Behringer
To solidny sprzęt, pewnie nie do odróżnienia dźwiękowo od Mini, ale zmusza do zabawy "na piechotę". Jestem zdania, że różnice w zniekształceniach na poziomie -110dB są poza zakresem naszego słuchu. Mogę się mylić :)
Mini odtwarza 24/192, gęstsze też sprawdzę. Obudowa jest zimna nawet po kilku godzinach od włączenia.
Trzy nagrania jakoś związanie z religią :)
Preston nagrał Bacha genialnie, ale dopiero teraz doceniam pracę realizatorów. Ogarnięto całe pasmo w trudnym miejscu. To co uważałem za akustykę kościoła, było dodawane przez mój pokój :P
Gardiner z Koncertami Brandenburskimi był do dziś zagadką. Pierwsze nagranie na płycie zawiera triole i ogólnie podziały na trzy. W poprzednim systemie wyraźnie słyszałem nierówności rytmiczne. Coś jakby mało precyzyjne wejście trąbek, nie do końca sprawna sekcja dęta z lewej strony. Na aktualnym systemie muzyka brzmi równo jak karabin maszynowy. Sam nie wiem, co lepsze :) ale faktem jest poprawa. Tylko czego? Timingu, czasów narastania, fazy?
I trzecie z Madonną. Frozen nie jest dziełem, ale lubię je ze względu na "latające" dźwięki, zakres częstotliwości i nierówne podziały rytmiczne. W przypadku tego nagrania również mogłem odczuwać jak wibrafonopodobne urządzenie w lewym kanale nie do końca gra w tej samej orkiestrze co reszta zespołu i uznawałem to za celowe działanie realizatora. Mini na tyle zmieniło dźwięk, pokazało smaczki, coś tam wyrównało, że aktualne podziały rytmiczne są przewidywalne i nie robią wrażenia chaosu.
MiniDSP wprowadziło do systemu rodzaj spokoju. Wyobraźcie sobie, że przez dłuższy czas rozmawiacie z kimś idąc ruchliwą ulicą. Znacie jego głos, słyszycie intonacje i słowa, wyczuwacie emocje, ale wkładacie w to sporo wysiłku. Trzeba wyciszyć tło, skoncentrować się na mówcy, uważać na samochody i dziury. Przenieście teraz tą samą rozmowę do swojego pokoju a skupienie się na treści, temacie i formie rozmowy stanie się łatwiejsze. Właśnie tak, czyli spokojniej i łatwiej mogę słuchać muzyki.