Chyba tu na tym forum ktoś kiedyś napisał, że podróże w czasie są kosztowne - ostatnio udałem się w taką podróż za 1 zł - czasem można załapać się na promocję ;)
Przygarnąłem decka Unitra ZRK M3016. Po podłączeniu i włączeniu momentalnie cofnąłem się do końca lat 80-tych ubiegłego wieku... Pamiętacie może film \'Ratatouille\' i scenę, kiedy krytyk kulinarny kosztuje pierwszy kęs dania z lat swej młodości? Miałem tak samo (choć nie jestem krytykiem :) - przed oczami stanęły mi obrazy z przed lat: notoryczne ustawianie głowicy (mimo lakieru na śrubach trzeba było ją raz na pół roku ustawić), ustawianie obrotów silnika (do czasu aż został wymieniony na jakiś dalekowschodni zamiennik), regulacje wszystkimi możliwymi pr-kami wewnątrz (to nic, że bez przyrządów i serwisówki - ale jak po tych regulacjach grał :), wszechobecny szum podczas odtwarzania i narzekanie ojca, że nie może spać kiedy w nocy nagrywam (faktycznie, o północy w absolutnej ciszy elektromagnesy brzmią jak wystrzał z armaty :).
Co zostało po latach? Sentyment, sentyment i tylko sentyment...
Podłączyłem decka do wzmacniacza, zastanawiam się jaką kasetę wybrać. Za oknami akurat skończyła się burza ale wydaje mi się, że wciąż wieje silny wiatr i słychać szum liści na wietrze.... Nie, nie - zapomniałem już? To nie wiatr, nie liście - wystarczy przyciszyć wzmacniacz a szumy znikają - to M3016 - taki sam jak sprzed lat - szumi od razu po włączeniu :)... [20 lat temu miałem go podłączonego do dedykowanego wzmacniacza midi-wieży - można było go podłączyć poprzez kabel chinch lub DIN - poprzez DIN nie szumiał, poprzez chinch szumiał strasznie - nie jestem elektronikiem i nie umiem tego wytłumaczyć ale tak było...]
Kaseta załadowana - pięknie podświetlona - przycisk Start - strzał, aż figurki na półce podskakują - M3016 zagrał - i zagrał super! - dokładnie tak jak sprzed lat. Nie da się tego opisać i z niczym porównać - kto miał i słuchał polskiej myśli technicznej w tamtych latach ten wie o czym piszę. Nieważne, że w lewym kanale dominuje bas i wysokie, w prawym wyraźna średnica, ale po ustawieniu balansu na zero pojawia się esencja dźwięku końca lat 80 polskich decków (taka, jaką ja zapamiętałem) - wyraźne, ostre wysokie, średnica śladowa, bas jest ale bez mocy (to chyba nazywa się brak dynamiki?). W tamtych latach należało cieszyć się tego co się zdobyło i miało - a wszelkie niedociągnięcia techniczne były z miejsca wybaczane :) Taki CNRS2 - skuteczność działania 100% - po włączeniu ma się wrażenie, że ktoś wymontował głośniki wysokotonowe z kolumn...
Wyświetlacz – linijka diodowa LED - prosta rzecz a cieszy - godzinami mogłem się wpatrywać czy aby nie za dużo czerwonych się zapala i czy aby któryś z kanałów nie zaczyna dominować... Plus ich szybkość, bezwładność a właściwie jej brak - to tylko LED-y - takie same jak pod przyciskiem Power, FWD, Pause czy Rec...
Przy okazji - właśnie sobie uświadomiłem, że to mój drugi deck który po przejściu przez 0 dB sygnalizuje to czerwonym kolorem (tak jak Technics) - ha! - ma także pełne podświetlenie kasety (Technics ma tylko podświetlenie głowicy).
Sterowanie - to chyba tzw. soft-touch. Huk wydaje nieziemski ale jaki to był szyk w porównaniu z deckami, które miały sterowanie czysto mechaniczne...
A - i jeszcze wyłączanie\\włączanie decka - jeśli się nie przyciszy wzmacniacza to słychać 2 x łup-łup w kolumnach - trzeba być czujnym jak ważka i pamiętać o tym.
Uruchomienie i posłuchanie decka dało mi dużo frajdy. Jest parę rzeczy które chciałbym zrobić z tym magnetofonem - opiszę to poniżej. Na koniec kilka fotek - jest taki brzydki, że aż ładny ;-)
Pozdrawiam,
Maciek