stogdan a dobre mięso kto jada ? Bo nie musi być drogie, żeby było dobre :-)
Np. ostatnio żywię się filetami drobiowymi, polędwiczkami wieprzowymi, wołowymi, łososiem (w Biedronie mają świetnego dzikiego - z kurkumą w bulionie pycha), tatarem, nie gardzę też karczkiem wieprzowym (tylko 210KCal/100g), ale i żeberka i szynkę wsunę. W zasadzie z żeru ogólnodostępnego golonki nie trawię, boczek mi nie podchodzi i w zasadzie żadne mięso oblepione smalcem (bo to nie mięso)
Jak komuś pasuje zleżały królik bo jest drogi to smacznego :-)
Cena najczęściej odzwierciedla jakość (samochody, nieruchomości, aparatu fotograficzne, ciuchy, biżuteria).
Sa tez ceny czysto umowne (dzieła sztuki np.)
Dotyczy to wielu produktów, niestety w audio rożnie bywa. Efekty niejednoznaczne i najczęściej trudne do przewidzenia.
Słuchawki aka "wykwint" o których wspomniałeś w jednym podejściu zagrały naprawdę OK w innym ...dziwnie. Lekki efekt sali gimnastycznej, choć nie był to jakiś koszmar moim zdaniem i jakość mp3 128 zdaniem innego kolegi. Dla mnie na dłuższą metę na pewno wolałbym z większym ciałem bo słuchanie muzyki to dla mnie nie wieczorek spirytystyczny z Bławacką.
Rozrzut jakościowy w ramach modelu jest więc znaczny - co z definicji przypisane jest moim zdaniem do produktów tanich. W tym aspekcie CAL!-e (japoński Foster) znacznie górują jakością. Ktoś powie wszystkie tak samo słabe. OK. Niech będzie ze grają jak słuchawki za 170zł. Ale dobre słuchawki za 170zł.
GS-y kosztują ponad 20x tyle, ile razy lepiej grają ? I co to znaczy np. 2x ?
Dziwne że nie zadasz sobie fatygi za 100zł i nie zrekablujesz/otworzysz/wytłumisz CAL! Ale ostatecznie Twoje słuchawki.
Znajomy miał RS2, ile razy u niego byłem nabijał się z nich porównując z CAL!. W końcu RS2 sprzedał (uduchowił się i postanowił więcej się nie pastwić). Wrażenia "wykwint" vs "tanie mięso" nie są jak widzisz jednoznaczne.
Dajmy na to szlachta chowana chowem wsobnym przez 500lat niekoniecznie bardziej wykwintna, zdrowa i genetycznie poprawna od udanych egzemplarzy gminu :-) ...wykwintne perfumy, wyszukane stroje i młoteczek na wszy niekoniecznie są bliżej natury od prostej chłopki która nie zapomniała pupę codziennie umyć w strumyku.
I dla jasności, jest wiele urządzeń "drogich"(pojęcie względne) i naprawdę dobrych. Nie jestem fanem słuchania w nausznikach, ale z do tej pory słuchanych zdecydowanie elektrostaty. Dźwięk z nich emitowany spełnia definicję muzyki bez konieczności doszukiwania się mniej lub bardziej znaczących jej elementów "uwiarygadniających" resztę. Przyjemność/harmonia rytmów.
PS. ten wątek to jakiś protest song ?;-)