Audiohobby.pl

Najbardziej niezwykłe przeżycie bez ściągania gaci

magus

  • 20990 / 6106
  • Ekspert
06-04-2016, 18:55
Tak wyraził się kiedyś pewien (początkujący wtedy) muzyk, kiedy usłyszał big band, który przyjechał wtedy do jego rodzinnego miasta z Nowego Jorku.

W tym wątku niekoniecznie chodzi o to jedno jedyne przeżycie. Chodzi o muzykę, która po prostu wami wstrząsnęła, być może zmieniła percepcję, popchnęła w rozwoju muzycznym do przodu, a w każdym razie pozostawiła po sobie niezatarte wrażenie.

Styl muzyczny dowolny, ale uwaga! Mówimy o rzeczach naprawdę szczególnych, a nie po prostu "fajnych piosenkach". I też raczej nie chodzi o rzeczy, które kiedyś nami wstrząsnęły, ale teraz już nie działają, bo muzycznie jesteśmy już w innym miejscu - czyli, niezależnie od być może silnej nostalgii, "Wlazł kotek na płotek" raczej odpada


« Ostatnia zmiana: 06-04-2016, 19:37 wysłana przez magus »
Odszedł 13.10.2016r.

magus

  • 20990 / 6106
  • Ekspert
06-04-2016, 18:58
Zaczynamy!

(pewnie przewidywalnie dla niektórych ;-) )

Za każdym razem temat przechodzący w solo Davisa mnie zatyka. Dla równowagi, mam czasem ochotę sobie krzyknąć - dokładnie jak ten facet w 1:53 (pięknie wpasował się między frazy). Mam dreszcze i chcę jeszcze ...






Oryginalnie miałem to na płycie wydanej pod innym tytułem - razem z utworami z "Four & More". Na kasecie rzecz jasna.

« Ostatnia zmiana: 07-04-2016, 08:49 wysłana przez magus »
Odszedł 13.10.2016r.

magus

  • 20990 / 6106
  • Ekspert
06-04-2016, 19:18
"Still Live", chyba pierwsza cała płyta Trio Jarreta, jaką miałem nagraną - z ... przegrywalni płyt CD ;-) Kto jeszcze pamięta te przybytki muzyki z początku lat 1990.?

To chyba wtedy odkryłem, że liryzm nie musi być banalny, pod warunkiem, że ktoś nie użala się nad sobą, nie stosuje grepsów, a jest twórczy i panuje nad muzyką i instrumentem. Do dziś mam wielki sentyment do tej płyty:






« Ostatnia zmiana: 07-04-2016, 08:54 wysłana przez magus »
Odszedł 13.10.2016r.

magus

  • 20990 / 6106
  • Ekspert
06-04-2016, 19:20



Dla mnie to był totalny szok w warstwie rytmicznej.

Warto prześledzić nie tylko, co robi Trilok Gurtu na perkusji (powaliły mnie tutaj zmiany tempa, polirytmia, wykorzystanie różnych zabawek plus wiadra z wodą do efektów specjalnych, ale, przede wszystkim, zupełnie inny świat muzyczny, kompletnie inne podejście do tego instrumentu przy absolutnej jego kontroli - zwracam uwagę, bez centralki!) ale też Kai Eckhardt na basie.

Jak ktoś chce zobaczyć ich w akcji, to np. tutaj - ten sam czas, ten sam repertuar, ale inny koncert. Zjazd z Everestu bez trzymanki:


« Ostatnia zmiana: 06-04-2016, 19:44 wysłana przez magus »
Odszedł 13.10.2016r.

chml

  • 54 / 5214
  • Użytkownik
06-04-2016, 21:23
Rob Mazurek i jego projekty - Chicago Underground, Sao Paulo Underground, Exploding Star Orchestra, solowe rzeczy. Trochę mi sie już chicagowska scena przejadła ale Mazurek pokazuje, ze można grać współczesny jazz w zupełnie inny sposób - bez nudy, smędzenia, eksploatowania w kółko tych samych oklepanych form (vide np. Stańko)
Na Thrill Jockey można sobie posłuchać.

http://www.thrilljockey.com/products/axis-alignment

http://www.thrilljockey.com/products/we-are-all-from-somewhere-else
« Ostatnia zmiana: 06-04-2016, 21:34 wysłana przez chml »

magus

  • 20990 / 6106
  • Ekspert
06-04-2016, 21:46
chml, czyli jak odbierasz te muzykę? "Fajne, calkiem w porządku w porównaniu do reszty chicagowskiegi jazzu" czy bardziej "jak usłyszałem, to zmiękły mi nogi"?

Bo z twojego opisu to sądziłbym, że raczej to pierwsze.

« Ostatnia zmiana: 06-04-2016, 21:48 wysłana przez magus »
Odszedł 13.10.2016r.

brodacz

  • 1780 / 4038
  • Ekspert
06-04-2016, 22:46
Zdecydowani, beż żadnego wahania.Wiedziałem to już wtedy jak to się działa.Nie potrzebowałem perspektywy czasu.
Wiedziałem ,że zmieni to moje muzyczne życie.Otwierałem buzię a serce coraz mocniej biło gdy poznawałem świadomie Led Zeppelin.W wieku komunijnym znalazłem na dworze kasetę i przyniosłem do domu i pokazałem dużo starszemu kuzynowi,to była Led Zeppeli III .Powiedział " ale to przykre" nie wiem co dokładnie miał  na myśli ale chyba nimi zgardził.
Spotkałem ich później w  podstawówce ale nie zrozumiałem choć wtedy słuchało się rocka i metalu i trolowało szkolne dyskoteki Fear Factory ,Sepulturą czy Panterą.Człowiek lubił Deep Purple ale Led Zeppelin wydawali się odlegli.
Ojciec przyjaciela z podstawówki przywoził z delegacji na Rosje winyle i słuchaliśmy ich i przegrywaliśmy na kasety.
Led Zeppelin też tam było i kolega mówił ,że Tata to lubi ale pomimo wysiłku jakoś cale płyty do nas nie trafiały.
Przy Purplach Dorsach  czy StefenWolf jakoś lepiej się głowa kiwała.
Gdzieś zawsze przewijali się koło mnie aż wreszcie kiedyś kupiłem ich koncert na dvd i po małym browarkowaniu załaczyłem.Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę.Pierwszy raz doświadczyłem ,że muzyka może być magiczna.
Do dziś jest i do końca życia będzie to dla mnie najlepsza ekipa świata ,nie do pobicie ,nie do podrobienia,nie do dorównania.
Dziś znam ich płyty na pamięć,przeczytałem wszystkie książki ,nawet chciałem kiedyś sobie wydziarać starca z latarnią ale czas spędzony na poznawaniu Led Zeppelin był jednym z najbardziej niezwykłych jak nie najbardziej niezwykłym przeżyciem bez ściągania gaci.

Dzięki Magus ,że mogłem się wygadać :-)
« Ostatnia zmiana: 06-04-2016, 22:51 wysłana przez brodacz »

magus

  • 20990 / 6106
  • Ekspert
07-04-2016, 08:41
Jakieś 25 lat temu pojechałem do Zakopanego. Był tam już mój kolega jako opiekun grupy, niewiele młodszych od nas, nastolatków. Jednak po pierwszym dniu uznałem, że jakoś nie mam ochoty na zbiorowe wycieczki, w dodatku w żółwim tempie. Przez kolejne kilka dni chodziłem sam z prędkością podświetlną - młody byłem i w formie ;-). Ale w pewnym momencie znudziło mi się bicie rekordów i zaliczanie tras w czasie 2x krótszym niż na tabliczkach. Poszedłem wcześnie rano na Halę Gąsienicową, a stamtąd w stronę przeciwpołożną niż wszyscy - na zbocze Małego Kościelca od strony Roztoki Stawiańskiej. Znalazłem sobie wygodne miejsce, wyjąłem walkmana, założyłem słuchawki i zapuściłem 4. Symfonię Mahlera .

I wtedy dopiero tak naprawdę go odkryłem. Wcześniej kręcił mnie o tyle o ile. Ale w tym dniu - w tak pięknych okolicznościach przyrody ... i niepowtarzalnej ... zniknąłem zupełnie w muzyce na kilka godzin. Siedziałem w jednym miejscu do późnego popołudnia, a samego Mahlera odsłuchałem coś chyba ze 3 razy. Musi majestat Tatr jakoś zgrał się z majestatem Gustawa:





« Ostatnia zmiana: 07-04-2016, 10:20 wysłana przez magus »
Odszedł 13.10.2016r.

chml

  • 54 / 5214
  • Użytkownik
07-04-2016, 11:01
chml, czyli jak odbierasz te muzykę? "Fajne, calkiem w porządku w porównaniu do reszty chicagowskiegi jazzu" czy bardziej "jak usłyszałem, to zmiękły mi nogi"?

Bo z twojego opisu to sądziłbym, że raczej to pierwsze.

Chyba ani tak ani tak ;)
Mazurek i jego projekty są dla mnie przykładem świeżego podejścia do muzyki. Fantastyczne aranżacje, nic się nie nudzi nawet po setnym przesłuchaniu. Zaskakujące pomysły, bardzo wciągająca muzyka. Reszta sceny Chicago jest fajna, zwłaszcza muzycy związani z AACM (Sun Ra, Art Ensemble of Chicago, sam Lester Bowie) ale to właśnie Chicago Underground jest dla mnie swego rodzaju objawieniem. Nogi mi zmiękły natomiast podczas koncertu Exploding Star.

chml

  • 54 / 5214
  • Użytkownik
07-04-2016, 11:07
Koncert Younblood Brass Band przy okazji któregoś tam festiwalu NH we Wrocławiu. Jeszcze zdaje się Era była sponsorem. Niesamowita muzyka, same dęciaki (jak to w brass bandzie). Niezwykłe jest to jak pięknie można aranżować muzykę na takie instrumenty.


Gustaw

  • 3920 / 3524
  • Administrator
07-04-2016, 12:50
majestat Tatr jakoś zgrał się z majestatem Gustawa:

Bez przesady, Magus.
Co prawda jestem wybitnie inteligentny, sympatyczny oraz skromny ale aż takiej czołobitności nie wymagam.

magus

  • 20990 / 6106
  • Ekspert
07-04-2016, 12:57
Liczyłem na ciebie ;-)

I dalej liczę - napisz/wklej coś!


Odszedł 13.10.2016r.

Gustaw

  • 3920 / 3524
  • Administrator
07-04-2016, 13:08
No o.k.

Niby infantylna muzyczka która pchnęła nastolatka w kierunku elektronicznego rocka na długie lata.
Muzyka generowana z układów elektronicznych? To prawie jak sterowanie Sojuzem lub Apollo tylko u siebie w domu.
To tak jak odkrycie, że można jeździć rowerkiem tylko na dwóch kółkach aby potem przesiąść się na coś bardziej wyczynowego. Ba ! Napiszę więcej. Ta płyta wpłynęła w bardzo dużym stopniu nie tylko na gusta muzyczne ale również na życie zawodowe. Dźwięk generowany z układów elektronicznych? Synteza mowy? Te "małe skrzyneczki" potrafią dużo więcej i mają w sobie coś ludzkiego - trudno do końca przewidzieć efekt ich działania i nad nimi zapanować. To było fascynujące.

« Ostatnia zmiana: 07-04-2016, 13:18 wysłana przez Gustaw »

chml

  • 54 / 5214
  • Użytkownik
07-04-2016, 13:20
Napiszę więcej. Ta płyta wpłynęła w bardzo dużym stopniu nie tylko na gusta muzyczne ale również na życie zawodowe.


Pracujesz w niemieckiej fabryce komputerów? ;)
Dobrze, że nie zacząłeś od Tour de France...

Gustaw

  • 3920 / 3524
  • Administrator
07-04-2016, 13:22
Gdybym zaczął od Tour de France to dzisiaj miałbym problem z potencją ze względu na sterydy :)