Lipa jakby :( Jeżeli nie zlałeś mocno samochodu i nie oczyściłeś kanałów od wentylacji to zapewne trochę tego syfu tam zalega. Może trochę jest też w puszce od filtra kabinowego, albo i sam filtr umoczony?
To tak sobie gdybam. Bo ja wprawdzie takiej przygody nie miałem ale też kiedyś mi dziwnie zaczęło jeb.... , znaczy jechać aromatem w pędzidle. Okazało się że miałem jakiegoś przechwyconego w locie wróbla czy cóś. Rozpoznać nie szło bo go wysuszyło na mumię.
Ale waliło dalej gdy tylko jakaś wilgoć albo deszcz.
Utknął borok w kanale doprowadzającym powietrze do komory filtra kabinowego, jakim cudem tam go wciągnęło to tylko on wiedział.
Co do samego autora zabiegu na twoim samochodzie to jeżeli to zwykła głupota i złośliwość to kij tam, byłbym łaskawy i gdybym złapał to albo miche sklepał, albo łapy połamał do wyboru. Ale jeżeli to z powodu jakiej zadry której nie kojarzysz to ręce z d.... powyrywać. Albo jaja urwać żeby się nie rozmnażało.
Najgorszy typ, człowiekopodobne coś które nie potrafi w oczy powiedzieć co go boli.