Renes pierwszą sprawą którą najpierw trzeba poruszyć to różnice pomiędzy tymi trzema (Hoogwood, Pinnock, Dunedin) wykonaniami wynikające z różnicy w nutach (ponieważ Handel wprowadzał zmiany na przestrzeni kilkunastu lat jak Mesjasz był wykonywany).
Hogwood to wersja z 1754 grana w Foundling Hospital (SSATB)
Pinnock to składak z kilku istniejących wersji
Dunedin to wersja z 1742 grana w Dublinie (SATB) (taka przybliżona rekonstrukcja pierwszego wykonania, mówię przybliżona bo w Dublinie kilka arii śpiewał kontratenor a tu śpiewa alt kobiecy)
Najbardziej rzucające się zmiany to:
- w wersji z 1742 r (Dunedin) – nie ma obojów i rogów, aria But who may abide the day of his coming? i "Thou art gone up" śpiewana jest przez bas, aria „Rejoice” jest na ¾ są jeszcze inne drobne zmiany
- wersja z 1754 r (Hogwood) – są oboje i rogi (chyba), aria But who may abide the day of his coming? i "Thou art gone up" śpiewana jest przez sopran, aria „Rejoice” jest na 4/4 no i chór jest tak jak wcześniej napisałem SSATB
- w wersji Pinnocka czyli tej składankowej prawie wszystko jest tak jak u Hogwooda z tym że chór jest SATB i aria But who may abide the day of his coming? i "Thou art gone up" śpiewana jest przez kontratenora (jest to wersja z 1750 grana w Covent Garden partia była specjalnie przerobiona przez Handla dla altowego kastrata Gaetano Guadagni)
To by było (w skrócie) na tyle jeżeli chodzi o nutki:)
Jeżeli chodzi o Dunedin Consort i ich Mesjasz. Jest to bardzo kameralne wykonanie (takie zresztą było w Dublinie) chór liczy sobie ok. 12 osób wśród których są soliści orkiestra też jest proporcjonalnie mniejsza co nie znaczy że traci to wykonanie na pełni brzmienia. Jest tam tylko inny poziom energetyczny w sensie większych kontrastów pomiędzy forte a piano dzięki temu chór nie musi się forsować a wszystko mam odpowiednie proporcje. Lekkością i świeżością przypomina nagranie Hogwooda. Mesjasz Dunedin Consort to nie wielkie pompatyczne dzieło jak czasami nas do tego przyzwyczajano. Chór jest doskonale przejrzysty wszystkie linie melodyczne świetnie pokazane i z dużym zaangażowaniem (u Hogwwoda tez jest dobry chór choć chłopcy nie podołali by takim tempom ja w propozycji Dunedin czy Pinnocka). Wśród solistów najlepiej wypadają Susan Hamilton – sopran, choć niektórym może się jej lekki, zwiewny o chłopięcej barwie głos nie podobać, na mnie zrobiła bardzo pozytywne wrażenie i pewne aria zaśpiewała z większym zrozumieniem niż sopranistki w większości innych wykonań. Kolejna gwiazdą jest Caire Wilkinson – naprawdę bardzo dobry alt, z początku obawiałem się tego wykonania właśnie ze względy na brak kontratenora ale pani Wilkinson doskonale się sprawdza i jest to dla mnie jeden z niewielu altów kobiecych które mi się podobają i maja szanse jeżeli chodzi o barwę i ekspresję konkurować z kontratenorami. No i jeszcze bas Mathew Brook, świetny barwowo i technicznie. Tenor Nicholas Murloy to dobry śpiewak technicznie właściwie bez zarzutu lecz barwę głosu mógłby mieć pełniejszą i cieplejszą natomiast mezzosopran Anie Gil to najsłabsza solistka tego wykonania, tzn. tragicznie nie jest ale jej głos jest lekko podwibrowany i miejscami jej interpretacja jest ciut bezpłciowa i trochę sztuczna/wyuczona. Orkiestra gra wyśmienicie a realizacja nagrania jest na bardzo wysokim poziomie. Nie jest to idealne wykonanie (nie znam zresztą takiego) ale jest bardzo szczere, świetnie retorycznie w 90 % pięknie zaśpiewane (te 10% to pani Gil i barwa tenora:-) i słucha się go z wielka przyjemnością poza tym jest to rekonstrukcja premierowego wykonania z Dublina. Myślę że warto się tą interpretacją bliżej zainteresować.
Renes jakbyś miał jeszcze jakieś pytania, uprzejmie służę.