi się nasuwa słuchając PASS Labs INT-150 to, że ten wzmacniacz NIE JEST wzmacniaczem audiofilskim. :-) Jakim zatem jest wzmacniaczem? Otóż jest wzmacniaczem ......nieaudiofilskim, w potocznym rozumieniu tego określenia :-) .......ale o tym troszeczkę poźniej. Recenzja w przygotowaniu.

Cytat z instrukcji obsługi wzmacniacza: " we trust you will sit back and listen with a big grin on your face " :-)

https://www.passlabs.com/legacy_products/int-150/

P.S. Korzystając z okazji chciałbym serdecznie podziękować koledze Ductusowi za Jego duży wkład i rady przy poszukiwaniu nowego wzmacniacza. Stefanie, może "Accu" będzie następne :-)



« Ostatnia zmiana: 08-01-2024, 20:14 wysłana przez Gustaw »

AUDIOTONE

  • 9395 / 5835
  • Ekspert
08-01-2024, 19:35
Ciekawa elektrownia Gustawie ;-)
Analogowa Grupa Wywrotowa.
Wojtek.

Gustaw

  • 3856 / 3317
  • Administrator
08-01-2024, 19:38
To odwrotność elektrowni bo pochłania prąd a nie produkuje ;-)))

Krzysztof_M

  • 1471 / 5288
  • Ekspert
08-01-2024, 22:30
Gratulacje no i czekamy na zdjęcie uśmiechu podczas odsłuchu :)
α β Σ Φ Ω ℧ μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ −

AUDIOTONE

  • 9395 / 5835
  • Ekspert
09-01-2024, 11:40
Jestem ciekaw Twojej opini na temat brzmienia. To w pełni zbalansowana konstrukcja, a rca to chyba tylko dodatek z symetryzatorem...? Wiesz coś odnośnie budowy?
Analogowa Grupa Wywrotowa.
Wojtek.

pień

  • 2239 / 1033
  • Ekspert
09-01-2024, 13:35
WOOW -  jaki fajny :)  Gratulacje :)
Bardzo-bardzo fajny wzmacniacz

Pierwsza myśl, która mi się nasuwa słuchając PASS Labs INT-150 to, że ten wzmacniacz NIE JEST wzmacniaczem audiofilskim. :-) Jakim zatem jest wzmacniaczem? Otóż jest wzmacniaczem ......nieaudiofilskim, w potocznym rozumieniu tego określenia :-) .......ale o tym troszeczkę poźniej. Recenzja w przygotowaniu.

Cytat z instrukcji obsługi wzmacniacza: " we trust you will sit back and listen with a big grin on your face " :-)


  No tak- ameliniowy i tego już nie pomalujesz :(   
No i z tym uśmiechem to tylko uśmiech i transjentów zębami nie czuć?   Poza tym z tą elektrownią przesada- koledzy audiofile przestaną z tobą gadać bo światła na osiedlu nie przygasi w chwili rozruchu hehehehehe
---  z tego co wiem to zbalansowana machina-  oglądałem kiedyś pod maską-  no ale ja się nie znam w sumie.    Gustaw napisze :)
« Ostatnia zmiana: 09-01-2024, 13:40 wysłana przez pień »

Gustaw

  • 3856 / 3317
  • Administrator
10-01-2024, 21:25
Jestem ciekaw Twojej opini na temat brzmienia. To w pełni zbalansowana konstrukcja, a rca to chyba tylko dodatek z symetryzatorem...? Wiesz coś odnośnie budowy?

PASS Labs INT-150 to konstrukcja zbalansowana. W środku, m.in. są podobno dwa oddzielne potencjometry drabinkowe ze skokiem 1db. Zaraz za wejściem RCA jest konwertowane na symetryczne. Układ jest taki, że pod jedno  wejście da się podłączyć zarówno RCA i XLR. W wypadku korzystanie z RCA powinny być zwarte piny złącza XLR.
Jeżeli ktoś wpadłby na "średnio rozgarnięty" pomysł jednoczesnego podłączenia kabli RCA i XLR pod to samo wejście to nadrzędne jest złącze zbalansowane.

Miałem okazję robić próby na identycznych kablach w wersji RCA i XLR, w tym samym czasie i z tego samego przetwornika. Kabel RCA był podłączony pod wejście nr. 1 wzmacniacza, natomiast taki sam kabel, tylko w wersji XLR, z tego samego DAC-a, był podłączony do wejścia nr. 2. Benchmark DAC1Pre ma zarówno RCA i XLR. 

Symultanicznie przełączałem wejścia za pomocą pilota, słuchając tych samych utworów na tych dwóch wersjach kabla. Te kable to stare Monster Cable Sigma. Niektórych może rozbawić nazwa tej firmy ale swojego czasu (-25 lat temu) to był światowy top kablarski. Nie słyszałem jednak specjalnej różnicy pomiędzy RCA a XLR. Była trochę lepsza przestrzeń na XLR-ach i tyle. Przetestuję jednak coś z nowszych konstrukcji XLR bo N. Pass ogólnie zaleca połączenie zbalansowane w swoich konstrukcjach a Monstery XLR nie były moje.
« Ostatnia zmiana: 10-01-2024, 21:52 wysłana przez Gustaw »

AUDIOTONE

  • 9395 / 5835
  • Ekspert
11-01-2024, 11:08
Dziękuję za wyjaśnienie. W moim pre jest podobnie, sygnały z rca są odrazu przy gniazdach wejściowych symetryzowane na opa. Ale ten Pass to klasa przy mojej popierdółce... ;-)
Analogowa Grupa Wywrotowa.
Wojtek.

Gustaw

  • 3856 / 3317
  • Administrator
11-01-2024, 11:18
Ja tylko dodam, że recenzję skrobnę za ok dwa tygodnie. Chciałbym mieć optymalne warunki ustawienia moich kolumn a obecnie ustawiona choinka mi na to nie pozwala :-)

Na razie dźwięk przypomina słodkie, soczyste, mandarynki, które nie były nigdy posypywane pestycydami.
Natomiast pilotem można wbijać gwoździe w ścianę albo rozbijać kotlety schabowe. Czaszkę, np. włamywacza, też można łatwo rozbić tym pilotem. :-)

https://6moons.com/audioreviews/passlabs2/open2_big.jpg
« Ostatnia zmiana: 11-01-2024, 17:59 wysłana przez Gustaw »

Gustaw

  • 3856 / 3317
  • Administrator
21-01-2024, 15:30
Niestety wzmacniacz PASS Labs INT-150 nie jest, w moim mniemaniu, wzmacniaczem stricte audiofilskim.
Audiofilskość kojarzy mi się z najwyższymi wymaganiami dotyczącymi wierności reprodukcji dźwięku, z analizą poszczególnych zakresów pasma, wielkością sceny dźwiękowej, czy z umiejscowieniem poszczególnych źródeł dźwięku.  Zwykle, podczas rozmów lub recenzji, pojawiają się tego typu aspekty - ten ma lepsze basy, tamten lepsze wysokie a jeszcze inny większy wykop. Po tych kilku tygodniach korzystania z tego wzmacniacza jest mi dosyć trudno operować w.w kryteriami ale jednak spróbuję się do nich odnieść.

Tak się złożyło, że miałem okazję posłuchać ostatnio muzyki klasycznej na żywo, np z kilku metrów, w kameralnych warunkach. Czy siedząc przed zespołem zastanawiamy się nad poszczególnymi zakresami pasma? Ja o tym kompletnie nie myślę. Zwyczajnie słucham. Mam jednak kolejny raz pewne spostrzeżenia i to nie tylko do muzyki klasycznej, ale również do koncertów i innych gatunków muzycznych na jakich byłem. Nie jest to nic odkrywczego ale warto o tym wspomnieć.
1.Wysokie tony w naturze nie dominują. W przeciwnym razie chyba byśmy zwariowali od nadmiaru informacji a słuchanie muzyki byłoby zwyczajnie męczące.
2. Średnica odpowiada za 80% percepcji muzyki. To tam jest wokal, to tam są drgania strun gitary klasycznej  lub mięcho gitary elektrycznej
3. Bas nie służy do masowania brzucha tylko do nadawania rytmu w muzyce. Owszem, kiedy trzeba walnąć to czasami walnie ale zwykle nie on ciągnie utwór tylko stanowi jego tło.
Mało odkrywcze? Owszem. Ale czy nie właśnie super wysokich, mocnego basu i sceny dźwiękowej po horyzont nie oczekujemy w nagraniach? Czy nie na to najczęściej czekamy?

Dlatego, po kilkunastu latach słuchania muzyki ze sprzętu grającego stosunkowo analitycznie chciałem czegoś innego, czegoś do słuchania a nie analizowania muzyki a jednocześnie czegoś co by nie nudziło.

Ale po tym przydługim wstępnie pora zająć się głównym tematem.
Nie chcę zbytnio skupiać się na kwestiach technicznych lub na budowie tego wzmacniacza, bo zwyczajnie na tym się nie znam i nie potrafię zinterpretować takich parametrów jak wzmocnienie 26db, lub dwie drabinki rezystorów odpowiadające za regulację głośności. Dla mnie, w sprzęcie audio, za wzmocnienie mogą być odpowiedzialne np. napakowane krasnoludki (Gapcio i Mędrek), regularnie trenujące na siłowni, a regulacja głośności polega na tym, że te krasnoludki wchodzą sobie po tej drabince lub z niej schodzą. :-)

PASS nie jest bolidem służącym do audiofilskich wyścigów. Słyszałem z innych konstrukcji niżej schodzący bas, lepsze pozycjonowanie źródeł dźwięków w przestrzeni lub większy wykop.
PASS Labs INT-150 gra raczej jak dobry gramofon, z dobrą wkładką MC i pre lampowym niż jak tranzystor.
Kiedyś miałem na testach KUZM-ę STABI S, z jedną z ich lepszych wkładek typu MC, i ten dźwięk trochę mi się z PASS-em skojarzył.

Nigdy nie mam wrażenia, że dźwięk reprodukowany przez PASS INT-150 jest „pochodzenia cyfrowego”. Jest to dźwięk soczysty, gładki i naturalny. Jest tak czasami naturalny, że łapię się na tym, że  przy niektórych dźwiękach, że coś się dzieje w moim pokoju.
Wzmacniacz operuje przede wszystkim średnicą. Wokale Paula Simona, Leonarda Cohena lub Patricii Barber brzmią dla mnie bardzo naturalnie, z tym, że w niektórych sytuacjach, oprócz barwy i naturalności, mogę lepiej wyłapać emocje i artykulację. Wokal jest wystawiony trochę przed linię głośników i jest dosyć dobrze pozycjonowany w przestrzeni. Takie instrumenty, jak gitara klasyczna brzmią kapitalnie i barwnie. Na średnicy jest sporo informacji i dźwięki nie zlewają się z sobą. Nie wiem jak to określić ale dźwięki „pojawiają się szybko w przestrzeni” ale nie jest to „bicie po twarzy” słuchacza. Smyczki potrafią zakłuć w uszy tylko w wyjątkowych momentach. Zwykle słychać, że struny nie mają grubości 0,001 um ;-) tylko są znacznie grubsze. Nie jestem specem od fortepianu ale słyszę teraz więcej wagi tego instrumentu i działania pudła rezonansowego a nie tylko uderzenia młoteczków po strunach. Trąbka potrafi zagrać z ciepłem i z dużą ilością informacji ale potrafi też lekko ugryźć w ucho kiedy trzeba.
Wysokie częstotliwości, wszelakie przeszkadzajki, bimbajki i dzwoneczki stanowią tło muzyczne. Nigdy nie kłują w uszy i brzmią naturalnie i szlachetnie.

Bas reprodukowany przez PASS Labs INT-150 jest sprężysty i dobrze kontrolowany ale nie jest on „rysowany skalpelem”.  Potrafi „walnąć po gębie” ale nie dominuje w przekazie i nie schodzi bardzo głęboko, co może być miłym rozwiązaniem przy relatywnie dużych kolumnach i średniej wielkości pomieszczeniach.
Scena dźwiękowa potrafi być szeroka ale PASS Labs INT-150 nie jest mistrzem w dokładnym układaniu instrumentów na scenie. Jest szeroko, początek lekko przed głośnikami, więcej miejsca mamy z tyłu. Wyobraźmy sobie warstwy, umiejscowione, jedna za drugą. Na każdej z warstw instrumenty nie są umieszczane w chirurgiczną dokładnością ale kolejna warstwa, z kolejnym instrumentem jest oddzielona od poprzedniej bardzo konkretnie. Daje do efekt bardzo dobrego odseparowania dźwięków od siebie. Dźwięki zwyczajnie się ze sobą nie zlewają.

PASS Labs INT-150 nie jest gigantem dynamiki. To nie jest przekaz taki jak z aktywnych głośników estradowych, które wytarmoszą słuchacza za kołnierz, walną z kolanka w żołądek i przebiją bębenki uszu pałeczkami od suschi. Wiem o czym piszę bo ostatnio słuchałem takich potworów JBL-a  u mojego kolegi. Na koncert i niedługo? Świetne. Na dłużej? Sadomasochizm w czystej postaci :-) Zmierzam do tego, że czasami tej zadziorności brakuje ale przecież nie można mieć wszystkiego.

PASS Labs INT-150  - z czym nie zestawiać tego wzmacniacza? Nie zestawiać ze spokojnym sprzętem towarzyszącym. Focale na kewlarze, to, moim zdaniem, minimum przymilania się, bo inaczej będzie zbyt miło. Myślę, że kolumny tubowe, np. Klipsch-a, mogą być optymalnymi głośnikami (z moimi Heresy jeszcze nie sprawdzałem). Uważać też trzeba na źródła. Nie powinny z pewnością słodzić przekazu.
Uwaga też na poziomy wyjściowe napięcia. 2V na RCA to, moim zdaniem, zbyt mało i będziecie operować na górnych zakresach wzmocnienia w przypadku kolumn o skutecznosci ok 90db. Na szczęści w moim Benchmarku mam możliwość zmiany poziomu wyjściowego zarówno po RCA jak i XLR. Zaraz po włączeniu PASS potrafi być trochę krzykliwy i zaczyna grać dopiero po osiągnięciu optymalnej temperatury (ok 50C po ok 0,5h grania). Wspomina o tym również sam producent w materiałach technicznych.

Moc 150 W (ok 180 W w niezależnych pomiarach) przy 8 ohm jest wystarczająca do trzymania za pysk większości kolumn. Pierwsze 10W wzmacniacz oddaje w klasie A, potem przechodzi w klasę AB. Gdzieś czytałem, że PASS się grzeje. Owszem, jest ciepły ale nie tak gorący jak mój poprzedni wzmacniacz hybrydowy, nie tak gorący jak potrafi być końcówka KRELL-a serii FPB i zdecydowanie jest mniej gorący od konstrukcji PASS-a DYI projektu Son of Zen.
W przypadku tego ostatniego, krótkie dotknięcie radiatorów groziło oparzeniem. PASS Labs INT-150 jest raczej ciepły ale nie gorący i nie skłania do otwierania okna. Pilot jest bardzo solidny. Jest to ciężki kawałek aluminium, ze zbyt małymi przyciskami. Działa jednak dosyć pewne. Wyświetlacz, na którym są wyświetlane informacje o wzmocnieniu, balansie i źródle, jest czytelny i można go przyciemnić lub wyłączyć. Z tyłu kilka wejść na RCA i XRL oraz wyjście z Pre na końcówkę mocy. Z tylu znajduje się główny wyłącznik oraz terminale głośnikowe. W odróżnieniu od wczesnych wersji tego wzmacniacza można stosować zarówno widełki jak i wtyki bananowe. W pierwszych wersjach były tylko widełki i wzmacniacz był szerszy (48 cm). Wersje poźniejsze mają 43 cm szerokości i wygląd taki sam jak modelu PASS Labs INT-30A. Waga. Lekko poniżej 30 kg.

PASS Labs INT-150 to wzmacniacz grający bardzo naturalnie i soczyście. Przykuwa uwagę słuchacza do muzyki a nie do „audiofilskich fajerwerków”. Czy można lepiej? Na pewno można ale czy we wszystkich aspektach (SunAudio, końcówki Krella, Accu)?. Czy można "fajniej", w przypadku innego wzmacniacza zintegrowanego? Być może można ale tutaj już będzie znacznie trudniej, przynajmniej w stosunku do tego czego obecnie oczekuję od sprzętu audio. U mnie "banan" na twarzy się pojawia więc chyba jest OK :-)

Sorry za błędy i literówki. Jeżeli dla kogoś to zbyt dużo "poezji recenzenckiej i smęcenia" to "niech se poczyta" specyfikację ;-)))
« Ostatnia zmiana: 21-01-2024, 23:38 wysłana przez Gustaw »

pień

  • 2239 / 1033
  • Ekspert
21-01-2024, 22:32
Świetnie!   Czytając ten tekst słyszałem ten wzmacniacz :)
   Cyferek w papierach nie będę czytał bo i tak zapomnę za chwilę.

Gustaw

  • 3856 / 3317
  • Administrator
21-01-2024, 23:46
Przy okazji. Polecam ciekawy artykulik na hifi.pl. Sam korzystałem przy regulacji mojego przetwornika DAC pod kątem jego współpracy ze wzmacniaczem.

https://www.hifi.pl/porady/wzmacniacze-przeciazenie.php
« Ostatnia zmiana: 21-01-2024, 23:49 wysłana przez Gustaw »

AUDIOTONE

  • 9395 / 5835
  • Ekspert
22-01-2024, 11:21
Dziękuję bardzo za "trochę" opisu brzmienia ;-)
Miło się to czytało. Można ująć że wzmacniacz Ci podpasował, chyba takiego przekazu i reprodukcji oczekujemy. Wszystko jest na miejscu ale bez chirurgicznej  precyzyji. Teraz tylko pozostaje odkrywać swoje płyty na nowo. Gratuluję super piecyka :-)
Analogowa Grupa Wywrotowa.
Wojtek.

Gustaw

  • 3856 / 3317
  • Administrator
22-01-2024, 15:17
Gratuluję super piecyka :-)

Dzięki :-)

Gustaw

  • 3856 / 3317
  • Administrator
22-01-2024, 15:29
Przy okazji.
Wyniki pomiarów napięcia na zaciskach kolumn w zależności od wskazań potencjometru.
Skala 0-63. Wartość minimalna impedancji 4.8 Ohm. Moc znamionowa kolumn 150W. Muzyczna 200W.

Pozycja 30 - napięcie 0,126 V - moc 0,3 W
Pozycja 40 - napięcie 0,400 V - moc 3 W
Pozycja 50 - napięcie 1,280 V - moc 34 W
Pozycja 55 - napięcie 2,280 V - moc 108 W
Pozycja 60 - napięcie 5,600 V - moc 653 W
Pozycja 63 - napięcie 5,700 V - moc 935 W

Mam nadzieję, że ni pomyliłem się w obliczeniach. Wszystko wskazuje na to, że powyżej nastaw 55-57 można przeciążyć wzmacniacz albo spalić kolumny. Wzmacniacz ma na pewno jakieś zabezpieczenia ale kolumny już nie. Chyba muszę jednak obniżyć wyjście z mojego DAC-a z 2,7V na ok 2.3V.