Toczyły się wielokrotnie rozmowy o mocy i napięciu klonowych transformatorów.
Dorzucę kilka subiektywnych wniosków z porównania, do którego ostatnio się zebrałem. Ten sam mój nosclone i wypuszczone na półmetrowych kablach 3 trafa. Każde inne niestety, ale mam nadzieję, że dla wniosków to nie takie drastyczne.
Wszystko NOSy z naprawdę przyzwoitej półki jakościowej. Jako obciążenie dość trudny 8 ohmowy koktail: Gorlich- Podszus+ Jordan + Strathearn.
1. ok 300W, 2 x 24V. niemieckie do audio pro, rdzeń zwijany, podobno nawiniete srebrzonym drutem (?), najbardziej "wypasione"
2. ok. 300W, 2x 22V . japońskie audio pro, rdzeń EI lutowany mosiądzem.
3. 2 x 18,5A, 2 x 18V. szwedzki toroid z techniki pro.
Wraz ze wzrostem napięcia dzwięk się robił coraz bardziej natrętny i "krzyczący" i mniej liniowo "poukładany", bardziej zbity w dynamicznej masie, niż osobny w szczególe
A przy tym 37 amperowym wtórnym i 18V zrobiło się i liniowo i osobno, wszystko czytelne na swoim miejscu, naturalniejszy wokal wysunął się przed zespół, pojawiło się dużo większe wrażenie współobecności i lepsza ekspozycja drobnych detali, przy wiekszych napięciach, mam wrażenie ginących w tle. Zauważalne wyniesienie najniższych składowych uzupełniło przyjemnie "skórę". Pojawiło się wrażenie większej, mniej wymuszonej dynamiki.
Budowałem klony na 600-800W trafach i z różnymi napięciami (raczej dopasowując je do impedancji kolumn, a 24V traktując jako wyjściową podstawę)) , ale nigdy nie dokonywałem porównania w tym samym układzie, jak zmienia się brzmienie zależnie od mocy i napięcia trafa.
Namawiam na próby z trafami dużej mocy i zdecydowanie mniejszym napięciem od przyjetego kanonu
być zrobione maksymalnie prosto, ale nie prościej"-A. Einstein