Audiohobby.pl

Zestaw audio do ....

Ahmed

  • Gość
16-07-2010, 14:15
Często na forach internetowych czytam tytuły wątków typu "Potrzebuję zestaw audio do.... " i tutaj pada nazwa danego rodzaju muzyki.

Zachodzę w głowę o co w tym chodzi. Czy zestaw audio nie powinien być maksymalnie uniwersalny ? Facet kupuje sprzęt do plumkającego jazz-u a kiedy przychodzi ochota posłuchać rocka to co robi ? Kupuję na tą chwilę inny zestaw audio ? ;-)
A co zrobi jak mu się zmienią gusta muzyczne albo poszerzą horyzonty i będzie słuchał rocka, jazzu i klasyki ? Otworzy na forach wątki typu "Potrzebuję kilku zestawów do ..... " ? Przecież to chore ? Summa-summarum takie "zestawy do..." to dla mnie bzdura i pakowanie siebie w ślepą uliczkę. Przecież w samej klasyce są kawałki mdląco-spokojnie muzyczne i są pierdyknięcia typu Carmina Burana ? To samo w jazzie. I jak zagra taki dedykowany zestaw muzykę  ? Kawałki płyty "w piano", dobrze a pozostałą cześć płyty, w forte, to już źle  ? :-)

Teza, którą w tym wypadku można postawić, jest taka, że ..... jeżeli zestaw audio jest dobry do jednego rodzaju muzyki a nie sprawdza się w innym to oznacza, że jest to zestaw do Du.y (celowo przez duże D).  O zawężaniu sobie w ten sposób horyzontów muzycznych już nawet nie wspominam.

majkel

  • 7477 / 6108
  • Ekspert
16-07-2010, 14:25
E no, jak to? Przecież jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Przykładowo - do nagrań przedwojennych nie potrzeba zestawu stereo, wystarczy mono.

Ahmed

  • Gość
16-07-2010, 14:32
>> majkel, 2010-07-16 14:25:44
E no, jak to? Przecież jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Przykładowo - do nagrań przedwojennych nie potrzeba zestawu stereo, wystarczy mono.

Nie trzeba zestawu audio. Bez prądu się nawet obejdzie. Wystarczy sam patefon, na korbkę.

  • Gość
16-07-2010, 18:19
dla wszystkich wielbicieli audiofilsko dżezowych wokalistek polecam (jak zawsze) la scale.



Uwaga:
nie zaleca się słuchać na tym sprzęcie klasyki, ponieważ la scale bardzo szybko idą w przester, co i tak pozostanie nie wyłapane przez przygłuche audiofilskie grono, które jednocześnie słyszy wpływ kabli na dźwięk.


Swoją drogą parantulla dobrze pisał o tym zjawisku w stylu:

zjawia się kilku złotouchych, podłączają przywieziony sprzęt, dostają orgazmów podczas słuchania, a na koniec okazuje się, że głośniki były podłączone w przeciwfazie :)

lancaster

  • Gość
16-07-2010, 18:33
bady, normalka. Sam kilka razy byłem świadkiem...paczki za >10Kzł nie mogą gać słabo nawet jak graja w przeciwfazie, z padnietym jednym tweeterem, albo z odpietym wooferem w jednej kolumnie.
Akurat z zycia wziete.
Oczywiscie po zamianie fazy, wymienaie tweetera, dokreceniu woofera jest lepiej ...i cale szczęście :-)

lancaster

  • Gość
16-07-2010, 18:43
A swoją drogą dobry zestaw przynajmniej satysfakcjonujaco odtworzy kazdy rodzaj muzyki.
Z ostatnio słuchanych np. Audio Analogue + ProAc D2.


Zależy jeszcze kto jakiej muzyki słucha...jesli ktos np. dużo rocka to szukanie kolumn z 15cm wooferem jest nieporozumieniem.

lancaster

  • Gość
16-07-2010, 20:07
Naszło mnie jeszcze jedno przemyślenie....skoro w tak ewidentnych sytuacjach ludzie mają problemy ze zweryfikowanie obiektywnej wartości systemu to jak słabym narzedziem bywa słuch....a moze w hierarchii waznosci prtzed słuchem trzeba umieścić oczekiwania....
Zakładam, ze ludzie tak oceniejacy/nie zauwazajacy baboli)nie maja kłopotow ze słuchem na co dzień.
No ale to taki offtop.
Ostatnio większosć systemów które mam okazję słuchać gra dobrze wszystko...pewnie kwestia konfiguracji.
Jedyne zastrzeżenie dotyczy wielkości głosnikow do gatunków muzycznych(głównie ostry rock)wymagajacychskali swobody. I tu maleństwa sie nie wyrabiaja niezależnie od ceny. Co jest raczej normalne.

  • Gość
16-07-2010, 20:41
po pierwsze, jakim audiodebilem trzeba być, żeby upalić gwizdki? Ja rozumiem, że na wiejskiej potupajce pijany rozkręcił sprzęt na maxa i sfajczył wszystko, ale tacy muzyczni esteci?

Ja akurat za audiofila się nie uważam i akurat słucham z netu:



Co do głuchoty to zauważyłem ostatnio na koncercie koleżanki takie zjawisko:
Pan Ryżyser Dźwinku ustawia korektor (konsolę) puszczając po kolei szumy od najniższych do najwyższych częstotliwości i na słuch reguluje ich głośność.
Wszystko idzie względnie ok do 1kHz, gdzie nagle koleś daje kilka db więcej, niż było wcześniej. Byłem z dziewczyną i koleżanką i nagle wszyscy mamy ból w uszach. Okoliczni ludzie nie zareagowali w żaden sposób. Pan Ryżyser analogicznie podnosi głośność do 3kHz, później zostawia normalnie. Podczas koncertu nie dało się słuchać sybilantów wokalistki i talerzy (w sumie całej sekcji perkusyjnej, więc udałem się na odsłuch koncertu do kolegi do auta na parking gdzie spokojnie spożyłem piwko i wysłuchałem koncertu w akceptowalnych natężeniach dźwięku).


Nie wiem, ja mam jakichś innych znajomych. W dużym wytłumionym pomieszczeniu zupełnie wystarcza nam dyskoteka zorganizowana na eltronie, mogę wyciągnąć altusy na działkę i pomimo braku ścian da się zrobić imprezę. A jak pójdę do klubu, to później mam co najmniej dzień szumienia w uszach. Czy ludzie są nienormalni?

W sumie podobna opcja na AS, gdzie pewien uznany konstruktor (na szczęście nie zapamiętałem, kto to), odpalił ostatnią rzężącą płytę metalliki na full pokazując widowni dynamikę jego wspaniałych kolumn. 2 minuty mordęgi z metallicą. I to są audiofile...

Vinyloid

  • 2470 / 5323
  • Ekspert
17-07-2010, 03:42
>> Ahmed, 2010-07-16 14:32:30
>> majkel, 2010-07-16 14:25:44
E no, jak to? Przecież jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Przykładowo - do nagrań przedwojennych nie potrzeba zestawu stereo, wystarczy mono.

Nie trzeba zestawu audio. Bez prądu się nawet obejdzie. Wystarczy sam patefon, na korbkę.


Patefon wystarczy nawet bez korbki, bo jak mu się chce to sobie gra na gitarze klasycznej.

majkel

  • 7477 / 6108
  • Ekspert
17-07-2010, 10:24
@bady, mam tak samo. Po pewnym koncercie w krakowskiej hali Wisły nie chodzę na takie łomocące imprezy. Głośność była wielokrotnie ponad potrzebę skutecznego wyżycia się, do tego dudnienie sali gimnastycznej. Stanąłem na jakiś czas obok stanowiska z konsoletą. Dwa pierwsze słupki miernika poziomu, czyli bas, skakały na maksa. Facio siedział w słuchawkach typu Beyerdynamic DT150 i guzik go obchodziło jak to wychodzi na głośnikach, a była rzeź. W uszach przez dwie doby tak mi piszczało, że nie mogłem spać od tego pisku. Na czwarty dzień po koncercie słuch wrócił (chyba) do normy. Nie mam żadnych szumów w uszach ani pisków, ubytków na konkretnej częstotliwości, a słyszę do 18,7kHz, więc mniemam, że mój słuch przetrwał, ale więcej na takie coś sobie nie pozwoliłem. Ja nawet z filharmonii wychodzę delikatnie przygłuszony, ale to na góra parę godzin. Skala demolowania słuchu zupełnie nie ta.

Co do przeciwfazy - ja to wyłapuję w mig, a raz mi ktoś zaproponował zapoznać się z pewnym modelem słuchawek, świeżo po restauracji okablowania, że mają fajny klimat, ale ja od razu mówię, że w tym podejściu odmawiam dalszego słuchania, bo jeden przetwornik jest spolaryzowany na odwrót. Okazało się później, że miałem rację, i być może właścicielowi oszczędziłem walki z torem.

W kwestii sprzętu audio - powinien umieć zagrać wszystko, a żeby to było możliwe to sprzęt musi mieć odpowiednią dynamikę dla całego zakresu użytecznych głośności. Jeśli cicho słuchana muza sama woła o pogłośnienie, bo dźwięk jest bezkształtny lub niesie mało informacji, to nic z tego nie będzie. Wykręcone samplery zabrzmią, ale gitary choćby z Black Album Metalliki nie wprawią powietrza w ruch. Bez dynamiki i rozdzielczości na małych poziomach nie będzie namacalności, można sobie na takim sprzęcie słuchać popu masterowanego pod kompresję mp3, żeby enkoder nie musiał wycinać dużo harmonicznych i informacji na górze pasma. Do tego kompresja dynamiki mająca zagłuszyć dziadostwo na niskich poziomach i jest dobrze, jak na festynie.

Tak na koniec - jedne z najciekawszych zestawów głośnikowych, jakich słuchałem, to były odgrody jamo z ogromnymi basowcami. Na małych wooferach to sobie można odtwarzać stukanie w karton. ;) Oczywiście przesadzam, bo zejście poniżej 30Hz nie jest czymś kluczowym, ale jak mi 40Hz nie gra, to jestem już niepocieszony.
To be continued.

lancaster

  • Gość
17-07-2010, 17:15
majkel, dlatego właśnie lubie horny :-)
Zresztą głośniki wysokoskuteczne 90dB< mają to do siebie że ładnie wypadają na niskich poziomach głośności.
Jak sie do tego dorzuci jeszcze, ze dobrze zaprojektowana tuba wnosi mniej zniekształceń niz głośnik puszczony bez niej to juz wiadomo którędy droga :-)....niestety droga a w każdym razie droższa(choćby o same konstrukcje).
...a chłopaki były zdziwione ostanio, że jaki to ja najwyższej klasy subwoofer chcę zbudowac w oparciu o glośnik który przenosi moze do 40Hz i stronie od gumowych górnych zawieszeń i skoku +/- 20cm :-)

Odnośnie dipola(bo trochę przećwiczylem :-)) to kiedy sie posłucha dłużej tego typu konstrukcji powrót do skrzynkowych kolumn jest bardzo ciężki. 3AReference które podobały się Piotrowi potrafią zagrać swobodnie i przestrzennie, ale przy dipolu "budę" słychać jak niemal w każdych innych paczkach. Dopiero horn dzieki większej swobodzie dynamicznej przelicytował dipol. Oczywiscie sa różne horny ale dajmy na to taki magusowy w 100% uniwersalny Klipsch Cornwall który wcale nie jest jakis zabójczo drogi...a nawet bym powiedział tani jak na mozliwości którymi wysadza w kosmos 99% HiEndu głosnikowego BEZ WZGLĘDU NA CENĘ.
W hornie tez uzyskujemy najlepsza ze wszystkich konstrukcji czytelnośc na niskich poziomach głośności.

lancaster

  • Gość
17-07-2010, 17:21
Minusem konstrukcji tubowych jest to, ze jesli załozymy wysoką skuteczność sekcji średniowysokotonowej(np. na poziomie 98dB) to pozostaje dac w sekcji baseowej olbrzymie ilości membran by przepompowały z podobna skutecznoscią również bas.....lub zasilić bas aktywnie jak to robi np. Avantgarde Acoustics i co z kolei mi nie do końca sie podoba ze względu na to ze ten wysiłek i niezdążanie basu w stosunku do reszty niestety słychać (ostatnio rozmwiałem z człowiekiem, który słuchał wczesniejszych Avantgarde gdzie bas byl w obudowie pasmowo-przepustowej i ponoć było ewidentnie słabo pod tym względem).
Zresztą nie ma tego złego....DIY-ersi nie uznaja świętości w audio :-) i potrafią zestawy Avantgarde rozebrać na odzysk tub i dołozyć "jak Bóg przykazał" sekcję basową opartą o sprawdzone rozwiazania(czyt. duże tuby, widziałem dipole oparte o głosniki Goto)....szczyt ofert firmowych to nie szczyt możliwości pod tym względem :-)

magus

  • 20990 / 6111
  • Ekspert
19-07-2010, 22:37
Ahmed,

Takie podejście ("Jak jest do wszystkiego, to jest do niczego") prezentowane przez wielu (większość?) audiofilów świadczy przede wszystkim o niewielkiej ilości naprawdę dobrego sprzętu na rynku (co wydaje się logiczne, bo przecież "dobre musi kosztować") oraz/lub o tym, że owi audiofile nie mają pojęcia, co to jest dobry (identyczny z naturalnym) dźwięk.

Ludzie mają wykoślawione podstawy - za tzw. referencję uważają inny sprzęt, w dodatku dlatego, że brzmi "perliście" albo "miodnie". Oczekują, że sprzęt będzie grał "miło" i że przy wyższych poziomach głośności nie będzie przeszkadzał w porannej prasówce.

Nie ma się więc czemu dziwić, że w życiu nie słyszeli dźwięku, który byłby wszechstronny i spełniałby ich wymagania.
Takiego sprzętu rzeczywiście pewnie nie ma...
Odszedł 13.10.2016r.

Dudeck

  • 5101 / 6076
  • Ekspert
21-07-2010, 11:21
Skoro w hi-fi dąży się do doskonałości , to przypasowywanie sobie zestawu pasującego tylko do odtwarzania konkretnego gatunku muzycznego mija się z celem . Do tego celu wystarczyłby chyba zwykły korektor ? Jeśli jakiś zestaw jest "zaprogramowany" niejako pod konkretną muzę , to czy on jest jeszcze hi-fi ?
:)

  • Gość
22-07-2010, 17:20
>> Dudeck, 2010-07-21 11:21:40
Jeśli jakiś zestaw jest "zaprogramowany" niejako pod konkretną muzę , to czy on jest jeszcze hi-fi ?

pytanie retoryczne

a "sprawa hi-fi" jest jeszcze bardziej skomplikowana. Gdyby sprzęt audio był sprzętem hi-fi, to cały sprzęt z wyższej półki, czytaj "bardzo hi-fi" musiałby brzemieć identycznie !


Żądam usunięcia Cenzury - poważnie.