Obawiam się, iż wrażenia z odsłuchu jazz combo w ogródku mogłyby być mało odległe od łapania dźwięków defilującej orkiestry strażackiej. :)
Mnie po prostu zdziwiło, że efekt użycia kabla za 10kzł sprowadza się także do banałów. Dziwią spore w sumie różnice na takim poziomie cenowym. Zawsze myślałem, że najwyższej klasy kabel jest bardzo przeźroczysty, dokładny i tylko z "lekką nutką dekadencji", a w tej nutce siedzi różnica między modelami i producentami, zawsze szlachetna i unikalna. Tymczasem proste, a i bardziej zaawansowane efekty robi się na elektronice, można nawet offline na komputerze. Są plug-iny, które w domenie 24-bitowej symulują konkretny model znanego wzmacniacza lub przedwzmacniacza, nawet można gałą pokręcić jak silna ma być ingerencja. Są to efekty na poziomie kabli do co najmniej 1000zł, a jak pamiętam pokaz kiedyś w Radio Kraków, to i tak było to trudno percepowalne na pierwszy rzut ucha. Tymczasem firmy kablarskie potrafią przywalić tanim śrutem z grubej lufy, i płać waść za większą przestrzeń, albo dłuższe wybrzmienia. To już tak abstrahując od tematu wątku. ;)