Ja się nasłuchałem autentycznie żywej muzyki w sobotę przez dobre kilka godzin z przerwami... wesele na wsi. :) Saksofon altowy, klarnet, bębny, werbel, tamburyno... potem doszły klawisze, gitara, g. basowa, inne ciekawostki, tyle że już przez głośniki, ale... Stwierdziłem, że szukanie prawdy obiektywnej nie ma żadnego sensu. Talerze, jakimi posługiwał się perkusista były niewątpliwie niskich lotów, w Filharmonii Częstochowskiej mają sporo lepsze. Tak więc, lepiej przyjąć do wiadomości, jak to robi Rafaell, że nasi ulubieni wykonawcy grają na tanim sprzęcie, niż walczyć z własnym systemem audio, aby zagrał drogimi instrumentami. Ma brzmieć dla nas przyjemnie, i według nas realistycznie. Wyrabianie sobie jednego wzorca jest bardzo mylące, dlatego trzeba słuchać dużo żywej muzyki, ale w różnych miejscach, i granej na różnych instrumentach. Dzisiaj pierwszy raz w życiu wpadł mi w ucho dźwięk organów, i zauważyłem, że ma piękną barwę, a było to w kościele i klasztorze sióstr wizytek przy ul. Krowoderskiej w Krakowie (to ten za murem, na rogu z Placem Biskupim). Byłem tam nie po raz pierwszy, ale jakoś mi w ucho wpadło... może wcześniej nie grali na organach? Np. u św. Floriana mnie organy nie porywają, a piszę o nich, bo to moja parafia.
Tak więc mamy wiele równoważnych prawd o dźwięku, mimo iż każda zawiera w sobie jakieś kłamstwo (na odwrót niż w przysłowiu?), a w doborze toru chodzi o synergię kłamstw. :) Właściwie to chcemy słyszeć jak najwięcej prawdy, ale że kłamstwa zawsze w przekazie zostają, to każdy zmierza do pozostawienia tych pięknych dla siebie, a jak wiadomo, każdemu podoba się co innego, i co innego wkurza, drażni, irytuje bądź zniechęca.
-------------------------------------------------------------
Sprzedam słuchawki: Beyerdynamic DT880 Pro, Grado RS2