Mam tzw. oryginalną wersję tego wzmacniacza, z lat 1990., i chciałbym go lekko odświeżyć, jeśli to możliwe i sensowne, przy okazji naprawy gniazd głośnikowych, którą będę wykonywał za kilka dni.
Zastanawiam się, czy nie warto wymienić w nim elektrolitów, a przynajmniej tych wielkich - 10 000 µF, a także potencjometru głośności. Potencjometr trzeszczy, więc raz na jakiś czas psikam go przez otwór w czołówce :) środkiem na potencjometry, ale co do kondensatorów, to trudno mi powiedzieć. Ogólnie na jakość dźwięku nie narzekam, ale pewnie te 20 lat temu grał (jeszcze) lepiej.
Na razie nie mam zdjęć, bo nie chcę go otwierać, zanim nie dojdzie zamówiona pasta termoprzewodząca, ale tutaj można zobaczyć generalnie, jak on wygląda - w realu i schematy.
http://www.mhennessy1.f9.co.uk/mf_a1/technical.htm#laterNiestety, ale moja wersja to chyba żadna z tych, jakie omawia autor (chromowany front z zasilaniem na pokładzie, chyba z ok. 1993/4 r. generalnie jak na zdjęciu poniżej, tylko chrom jest bardziej chromowy), ale podejrzewam, że akurat te kondensatory oraz potencjometr będą takie same (jak go otworzę, to wrzucę zdjęcia/zweryfikuję elementy)
Z tego co facet pisze, powinienem szukać elektrolitów 10,000uF, 25V 105°C, ale nie większych niż 25 mm. On wybrał Panasonic seria HA, ale nie bardzo mogę je znaleźć. Co byście polecali? Nie jestem częścio-filem, inwestować w ten wzmacniacz też niekoniecznie mam ochotę ponad to, co trzeba, ale zdaję sobie sprawę, że najtańsze elementy niekoniecznie muszą być najlepszym wyborem.
Czy warto, tak jak autor, wymieniać wszystkie elektrolity? Przyznam, że średnio mam na to ochotę, ale jak trzeba...
No i podobne pytanie o potencjometr - tzw. niebieski Alps 50k? (czy coś więcej powinienem o nim wiedzieć, bo jestem lewy w tych sprawach?)
Wiem, że temat cokolwiek mniej ekscytujący niż wyższość Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy (czyli Grado vs. Reszta Świata), ale... liczę na was wszyscy moi przyjaciele :)