Nie dawały mi spokoju, gdyż wielowątkowość ich brzmienia zostawała zachowana bez względu na kombinacje przy wtyczce. Zauważyłem przesiadając się wczoraj z HD565, że na T1 mam jakąś wyrwę w paśmie, więc zacząłem znów eksperymentować. Wyszło przy okazji, że ma znaczenie rozmieszczenie poszczególnych lutów na zacisku masy wtyczki. Zgrupowane w jeden punkt dawały gorszy rezultat niż odsunięte od siebie. Dźwięk Furutecha bez ekranów jest maksymalnie szczupły ze wszystkich opcji, potem Neutrik normalnie, następnie Neutrik po mojemu, _przepaść_, Furutech z ekranami. Furutech w każdej opcji jest ciekawszy barwowo, a tylko w ostatniej pod względem masy, faktury i holografii. Najbardziej w tym wszystkim myli fakt, iż wtyk Furutecha bez obudowy robi słuchacza w konia, bo tu jak już pisałem też wychodzi wyższość "odekranowania". Zakręcenie wtyczki wywraca wynik eksperymentu do góry nogami, podczas gdy na Neutriku nie, a nawet różnice zostają jeszcze lekko podkreślone. Dla mnie wciąż Neutrik + połączenie fabryczne to dźwięk lekko wadliwy, więc nie mając wtyczki Furutecha słuchałbym na odpiętych, i lutowanie masy szeroko. :)