Słuchawki już po rewitalizacji gąbkowej i dokładnym czyszczeniu.
Dla porównania pierwsze zdjęcie stanu w jakim je dostałem.
Na drugim zdjęciu widać, że górna gąbka nie jest przyklejona do pałąka - nie chciałem tego robić na wypadek jeszcze poprawek, po krótkim użytkowaniu. Czekam aż gąbka się "wygrzeje" ;-)
Od strony sonicznej zmiany są subtelne, głównie w zakresie basu, ponieważ zmodyfikowałem osadzenie przetwornika, jest teraz ekstremalnie blisko ucha, jak najbliżej się dało.
Basu odrobinę przybyło. Zadziwiające jak słychać nawet najniższy bas, ale nie posiada on za bardzo masy. Trochę tego brakuje.
Nieobecność tradycyjnych nauszników bardzo tutaj przeszkadza jednak w oddaniu skali i rozmachu na niskim basie.
Natomiast wrażenie robi inna rzecz: rozmiar dźwięku.
Po zmianie ze Staxów (dowolnych) albo HD600 wszystkie wymiary sceny, instrumentów i głosów ludzkich rosną.
Jakby samej muzyki w muzyce przybyło, moja żona zdecydowanie zanegowała przekaz Staxowy i HD600. Ten z Jecklinów uznała za wzorcowy przy słuchaniu ulubionej muzyki.
Możliwe, że związane to jest z rozmiarem samych przetworników przy jednoczesnym małym dystansie od uszu.
Kompletnie też zignorowała moje sugestie odnośnie niedoborów basu - dla niej to nie było takie ważne.
Jej ulubiony Chór Aleksandrowa dużo zyskał, chłopiska się wydają zaraz większe jak śpiewają przez Jeckliny :)
Generalnie zakup uważam za udany, decyzja podjęta, zostają :)