A mnie to chyba słuch się starzeje (pogarsza?).
Z braku zajęcia przegrałem wczoraj z "taśmy matki" nagranej i odtwarzanej na tascamie38, kilka nagrań na philipsa n4502. Oczywiście cały tor przesuwu taśmy i tascama i philipsa, przed operacją wyczyszczone do imienia. Za tascamem użyłem mixera Fostex 450, kable są samoróbkami z przewodów lotniczych polutowanych z dobrymi neutrikami. No i nie słyszę różnicy w tych nagraniach.
Zrobiłem to samo z sony tc-k515s, którego mam w dwóch egzemplarzach (jeden działa), I też nic. No to na koniec wziąłem technicsa rs-tr333, i w końcu usłyszałem delikatną różnicę, ale nie powalającą tylko delikatną.
Jak widać magnetofony z niskiej półki cenowej, a Ciężko mi jest wyłapać różnicę między nimi. Może przyczyną tej sytuacji jest fakt, że co kilka miesięcy poświęcam tym maszynom kilka godzin na mały serwis, ot czyszczenie kółek z czarnego nalotu, styków i potencjometrów w mixerze? A może jakbym nie serwisował ich, byłoby to samo?
Bodźcem do całej akcji było obejrzenie u TechMoana jak to coś nagrywał z cd na szpulkę i odtwarzał na jakimś sprzęcie z wysokiej półki cenowej i nie słyszał różnic. No bo przecież jakaś degradacja powinna być?
Cała historia dotyczy też Was, drodzy Koledzy. Poświęcacie tym maszynkom kupę czasu, który moglibyście spędzić inaczej, bardziej owocnie (rodzina, dzieci, piwo w barze albo pod kioskiem), a Wy nie, upieracie się, że takie spędzanie czasu to cały Wasz świat.
POZDRAWIAM. ap.