Audiohobby.pl

Muzyka na Wielkanoc

fistulator

  • 348 / 6101
  • Zaawansowany użytkownik
19-03-2008, 10:14
>> clo2

zespół wokalny to jak sie nie mylę ok. 8 osób (ale sprawdzę dokładnie w domu) płytkę oczywiście mam. Jak chcesz to zrobię Ci kompilację krytycznych fragmentów (tzn. takich które Ty uważasz za krytyczne). Daj znać na email
tallie@wp.pl

Co do Janowej z Herreweghe (on chyba dwa razy ja nagrał ? ) to jest to jakaś tam alternatywa dla Garinera dość ostudzona dramatycznie z ciut gorszymi miejscami solistami. Jedynie co wnosi to nieco spokoju - przynajmniej jak dla mnie. Bardzo dobre opinie słyszałem o Janowej pod Suzuki sam specjalnie nie odsłuchiwałem bo to są tylko odcienie tego samego a Grdinera dla mnie poprowadził znakomicie dramaturgicznie tę pasję za to u Veldhovena jest bardziej osobiście mam wrażenie:). Ale gusta są różne.

clo2

  • 1702 / 6106
  • Ekspert
19-03-2008, 10:41
Skoro pod Herreweghe jest spokojnie i mniej dramaturgicznie to sobie chyba odpuszczę. Kupiłem box Harmonii Mundi i jest tam jeden z "Mateuszy" pod jego kierownictwem (nagranie z 1985r). Wykonanie nie jest złe, ale mnie osobiście na kolana nie rzuciło. Zdecydowanie wolę Suzukiego. Ale jak słusznie  napisałeś - gusta są różne (oczywiście w pewnych sensownych granicach;)).
audiostereo ? dziękuję, nie wchodzę!

fistulator

  • 348 / 6101
  • Zaawansowany użytkownik
19-03-2008, 10:49
>> clo2, Ale jak słusznie napisałeś - gusta są różne (oczywiście w pewnych sensownych granicach;)).

oczywiście - każdy z nas ma inny zasób wiedzy i doświadczeń co wpływa na odbiór danej kompozycji.

Co do tego Herreweghe z Boxu to jest chyba pierwsze nagranie, które jest prawie kopią nagarnia Lonhardta (Herreweghe uczył się i niego) drugie nagranie Mateuszowej jakie Philippe popełnił już jest o wiele lepsze i stanowi alternatywę dla Gardinerowskiego (mam je zresztą) ale pojawiło się nagranie Mateuszowej które jest mi bliższe choć może nie tak perfekcyjne technicznie

Dunedin Consort
JS Bach Matthew Passion (Final performing version, c. 1742)
Linn

http://www.linnrecords.com/recording-matthew-passion.aspx

clo2

  • 1702 / 6106
  • Ekspert
19-03-2008, 11:11
>fistulator
>drugie nagranie Mateuszowej jakie Philippe popełnił już jest o wiele lepsze i stanowi alternatywę dla >Gardinerowskiego

To jednak poproszę w sklepie o rozpakowanie boxu z "Janem" Herreweghe (to akurat mają) i sobie wstępnie obsłucham. Faktycznie późniejszy Herreweghe jest inny. Mam Requiem Mozarta które bardzo mi się w jego wykonaniu podoba (chyba mam ciągotki do monumentalizmu, ale wbrew pozorom nie tylko;)). Gdyby "Jan" był zegrany (oczywiście partie chóralne) podobnie jak Requiem to przypuszczam, że może mi się spodobać. "Jan" pod Gardinerem to dźwiękowo taka trochę "sucha" realizacja. Dlatego też trochę męczy. Zupełnie inaczej brzmią nagrania (jeśli chodzi o samo nagranie a nie interpretację) Pasji Suzukiego czy też wzmiankowane Requiem z Harmonii.
audiostereo ? dziękuję, nie wchodzę!

fistulator

  • 348 / 6101
  • Zaawansowany użytkownik
19-03-2008, 11:38
Odpowiadasz na wpis
>> clo2, 2008-03-19 11:11:25
Mam Requiem Mozarta które bardzo mi się w jego wykonaniu podoba (chyba mam ciągotki do monumentalizmu, ale wbrew pozorom nie tylko;)

hmm dla mnie Requiem pod Herreweghe jest przeciętne, nagrane słabo, wpadki retoryczne, zbyt ekspansywne dęciaki  i kilka jeszcze innych spraw.

clo2

  • 1702 / 6106
  • Ekspert
19-03-2008, 11:44
>fistulator

Musiałem mieć po prostu dla tej kompozycji gorsze punkty (inne nagrania) odniesiena;). I tak też było.
audiostereo ? dziękuję, nie wchodzę!

fistulator

  • 348 / 6101
  • Zaawansowany użytkownik
19-03-2008, 11:53
ech czasem żal mi że nie ma teleportów jeszcze w tych czasach:) Bo czasem taka papierowa dyskusja aż się prosi o dźwięk i swobodę wymiany myśli na żywo.

Co Requiem i generalnie różnych wykonań. To wiele zależy od naszego postrzegania danego utworu, w przypadku Requiem jest wiele skrajnych pozycji od totalnego monumentalizmu ala Karajan (takie darcie szat, i lament), poprzez różne jego fazy do odrzucenia wersji Susmayera i próbowanie grania tego utworu w różnych rekonstrukcjach (jest ich chyba z 5) czy do wizji "klasycznej" śmierci. Bardzo trudno jest więc coś definitywnie polecać - odradzać bez poznania gustów innych czy tez bez dość obszernego wyjaśnienia własnej koncepcji formy utworu.

clo2

  • 1702 / 6106
  • Ekspert
19-03-2008, 12:09
>fistulator
>Bo czasem taka papierowa dyskusja aż się prosi o dźwięk i swobodę wymiany myśli na żywo.

To idealne rozwiązanie, niestety skazani jesteśmy na klawiaturę. Ale takie pisanie czasem może pomóc, naprowadzić na nowe spojrzenie, sięgnięcie do niesłyszanych dotąd wykonań.
Co do doświadczeń sam żałuję, że  jeśli chodzi o muzykę to skazany jestem praktycznie na płyty które kupuję. Chętnie bym posłuchał wielu utworów w 10 wykonaniach, ale przy braku innej możliwości pozyskiwania płyt niż zakupu to trzeba by chyba wygrać w totolotka aby sobie na te kilka tysięcy płyt pozwolić. Ale dlatego też chętnie czytam wpisy innych. Zawsze to już jakieś pierwsze "sito" przed ewentualnym zakupem, o ile czegoś nie można odsłuchać samemu bo akurat w dziadowsko zaopatrzonym Empiku czy MM w moim mieście tego nie ma.
audiostereo ? dziękuję, nie wchodzę!

clo2

  • 1702 / 6106
  • Ekspert
21-03-2008, 19:09
Gigant wyrobił się przed Wielkanocą i dostałem dzisiaj "Membra Jesu Nostri" Buxtehudego w wykonaniu Gardinera. Zespół viol to na tej płycie oczywiście ... Fretwork. To chyba jeden z takich "dyżurnych" zespołów jeśli Anglicy zabierają się za nagranie materiału z udziałem viol.
Refleksje po pierwszym odsłuchu? Olbrzymie kontrasty dynamiczne. W concerto pojawia się potężny chór a po nim kameralne arie. Nagranie Fasolisa pomimo tego że całkowicie oszczędne nie było, to jednak przy porównaniu z Gardinerem można powiedzieć, że do monumentalności ma całe lata świetlne. Gardiner stosuje nieco wolniejsze tempa. Po pierwszym odsłuchu mam wrażenie, że wolniejsze tempo lepiej służy atmosferze skupienia. Jednak w niektórych momentach tempo u Gardinera aż się prosi jednak o  odrobinę przyspieszenia (to może po moich dotychczasowych przyzwyczajeniach;)).
Co do głosów. U Fasolisa bardzo podobała mi się Roberta Invernizzi. Myślę, że w jej głosie było więcej emocjonalności  a zarazem słodyczy. Podobał mi się bas Carnovicha. Caterina Trogu - gdyby nie interpretacyjna maniera jaką przybrała   dla wykonania u Fasolisa mogłaby się także podobać. Jednak stosuje jakieś dziwne  falowanie i w dodatku mam wrażenie, że nie potrafi zaśpiewać otwartym głosem (jak np Invernizzi). Coś jakby ją trochę "ściskało za gardło". Nad pozostałymi głosami u Fasolisa przechodzę do "porządku dziennego" choć przyznam, że jeśli te głosy pojawiają się w ariach z partiami trzech śpiewaków to efekty są dla mnie ciekawe. Ale u Gardinera znalazłem także irytujący głos  (i to znacznie bardziej niż Trogu u Fasolisa) w I kantacie "Ad pedes". W drugiej arii "Clavos pedum, plagas duras". Moim zdaniem Susan Hemington Jones wykonująca tę partię śpiewa jak uczennica a nie zawodowa śpiewaczka i wydaje mi się, że pojawiały się u niej wyraźne problemy z dykcją. Dla mnie kompletna wpadka.  
Muzyka w obydwu wykonaniach moim zdaniem stoi na wysokim poziomie. Jednak u Fasolisa czasem dostrzegam nieco większe zróżnicowanie. Np. w IV kantacie "Ad latus" zagranej przez Sonatori de la Gioiosa Marca i Fasolisa  inicjująca kantatę sonata została zagrana szybciej, rytmicznie z wykorzystniem lutni której gra wyraźnie podkreślała rytm i wyszło to moim zdaniem interesująco. Ten sam fragment u Gardinera - zastosowano wolniejsze tempo bez jakiegokolwiek podkreślania rytmu i bez wykorzystania lutni. Jeszcze jeden z framentów - piękna aria (choć wszystkie w tym utworze są piękne;)) z V kantaty "Ave, verum templum Dei". U Fasolisa aria była dobrze zaśpiewana przez Carnovicha, u Gardinera mamy w tym samym fragmencie grupę śpiewaków. Wiele miejsc u Gardinera (poza oczywiście ogólnie dobrym wrażeniem) mnie urzekło. Np. początkowa sonata i concerto z III kantaty znacznie bardziej podoba mi się u Gardinera. Jest tam wrażenie najpierw większego skupienia które ulega potem wzniosłości. Ten początek III kantaty dobrze oddaje ducha samego utworu przypominając, że w utworze mowa o sprawach pozaziemskich.
Wykonanie Gardinera jest inne. Nie sprawiło, że od dziś Fasolis będzie się kurzył na półce. Obydwa są ciekawe i obydwa z równą częstotliwością będą cieszyły ucho tym pięknym zbiorem Buxtehudego. Dodam tylko, że Gardiner jest niewątpliwie znacznie lepiej zrealizowanym nagraniem niż płyta z Fasolisem.
Spokojnych, rodzinnych Świąt wszystkim życzę i ... czas włączyć Gardinera po raz drugi;).
audiostereo ? dziękuję, nie wchodzę!

clo2

  • 1702 / 6106
  • Ekspert
10-04-2008, 22:37
czy ktoś słyszał to wykonanie Pasji wg. Św. Jana Bacha?:
http://www.artsmusic.de/templates/tyReleasesD.php?id=248&label=red%20line&topic=arts-releases-detail

Fasolis/Coro della Radio Svizzera/Ensemble Vanitas, nagranie dla Arts.
Właśnie zmierzałem dzisiaj z tym wykonaniem wziętym "w ciemno" do kasy, ale wziąłem jeszcze jedną płytkę i chciałem tę drugą wstępnie odsłuchać. Skoro słuchałem tej drugiej to tak przy okazji wrzuciłem tego Bacha i ... odłożyłem obie płyty na miejsce. Co prawda odsłuchałem dużą część pierwszego chóru i fragmenty dalszych tracków ale wrażenie fatalne, nie miałem dużo czasu i odłożyłem. Szkoda, bo napaliłem się. W obsadzie R. Invernizzi, Mertens i ... Marco Beasley którego głos bardzo cenię z różnych innych nagrań.

Ktoś tego słuchał może w całości?  
audiostereo ? dziękuję, nie wchodzę!