Właściwie mam podobne spostrzeżenia jak Audio House, z tym, że raczej nie porównywałbym dźwięku średnicy z lampą. Lama jest bardziej perlista, pełna plasku, gorąca w średnicy. Mi bardziej kojarzy się to z dźwiękiem z dobrego kaseciaka, basik jest całkiem, całkiem, średnica delikatna, ale raczej lekko szara, zamulona... lekko, żebyś mnie źle nie zrozumiał, bo w ogólnym rozrachunku to mocny punkt wzmacniacza.
Jeśli nie chcesz wydawać tys. czy dwóch to może ma to jakiś sens, tym bardziej, że za 200-400 złoty masz bardzo dobry wzmacniacz do kolumn. Jednak w kategoriach absolutnych kupując K701 w moim mniemaniu ograniczasz dużo większe możliwości brzmieniowe 701.
Odnośnie średnicy zanim się teraz ponownie wypowiedziałem wytargałem NADa z sypialni do salonu i podłączyłem pod zmodyfikowanego w skorpionie Marantza CD60 (w sypialni gra z Technicsem SL-PS7) i przy okazji włączyłem słuchawki do L530 i moje odczucia na jego temat trochę się zmieniły. To znaczy ma coś dużo bardziej miłego, gorącego na średnicy... więcej blasku, jednak na basie jest bardziej nieśmiały i niemrawy niż NAD!
Reasumując czuć, że jakiś wzmak potrafi sumarycznie dużo więcej niż te, o których piszę, bo pokazują to w jakiś cząstkowy, swoisty dla siebie sposób. Jednak całościowo nie są w stanie 701 tego zapewnić.
Tu jest też coś ciekawego... zresztą to byłą dla mnie jedyna uczciwa, rzetelna gazeta branżowa:
http://www.hifi.pl/recenzje/wzmsluch.php