MAG,
taka jeszcze refleksja
kiedy po raz pierwszy usłyszałem naprawdę dobry sprzęt, z pełną dynamiką, nie "cywilizujący" dźwięku w sposób sztuczny, na dużym poziomie głośności, to miałem trochę takie samo wrażenie jak (wydaje mi się) ty opisujesz - ściana dźwięku, niemal jazgot
potrzebowałem w sumie sporo czasu, żeby się z tym oswoić i odnaleźć
po pewnym czasie kakofonia zmieniła się w pełnokrwiste instrumenty z (mikro)dynamiką, zróżnicowaną barwą i mnóstwem szczegółów, które początkowo wydawały się być zbędnym hałasem, a potem zacząłem je odbierać jak pełnoprawny element obrazu dźwiękowego
po prostu w "normalnych" domowych zestawach tego wszystkiego nie ma - dźwięk jest okrojony w sam raz do umożliwienia jednoczesnego słuchania muzyki i wieczornej lektury tygodników opinii ;-)
jednak późniejszy powrót do sprzętu (kolumn) które wcześniej wydawały mi się grać lepiej (bez tej pozornej kakofonii) był wielkim rozczarowaniem - jakbyś na głośnik położył co najmniej gruby koc, a może i kołdrę
słuch się adaptuje, niestety ...
i warto pamiętać, że pojedynczy instrument grający w mieszkaniu, to jednak nie to samo co zespół muzyczny
poza tym, jak sam zdajsie przyznajesz, włączając sprzęt audio mamy pewne (podświadome) oczekiwania odnośnie charakteru dźwięku (śmiem twierdzić, że odmienne od oczekiwań względem koncertu)
a jak pojawia się prezentacja zdecydowanie odmienna od oczekiwanej, to ... jest konsternacja ... ;D
p.s. a propos "niepiętnowania określonych zestawów" - Klipsche i Tannoye jednak napiętnowałeś :D