>...z dobrą elektroniką ma sie rozumieć, bo sporo na tych paczkach stety/niestety wychodzi
ostatnio przyszedł mi do głowy taki pomysł, jak bez idsłuchów poznać świetny sprzęt (9 trafień na 10?)
wystarczy przeczytać kilkanaście/kilkadziesiąt recenzji czy opinii i jeśli zdecydowana większość z nich jest albo skrajnie entuzjastyczna w stylu: "jeden z lepszych dźwięków", "prawdziwa muzyka na żywo", "koniec audiofilskiego gadania - sama muzyka", albo bezwzględnie krytyczna typu: "tego nie da się słuchać", "uszy bolą", "totalny jazgot", "hałas jak z garażu" to mamy prawdziwy hicior! jeśli jest to niedrogi sprzęt, to można brać w ciemno i na pewno zagra :)))
a z drugiej strony próbuję sobie, jako elektroniczny laik, po chłopsku wytłumaczyć ten fenomen - tzn. że jak mamy naprawdę klasowe, grające żywo głośniki, to podłączenie do nich kiepskiego napędu grozi utratą słuchu. Albo inaczej - jakich cech brak głośnikom, które wg. audiofilskich standardów (czyli porównywanie kolumn do kolumn a nie do muzyki na żywo) z tą kiepską elektroniką grają dobrze albo bardzo dobrze?
czy to jest tylko kwestia braku dynamiki, szybkości? czyli takiego "wygładzania kantów" tworzonych prze elektronikę - bo raczej nie każde dynamiczne głośniki (nawet te audiofilsko świetne) wykazują braki w elektronice?
potrafi ktoś z was to po ludzku wytłumaczyć? bez technicznego żargonu?