Mam już pierwsze przemyślenia. Tak jak mówisz. Zdecydowanie lampa jako pre.
ICE Power + Klipsch Heresy to niesamowita ilość szczegółów i szeroka scena - na boki + przód. Dźwięki zupełnie się nie zlewają, pełna kontrola nad basem. Świetne umieszczenie źródeł dźwięku w przestrzeni. Bardzo, bardzo dokładny wzmacniacz. Słyszę takie dźwięki ze znanych mi płyt, których nie słyszałem wcześniej.
Słychać każdy "nano-szczegół" ;-) ale..... mam wrażenie, że niektóre dźwięki są odfiltrowane i "odbarwione". Pojawia się syntetyczna średnica i co dziwne, ograniczenia w dynamice.
Benchmarka z ICE Power mam odkręconego na 50% i jest to porównywalne poziomem głośności z godz. 8.30-9 w NAD.
To dziwne bo to 50W vs. 1000W. Muszę poeksperymentować z wstępnym ustawieniem poziomu wyjściowego w Benchmarku po XLR ponieważ może występować problem dopasowania.
Dodatkowo, NAD potrafi Klipschami wręcz chwilami "strzelić" i dźwiękowo "dać po ry...u".
ICE Power gra spokojniej, w bardziej wyważony sposób. Mięcha na gitarze elektrycznej jest mniej niż w NAD C340 ale np. ICE Power bardziej panuje nad dźwiękiem w trudniejszych, bardziej dynamicznych, kawałkach rockowych, kiedy to, dla odmiany, NAD wali masą dźwięku, nie do końca jednak nad nim panując.
Mała personifikacja tego co słyszę:
ICE Power + Klipsch Heresy = analityk finansowy, w dobrym garniturze, z pokerową miną, na oficjalnej imprezie w firmie.
NAD C340 + Klipsch Heresy = zawodnik rugby, podczas bójki na imprezie w klubie.
:-)
Porównanie z moją hybrydą i Focalami zrobię dopiero pod koniec przyszłego tygodnia, po odzyskaniu głównego pomieszczenia do audio.