Byłem w okresie wielkanocnym i zaraz po na w sumie pięciu koncertach, trzy w Filharmonii Krakowskiej, jeden w małym klubie, drugi w nieco większym - tu grano jazz nowoczesny i standardowy, w filharmonii szeroko pojętą klasykę graną i śpiewaną.
Jeżeli muzykalnością nazwiemy podobieństwo do gry instrumentów oraz głosów ludzkich, to magnetostaty mają najdalej do tego, elektrostaty nieco mniej, a dynamiki są blisko, z czego w zależności od repertuaru raz to będzie któryś z modeli Grado, a raz (o dziwo) Sennheiser HD800. Uwzględniwszy muzykę wspomagającą się prądem elektrycznym, wychodzi, że firma Grado produkuje najbardziej muzykalne, w sensie podobne do muzyki słuchawki.
Zresztą wczoraj byłem na spotkaniu z jednym nowo poznanym kolegą, kuzynem innego kolegi i współpracownika, i mając tam np. wzmacniacz na krzemie oraz Zanę Deux, do tego Grado GS1000 i PS1000, stwierdziliśmy, że sporo więcej prawdy wydobywa się z krzemowca, podobnież moje uwagi na temat słuchawek elektrostatycznych okazały się zbieżne z tym, co właściciel sądzi o swoich kolumnach Martin Logan grających piętro wyżej w kontekście dynamicznych podłogówek w systemie na parterze.
Czyli albo wyjaśnimy co znaczy słowo "muzykalność, albo musimy przyjąć iż muzykalność do muzyki ma się mniej więcej tak jak koń do koniaku, albo rumak do rumu - tu się już nie będę spierał. ;)