wreszcie wpadlo mi w rece wydanie "Hell Awaits" Slayera na SHM-CD. teraz rozumiem dlaczego inni uwazaja ze format ten brzmi zbyt plasko. moim zdaniem "Hell Awaits" na SHMie brzmi bardziej selektywnie. pojawia sie tu wiecej szczegolow na gorze pasma a bas nabiera faktury. traci sie jednak przez to pewien, specyficzny klimat. na moim zwyklym CD (remaster z 1993 roku) wszystko jest troche bardziej zaokraglone, niedomowione, bardziej tajemnicze. natomiast na SHMie selektywnosc bardziej obnaza sama strukture nagran, stawiajac wiecej na analize a nie emocje. taki sposob prezentacji moze sie podobac albo nie. sam nie moge sie zdecydowac ktore wydanie wole. SHM pokazal mi pewne dzwieki w tych nagraniach pierwszy raz. wlasciwie to nie tyle pokazal co zwrocil moja uwage na niektore rzeczy. jednak 25 lat sluchania tej plyty robi swoje, czlowiek nabiera pewnych przyzwyczajen. pierwsze "Hell Awaits" mialem na winylu (tloczenie EU z lat 80-tych). nie bylo mnie jednak wtedy stac na normalny gramofon (zreszta dalej ten temat lezy u mnie odlogiem) wiec przesiadka na CD (made in france) wprowadzila mnie w nowy, "lepszy swiat cyfry". w 1993 roku wyszly remastery i okazalo sie ze "taaakiego" "Hell Awaits" jeszcze nie slyszalem. no a teraz mam wydanie SHM i "granica" selektywnosci zostala przesunieta jeszcze dalej. tylko czy aby na pewno jest to potrzebne tym podziemnym nagraniom? nie potrafie dac tu jednoznacznej odpowiedzi. ja zostawiam sobie obie wersje: CD i SHM-CD.