"Requiem" - jakiegoś austriackiego kompozytora.
P.S. Na początku myślałem, że to ten mały Austriak, z wąsikiem, od trasy koncertowej "Europa-Tour" zapoczątkowanej w 1939 na Westerplatte ale okazało się, że to nie ten co myślałem tylko koleś o nazwisku Mozart albo Mocart. Rodzice tego Mozarta chyba go nie kochali dając mu wdzięczne imię Wolfgang.
Na okładce jest napisane, że dyryguje jakiś angielski marynarz. Polecam, bo muza jest całkiem niezła.