A Nano to się w tym magazynie, do którego pojechał to chyba zgubił. Ewentualnie druga opcja jest taka, że za dużo upchnął do bagażnika, przeciążył auto i się gdzieś w błocie zakopał. No jeszcze jest trzecia opcja ale związana z ingerencją małżonki, więc nie będę pisał. :)
Nano, zmiłuj się! Ponad tydzień Cię już nie ma. :)