Perkusja i organy to inne przezycie (cisnienie/moc), siedze i czekam az mi przejdzie, o dziwo (mialem nic nie pisac) wiecej niz przedtem jest slychac w nizszych czestotliwosciach z kazda godzina grania/sluchania, w takim 'Time' Floydow, nie wiedzialem wczesniej ze tak wyraziscie/mocno powietrze drga na poczatku utworu, zanim na dobre wejda wszelkie cykania zegarow.
Dosc to ciekawe i zaskakujace dla mnie, i jeszcze coraz bardziej mnie intryguje, a coraz mniej frapuje czy tak powinno byc nie, choc moze w kazdej chwili prysnac efekt 'podobania', bo juz prawie zmienialem na stare pady kilka godzin temu ;')