Jakby to napisał Gustaw - "Niestety..." ale model zamknięty jest chyba walnięty? Gra jak słuchawka PRLowskiego aparatu telefonicznego ;) Cechą wspólną obu par słuchawek jest pewna szklistość brzmienia, co prawda dla mnie tę szklistość ma poważny procent słuchawek dynamicznych w ogóle, jednak w tym aspekcie model 8.35D góruje nad wszystkim co do tej pory słuchałem, być może jakieś słuchawki do telefonu z kiosku ruchu byłyby w tym aspekcie lepsze. W skrócie mamy bezbasie totalne, sucha średnica i szklista góra, skurczona scena... nie ma sensu pisać więcej, bo niestety nic pozytywnego o tych słuchawkach napisać nie mogę. Tanie CAL! czy jeszcze tańsze Vivanco SR470 to dwie-trzy klasy lepsze słuchawki.
Aspekty użytkowe - słuchawki są niewyględne ale nie uważam tego za wadę, mocno plastykowe, jednak plastyk ten wydaje się być całkiem mocny. Wszystkie części są dobrze spasowane, nic nie trzeszczy. Ciekawa jest regulacja pałąka, osobiście jestem posiadaczem sporej głowy i na niej to małe German Maestro osiągają kres możliwości regulacyjnych. W przyrodzie z tego co zauważyłem występują jednak ludzie z większymi czaszkami od mojej - oni mieliby pecha chcąc używać ww. słuchawek. Dodatkową cechą jest fakt, że słuchawki dość mocno cisną w uszy, jednak dzięki temu stabilnie leżą na głowie i faktycznie w zastosowaniach profesjonalnych taka budowa mogłaby się sprawdzić, również jakość materiałów, spasowania i wykonania wydaje się dość odporna na uszkodzenia. No ale ten dźwięk... :(
Większe German Maestro brzmią już na szczęście normalniej :) Na tyle normalnie, że jako zdecydowany orthodoks jestem w stanie w nich przesłuchać kilka kawałków :)) Tutaj zaczniemy od budowy. Słuchawki są lekkie, w większości obudowy wykonane z plastyku jednak dobrze spasowane, tak jak w przypadku mniejszego modelu nic nie trzeszczy, te jednak wydają się trochę "delikatniejsze". Co ciekawe słuchawki są pomysłowo skonstruowane, bo słuchawka nie jest na stałe przymocowana do pałąka tylko jest zawieszona na czterech żyłkach-gumkach i miękko może się przesuwać w poprzek. Ma to też swoją wadę, bo w połączeniu z dość słabym naciskiem ma się wrażenie, jakby słuchawki nie przylegały dostatecznie w dolnej części, jednak dzieje się tak w minimalnym stopniu.
Co do wrażeń sonicznych to po pierwsze brzmienie sporo zmienia się podczas docisku słuchawek do uszu, a jak jeszcze zakryjemy otwarte muszle dłońmi i zrobimy z nich słuchawki zamknięte, to brzmienie zmienia się na tyle, że... jest znacznie lepsze :D Jest wtedy bardziej bezpośrednio, dźwięk nabiera trochę więcej masy, czego brakuje podczas normalnego słuchania. Oczywisty jest fakt mocniejszego basu co w tych słuchawkach jest na plus, bo poprawia się jego impakt. Ogólnie bas jest niezły nawet bez dociskania muszli, jednak brakuje mu trochę impaktu i niskiego zejścia. Słuchawki grają raczej zwiewnie, brakuje im trochę dynamiki i rzeczonej masy, brzmieniu perkusji brakuje do ideału. Średnica radzi sobie dobrze jak na dynamiki :) Góra jak dla mnie troszkę szklista, można byłoby ją podać trochę delikatniej, ale ogólnie jest w porządku. Instrumenty w kwestii barwy również oddawane są prawidłowo. Scena jest całkiem spora - dla mnie OK.
Nie miałem niestety bezpośredniego porównania z żadnymi innymi słuchawkami dynamicznymi, zaś z odmiennymi konstrukcjami nie widzę sensu ich porównywać. Dla mnie duże GM to słuchawki w których można z przyjemnością posłuchać muzyki i zrelaksować się przy niej. W relacji cena-jakość wydaje mi się, że GM oferuje trochę zbyt mało i być może w tym tkwi kłopot małej ich popularności?
To na szybko tyle wrażeń, z góry przepraszam za chaotyczną recenzję pisaną "na kolanie" :)