No tak, ale z kolei elektronicy twierdzą, że przy każdym włączeniu elektronika dostaje prądowego "kopa" który skraca jej żywot, i sprzętu nie należy zbyt często włączać i wyłączać, przy niezbyt długich przerwach lepiej pozostawić go włączony.
A rozmaici audio-puryści w ogóle zalecają niewyłączanie sprzętu i twierdzą, że najlepiej gra jak jest stale włączony - niektóre urządzenia klasy "audiofilskiej" w ogóle nie mają wyłącznika sieciowego, albo jest on ukryty gdzieś z tyłu i nie jest przeznaczony do regularnego używania - sprzęt ma być cały czas włączony (może producent ma jakieś układy z elektrownią?). W recenzji jakiegoś tam egzotycznego wzmacniacza czy CD czytałem wiele lat temu, że - jeśli dobrze pamiętam - była tam jakaś diodka kontrolna sygnalizująca gotowość do pracy po podłączeniu do sieci - chyba po 30 albo 60 minutach... Wcześniej nie wolno słuchać! ;-)
A więc - jak nie będziemy wyłączać, to silnik szybko się zajeździ na śmierć, i będziemy płacić za prąd, a jak będziemy wyłączać, to wykończymy elektronikę ciągłym włączaniem i wyłączaniem. Rada - sprzedać to wszystko w cholerę i chodzić na koncerty! ;-) Nie będzie problemu!