ja tu od niedawna i nigdzie nie widze guziczka dodaj wpis to wpisuje przez odpowiedz.
Witam miłosników muzyki i poszukiwaczy zaczarowanego brzmienia. Chciałbym podzielić się moimi doświadczeniami i odczuciami związanymi ze słuchawkami Denon AH-D5000. Jak do tej pory miałem możliwość odsłuchu muzyki na słuchawkach Sennheiser HD 600 i Sony MDR-SA5000 no i teraz Denon AH-D5000. Źródłem jest DAC Crystal Yulonga do wzmocnienia sygnału mam do wyboru Grahama Slee Solo zasilanego dedykowanym PSU i lampowego Darkvoica 332. Interkonekt to srebro Argentum. Do zakupu Denonów zachęciły mnie opnie użytkowników tych słuchawek zmodyfikowanych przez niejakiego Markl I z Head Fi forum. Markl I jako użytkownik legendarnych Sony R10 zwrocił uwagę na drzemiący potencjał w niemodyfikowanych Denonach i dzięki mu za to. Niemodyfikowane Denony grają dość ciekawie ale nie tyle by sie w nich zakochać od pierwszego słuchania. Najbardziej spodobała mi sie w nich łatwość reprodukowania pogłosów i naturalność brzmienia instrumentów zwłaszcza smyczkowych (bardzo lubię dzwięk skrzypiec i trąbki, skrzypce mam nawet w domu, córka się swego czasu uczyła je opanować). W miarę jak czytałem o tym że a to użytkownik grado sprzedaje swoje ulubione gs1000 a to inny użytkownik E9 nie może do końca zdecydować które lepsze a kierownik zamieszania Markl I sprzedał swoje Sony R10 i kupił dwie pary Denonów stwierdziłem, że warto spróbować ( te bardzo nietypowe zachowania użytkowników słuchawek tyczyły sie ich porównania do modyfikowanych Denonów)
Zanim przejdę do moich uwag o Denonach chciałbym napisać kilka słow o słuchawkach Sony które użytkuje juz od prawie dwóch lat jako że stanowiły one bazę porównawczą i swego czasu zdeklasowały Senheisery HD 600
W moich Sony po roku użytkowania padł mi kabel. Prawie jednocześnie uległ przerwaniu przy wtyku i jednej ze słuchawek. Wymieniłem go na przewód mikrofonowy zakonczony wtykiem neutrika. Po wymianie kabla odczułem zwiększenie „masy” basu i złagodzenie wysokich. Odnośnie budowy Denonów napiszę w dalszej części moich forumowych wywodów.
Sony są słuchawkami chłodnymi (teraz to wiem) zarówno pod względem organoleptycznym jak i reprodukcji dzwięku (dlaczego organoleptycznym to napiszę przy okazji porównania budowy obu słuchawek). Ale ten chłód wcale nie musi być nieprzyjemny. Przejście z Denonow na Sony daje wrażenie zanużenia się w chłodnym ale nie lodowatym Bałtyku po wygrzewaniu się na plaży. Ci wszyscy którzy mieli okazję kąpać się w Bałtyku zgodzą się chyba ze mna że po pierwszych nieprzyjemnych chwilach potem to już tylko orzeźwienie i nie chce się z wody wychodzić (zaznaczam że nie należę do klubu morsów, choć jakby tak zmierzyć nadmiar tkanki tłuszczowej to może by mnie przyjeli, a lata w Polsce są coraz bardziej upalne). Przy zmianie w drugą stronę na Denony ma się wrażenie w pierwszych chwilach że słuchamy z wodą w uszach (no może trochę przesadzam). Ale już po kilku chwilach pojawiają te wszystkie szczegóły i smaczki. Czyli słońce zaczyna przygrzewać a chłodna bryza znad morza pomaga nam odpłynąć w świat muzyki. Sony są bardzo szybkie i w przypadku muzyki z dużą ilością rytmu, perkusji są nie do pobicia. Ten takzwany PRAT powoduje że krew w żyłach zaczyna krążyć szybciej. Ich chłód powoduje jednak że nie oddają one w pełni barwy dźwięku instrumentów akustycznych. Mają predyspozycje do elektroniki ale i contemporay jazz, rock też potrafią zabrzmieć wyjątkowo. Zresztą do tej pory słuchałem na nich wszystkiego i za każdym razem było ciekawie. Scena stereo Sony jest węższa niż Denonów. Tu mnie niemodyfikowane Denony zaskoczyły. Spodziewałem sie że jako słuchawki zamknięte bedą miały tą scene stereo podobną albo i węższą niż Sony. Porównując szczegółowość obydwu słuchawek to Sony określiłbym jako „dobitną” a Denonów „wyrafinowaną” ale równą sobie (choć zdolność do oddania najdelikatniejszych pogłosów przez Denony sprawia ze czasami mam watpliwości co do tej równości). Do tej pory pisałem o wrażeniach odsłuchowych niemodyfikowanych słuchawek. Pierwszą modyfikację wykonałem po tygodniu odsłuchów i była to zmiana geometrii poduszek. Zrobiłem to trochę inaczej niż w instrukcji Markla. Użyłem pianki jaka mi pozostala z opakowania sprzętu i zukosowałem ją tak że na tylną część słuchawki przypadalo ok 1 cm do zera z przodu. W oryginalnej modyfikacji zaleca się odsunięcie poduszek z przodu też ale niektórzy narzekali, że traci się trochę na bezpośrednim kontakcie z muzyką i uzyskuje takzw. odsłuch z dalszego rzędu. Ja zdecydowałem się zmienić tylko kąt nachylenia przetworników i według mnie przesiadłem się o jeden rząd do tyłu. No i jak się przesiadłem to było całkiem miodzio. Scena stereo rozciągała sie nie tylko na linii słuchawka słuchawka ale również do przodu. Bas stracił na swojej masie a szczegóły uzyskały lekkiego pazura. Jako, że na materiał do wygłuszenia muszli słuchawek muszę czekać to tak sobie słucham już od trzech tygodni (w powyższych porównaniach Sony vs. Denony te drugie są niewygrzane i jak do tej pory nie przeprowadzałem na nich intensywnego wygrzewania).
Największym mankamentem Denonów prosto z pudełka jest bas. Potężny subwooferowego typu do kina domowego. Czyli dla większości z nas ciężki do zaakceptowania. Jego dominacja na dodatek ma wpływ na pozostałe pasma częstotliwości. Jeżeli ktoś miał do posłuchania DT150 to niech sobie wyobrazi że w zakresie niskich częstotliwości na słuchawkach można jeszcze lepiej znaczy się więcej. Ja bardzo polubiłem sposób reprodukcji i dokładność basu Sony i gdyby nie lekki brak „masy” to byłby to mój ideał. No i jak tak sobie słucham tych moich lekko modyfikowanych Denonów zaczynam mieć wątpliwości czy dalsze modyfikacje są wogóle konieczne. Osłabienie basu i „pazur” w szczegółach dały bardzo dobre efekty. No ale jakby tak ten bas w Denonach mógłby sie przybliżyć do Sony i zachować trochę ze swojej masy i przy okazji pozwolił rozkwitnąć mocniej szczegółom to byłoby to coś naprawdę ciekawego. A właśnie tak opisywane były efekty modyfikacji. Można by rzec że udałoby się stworzyć prawdziwego słuchawkowego killera.
Jak już popełnię kolejne modyfikacje to podzielę się z kolegami moimi wrażeniami. Muszę się dobrze przygotować do dalszych modyfikacji, może jakaś setka vodki przed ale nie zamiast albo pramolanik co to by sie ręce nie trzęsły bo pacjent nie dosć że bardzo delikatny i kruchutki to na dodatek staje się dla mnie coraz bliższą rodziną. Także jaby coś pdczas operacji nie wyszło to bym sobie chyba do końca życia nie wybaczył. No i przydałoby się żeby po niej nie wyglądał jak Frankenstein.